Powodów takie stanu rzeczy jest kilka.
1) Możemy mieć włączoną personalizację, poprzez zalogowanie się do Google. Zobaczmy w prawym górnym rogu przeglądarki i, jeżeli widzimy jako trzeci link od lewej nasz email, kliknijmy w wyloguj, a następnie zobaczmy wyniki wyszukiwania dla np. naszej strony i … nie zdziwmy się, jak spadnie ona z pierwszego miejsca :). Po prostu tak często ją odwiedzamy, że Google „podciągnęło ją specjalnie dla nas”, abyśmy się nie trudzili 🙂
2) Kolejna przyczyna związana jest z krajem. Pod frazę „bank” możemy być pierwsi w Australii, ale już w Stanach zajmować odległe, 45 miejsce. Mało tego – Google jest w stanie zejść w personalizacji „jeszcze niżej”. I tak dla frazy bank będziemy na 1 miejscu w Krakowie, ponieważ jesteśmy z Krakowa, natomiast już w Warszawie będziemy poza TOP100…
3) Wyniki w SERPach zmieniają się cały czas. I tak. pozycja naszej strony może być zaczerpnięta w kolejnych wyszukiwaniach z różnych Data Center. Nie zapominajmy zatem o tym, że ranking „żyje”.
Według Matta to 3 podstawowe powody, dla których nasza strona pod daną frazę może się wyświetlać w różnych komputerach na różnych miejscach.
Zwraca on też uwagę na to, że sam fakt, że nasza strona posiada w narzędziach ranking, to jest to dobry znak. A dodatkowo analiza tych słów kluczowych, pod które nasza strona znajduje się dalej niż w TOP10, może sprawić, że zaczniemy przykładać do nich większą wagę – albo, że zwrócimy w końcu uwagę na fakt, że jesteśmy wysoko pod wyrażenie, które … pominęliśmy w naszych analizach i nie dbaliśmy o optymalizację strony pod tym kątem.