Jak Google może namierzyć strony emitujące linki z Seopilot.pl?

Nie raz i nie dwa byłem atakowany w komentarzach pod wpisami, gdzie sugerowałem, że Google nie jest takie „głupie”, jakby to się mogło wydawać. Że pracuje tam sztab ludzi, który „musi” stawiać czoła gremium ludzi zajmujących się SEO – taka niekończąca się „wojna”, którą obrazowo mógłbym przyrównać do wyścigu między producentami czołgów i artylerii/pocisków przeciwczołgowych. Raz jedni, raz drudzy są górą. Z reguły jednak to Ci drudzy (Google) są w natarciu…

Przeglądając sobie dzisiaj Google+ znalazłem taki oto wpis Zgreda, który powinien być dowodem dla niedowiarków, że algorytmicznie można sprawdzić, kto sprzedaje linki.

Jak najłatwiej znaleźć linki seopilota …. poszukać footprintów:

<div id=”seopilot”>
<img alt=”seopilot” ….

Podobne ślady zostawiają i inne systemy – np. Prolink swego czasu wymagał wgrania na stronę pliku o wdzięcznej nazwie … prolink.php. Nie wiem, czy coś się zmieniło w tej materii 🙂

Dobrze napisał Zgred

Witki opadają…

Ja dodam od siebie – pogratulować autorom wszelkiego rodzaju skryptu braku pomyślunku. Nie dość, że reklamują się nawet w Adwords – to w dodatku dają Google „kawa na ławę” strony, które biorą udział w ich programie.

A już totalną głupota uważam podawanie nazw firm, które z tych systemów korzystają… Ciekawy jestem, czy są one w jakimkolwiek stopniu świadome tego, że wystawiają się w ten sposób jak na tacy dla pracowników Search Quality Team. Podziwiam – brawa za „odwagę” (głupotę)…

No cóż – w biznesie trzeba myśleć, a nie tylko kombinować…

A niedowiarkom sugeruję bardziej myśleć, a mniej się „burzyć” – w Sieci zostawiamy coraz więcej śladów – podane przykłady to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie ma co się potem dziwić, że Kaspar Szymański z SQT pisze, że filtrując domeny za udział w systemie mają pewność, że tak właśnie się dzieje.

8 komentarzy do “Jak Google może namierzyć strony emitujące linki z Seopilot.pl?

    1. Sorry… 🙁 – tak mnie coś wzięło na Teneryfie na wpis, jak czytałem, co tam na G+ „piszczy” 🙂

  1. Też mnie to zastanawialo po co wystawiają firmy korzystające z ich systemu..ale lud jest taki, że jak zobaczy „dużych” z tego korzystających to też chcą być tacy fajni 🙂

    1. No ale ktoś wstawia – nie każda osoba zajmująca się SEO myśli o kilka kroków do przodu 🙂

  2. Naiwność „niedowiarków” jest zadziwiająca: czy nikt nie bierze pod uwagę że dowolny pracownik Google może zwyczajnie założyć konto w takim systemie i potem poszukiwać „regularności” które możnaby opisac algorytmem? Albo choć „filtrować” pewne układy html jako podejrzane? Jeśli dodać do tego pewne relacje pomiędzy serwisami (sam pamiętam referera w GA który radośnie pokazywał „prolink.pl” – mogli choć puścić go przez bit.ly albo inny URL shortener). Biorąc pod uwagę jak świetnie Google radzi sobie z układaniem relacji pomiędzy różnymi serwisami nie widzę większego problemu w odkrywaniu całych „map” serwisów uczestniczących w płatnych/bezpłatnych SWL.

    1. Rafał, świetnie to ująłeś. Zastanawiam się ostatnio coraz częściej – czy osoby, które negują taką sytuację … wierzą w to, co mówią; czy jak niektórzy (wszyscy) politycy dla zasady powiedzą, że białe jest czarne, bo … konkurencja mówi, że białe jest … białe 🙂

Skomentuj spamerman Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *