Depozycjonowanie - czym jest i dlaczego nie działa?

Depozycjonowanie – czym jest i dlaczego nie działa?

Czym jest depopozycjonowanie? 

Otóż najprościej rzecz ujmując, jest to pozyskiwanie przez konkurencję linków o bardzo niskiej jakości, które to kierują użytkownika do Twojej strony, aby w konsekwencji tych działań – Google obniżyło jej pozycję w wynikach wyszukiwania. Zgodnie z regulaminem wyszukiwarki nie można kupować linków po to, aby podnosić pozycję stron, do których takie linki kierują. Zapewne nasuwa Ci się pytanie: czy depopozycjonowanie działa tak z reguły w każdej sytuacji? Kij ma dwa końce – są firmy, osoby, które utrzymują, że depopozycjonowanie działa. Są również osoby firmy, które utrzymują, że depopozycjonowanie nie działa.

Jak to wygląda z mojego punktu widzenia? Otóż 10, czy jeszcze 5 lat temu spotykałem się w różnego rodzaju wypowiedziach, że depopozycjonowanie działa, że konkurencja obniżyła pozycję mojej strony w wynikach wyszukiwania. Tymczasem osobiście nigdy nie spotkałem się z ani jednym przypadkiem, w którym byłoby to prawdziwe. To znaczy, nie widziałem ani jednej zadbanej strony, która posiadała czysty profil linków przychodzących, która to strona bardzo dbała o swoją reputację i jakość prezentowanych na niej treści. Aby taka strona została obniżona w wynikach wyszukiwania, dlatego, że ktoś celowo złośliwie kierował na nią kilkaset, czy kilka tysięcy linków słabej jakości z wątpliwej jakości źródeł. Uważam, że mogę tak mówić także i z innego powodu. Otóż wiele lat temu, kiedy wątek depozycjonowania był bardzo popularny i podkreślałem wielu dyskusjach, że depopozycjonowanie nie działa, niektóre osoby próbowały zdepozycjonować mojego bloga. 

Depozycjonowanie mojego bloga

Mój blog notował skokowo co pewien czas potężne przyrosty linków przychodzących – oczywiście niskiej jakości ze źródeł o bardzo wątpliwej reputacji. W obydwu (bo były dwa takie fale) przypadkach nie przyniosło to żadnego efektu – ŻADNEGO. Tzn. mój blog nie został obniżony w wynikach wyszukiwania w wyniku podjętych przez konkurencję, albo też nazwijmy to – działań innych osób. Jestem przekonany, że nieskuteczność prowadzonych działań wynikała z faktu, że nie wykorzystywałem różnych dziwnych praktyk do promowania mojego bloga w wynikach wyszukiwania Google. Gdybym jednak zachowywał się w inny sposób, to znaczy tak, jak wielu właścicieli firm jeszcze kilka lat temu, czy też wiele firm SEO – pozyskiwał duże ilości nienaturalnych linków, licząc na to, że podniosę w ten sposób widoczność mojej strony w wynikach wyszukiwania, to wówczas sprawa wyglądałaby inaczej.

System bowiem zbierając informacje o działaniach, jakie są prowadzone do promocji naszej strony, analizowałby sobie, co się dzieje i wiedziałby, że pojawiają się dziwnego rodzaju odnośniki prowadzące do strony, ale z reguły ignorowałby ten fakt. Jeżeli jednak ten proces utrzymywałby się w długim okresie, plus Google miałoby pewność, że to my stoimy za tymi działaniami. A wierzcie mi, czy nie, ale system potrafi naprawdę w bardzo dobry sposób wyłapywać, czy właściciel samodzielnie próbuje pozycjonować swoją stronę, pozyskując różnego rodzaju nienaturalne linki pozycjonujące. To w takiej sytuacji, gdyby ktoś nagle zaczął w cudzysłowie depopozycjonować taką stronę, mogłaby ona obniżyć się wynikach wyszukiwania, ale nie dlatego, że ktoś tę stronę depozycjonował, ale dlatego, że te działania nałożyły się na siebie, czyli działania prowadzone przez właściciela strony byłyby dokładnie takie same, jakie wykonałby potencjalny konkurent. Czy to jednak oznacza, że depozycjonowanie działa w moim przypadku? Nie, ponieważ to tak, gdybyśmy jechali w terenie zabudowanym 70 km/h, przyspieszylibyśmy do 90, a potem mielibyśmy pretensje o to, że zatrzymała nas policja za przekroczenie prędkości. 

Pozyskiwanie nienaturalnych linków

Ja wiem, że jako ludzie bardzo nie lubimy przyznawać się do błędów i do porażek. Więc jeżeli strona spada w wynikach wyszukiwania, to robimy, co możemy, aby tylko nie zwalić tego na nasze działania, albo jeżeli chodzi o firmę SEO, będzie ona próbowała wytłumaczyć się swojemu klientowi, że: przecież to nie my pozyskiwaliśmy tego rodzaju odnośniki, to konkurencja i dlatego też drogi kliencie Twoja strona zaliczyła spektakularne spadki widoczności w wyszukiwarce Google. Znowu podkreślę, to nie jest tak, że ktoś nie miał nic za uszami. To nie jest tak, że ktoś był grzeczny i działał zgodnie z zasadami wyszukiwarki Google – nie pozyskiwał tych nienaturalnych linków, nie kupował ich i teraz pretensje za to, że jego strona spadła w wyszukiwarce może mieć tylko i wyłącznie do siebie. 

Przy czym bardzo ważna rzecz – tak działo się jeszcze kilka lat temu. Obecnie Google ignoruje w sposób automatyczny, nienaturalne linki i muszę przyznać, że robi to tak dobrze, że nie pamiętam już kiedy ostatnio widziałem w Search Console powiadomienie o tym, że na stronę została nałożona kara za pozyskiwanie nienaturalnych linków pozycjonujących. Kiedyś to był bardzo częsty widok. Obecnie nie spotykam się już z nim, ponieważ system tak się udoskonalił, że to, co kiedyś bardzo absorbowało działanie działu Google, który zajmował się wyłapywaniem przypadków naruszających zasady rządzące wyszukiwarką Google – dzisiaj robi już automat, algorytm i w praktyce wygląda to tak, że ktoś zleca pozycjonowanie swojej strony, kupuje jakieś linki albo też firma SEO kupuje mu te linki, czy też tworzy je na masową potęgę w Internecie, publikując na różnego rodzaju forach, w dyskusjach pod artykułami, na blogach i portalach treści, w których zaszywane są linki prowadzące do stron swoich klientów albo też do stron zapleczowych, które to strony mają pozycjonować stronę klientów – tyle że jest to wyrzucanie pieniędzy w błoto.

Ponieważ nawet jeżeli to coś daje, to tylko na krótką skalę. Ostatnio coraz częściej analizując widoczność stron oraz konkurencji dla tych stron w wynikach wyszukiwania obserwuję sytuację, że wyżej znajdują się w wynikach wyszukiwania nie te strony, które posiadają duże ilości linków dziwnych linków, ale te, które posiadają bardzo małą ilość odnośników i odnośniki te są pozyskiwane w sposób całkowicie naturalny – tzn. tworzą je osoby, które trafiają na przykład na jakąś stronę, ta strona spotyka się z ich uznaniem, docenieniem i dzielą się następnie informacją o tej stronie na innych stronach. W ten sposób, tworząc linki, pozycjonują stronę, na którą to weszli w pierwszej kolejności, szukając na przykład odpowiedzi na jakieś nurtujące ich pytanie.

Konkluzja jest taka, że po pierwsze depopozycjonowanie nie działa. Po drugie tworzenie dużej ilości słabej jakości linków również nie działa i w najlepszym przypadku Google sobie nic z tego nie zrobi. Nie weźmie pod uwagę tych linków, jeżeli chodzi o tworzenie widoczności, o podnoszenie widoczności Twojej strony w wynikach wyszukiwania. W najgorszym razie możesz zostać ukarany przez algorytm i Twoja strona zostanie obniżona na wiele miesięcy nawet w wynikach wyszukiwania Google.

Czyn nieuczciwej konkurencji

Ciekawszą kwestią jest to, że dopozycjonowanie to czyn nieuczciwej konkurencji. Otóż depozycjonowanie polegające na zamieszczeniu linku do cudzej strony na stronie o niskiej wiarygodności, co skutkuje obniżeniem rankingu strony dotkniętej i takim postępowaniem, jest niczym innym, jak psuciem renomy przedsiębiorcy wykorzystującego daną stronę w swojej działalności gospodarczej.

W przypadku dokonania takiego czynu przedsiębiorca, którego interes został zagrożony lub naruszony, może w trybie procesu cywilnego od naruszyciela zażądać na przykład zaniechania niedozwolonych działań, a więc praktyki depozycjonowania oraz usunięcia skutków niedozwolonych działań, czyli usunięcia linkowania ze stron o niskiej wiarygodności, ale to nie wszystko. Poszkodowana osoba może zażądać naprawienia wyrządzonej szkody wydania bezpodstawnie uzyskanych korzyści, a także zasądzenia odpowiedniej sumy pieniężnej na określony cel społeczny związany ze wspieraniem kultury na przykład polskiej czy ochroną dziedzictwa narodowego. Oczywiście, jeżeli czyn nieuczciwej konkurencji był zawiniony, tyle teoria w praktyce nie spotkałem się do tej pory z ani jednym przypadkiem, aby ktoś został pociągnięty do odpowiedzialności za praktyki związane z próbą z depozycjonowania danej strony. 

Jedno jest pewne – depopozycjonowanie jest jak yeti, niby istnieje, ale tak naprawdę nikt go nie widział i sugeruje Ci drogi przedsiębiorco, zamiast myśleć o tego typu działaniach i tracić na to czas i pieniądze skupić się na takim zadbaniu o swoją stronę, aby potencjalny klient nie zastanawiał się, porównując ofertę Twoją i konkurencji, tylko swoją uwagę skierował do Twojej firmy, czego Ci serdecznie życzę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *