W rozmowach z osobami, które chcą zwiększyć ruch na stronie, często słyszę „rozczarowanie” – gdy mówię, że nad stroną, jeżeli ma być ona bardzo dobrze widoczna w Google, należy nieustannie pracować; a w przypadku młodych serwisów widoczne efekty mogą się pojawić dopiero po dłuższym, liczonym w miesiącach, czasie.
Osoby są zdziwione, gdy mówię dalej, że w pozycjonowaniu liczą się nie tylko linki, ale także sama domena – jest historia czy treść znajdująca się w witrynie – i bez połączenia wszystkich elementów w jedną, spójną całość można zapomnieć o tym, aby strona rankowała pod wiele fraz wysoko w Google. A zapowiedź o zbliżającym się updacie algorytmu była wyczekiwana nie ze strachem, ale z niecierpliwością.
Na szczęście od ponad roku obserwuję także inne zjawisko, z miesiąca na miesiąc coraz bardziej widoczne na polskim rynku SEO – coraz więcej osób rozumie/przyjmuje do wiadomości, że aby na trwale zaistnieć w Internecie i czerpać z tego tytułu stałe profity nie wystarczy kilka szybkich „sztuczek”, które podbiją widoczność strony w wynikach wyszukiwania na krótki czas.
Niewątpliwie istotną rolę w zmianie podejścia webmasterów odgrywa zmieniające się dynamicznie podejście Google do kwestii jakościowych . Obecnie dla tych stron, które miały w przeszłości (tej bliższej, ale i tej dalszej, liczonej w latach) problemy z nienaturalnymi linkami czas potrzebny na odkręcenie „grzechów przeszłości” przekracza już często okres pełnego roku – jest to już okres, na który właściciele prowadzący świadomy i odpowiedzialny biznes nie mogą sobie pozwolić.
Dlatego nic dziwnego, że z miesiąca na miesiąc widać zwiększone zainteresowanie działaniami mającymi na celu rozwijania serwisów. W naturze ludzkiej jednak znajduje się chęć potwierdzania informacji w różnych źródłach – celem upewnienia się o podjęciu właściwej decyzji. I dlatego z dużym zadowoleniem przyjąłem publikację, jaką Maciek Lewiński opublikował na Google+, – z prezentowanego slajdu można się dowiedzieć, że aż 15% codziennych zapytań wpisywanych w Google jest w pełni unikalnych (to znaczy nigdy wcześniej nie zostało przez nikogo użytych)
Wskazane 15% dobitnie zwraca uwagę na to, że promując stronę w Google warto ją nieustannie rozwijać, a sam serwis – optymalizować; nie tylko pod kątem oferty, ale również przydatnych dla potencjalnych Klientów informacji, które znajdując się na stronie przedstawią właściciela strony/jego firmę jako wiarygodną.
Jak owe 15% „działa w praktyce”?
W październiku analizowałem pod kątem długiego ogona stronę z pewnej branży – znalazłem wtedy trochę ponad 200 wyrażeń. Powtórzenie procedury w kwietniu rozszerzyło listę o kolejnych … 100-kilkanaście fraz.
Dodam, że Klient, jak zobaczył pełną listę, nie wierzył jak zobaczył, co w ponad połowie przypadków wpisują osoby szukające w Internecie informacji o jego usługach (lub firm świadczących takie usługi) – jak widać długi ogon liczy się nie tylko w przypadku sklepów.
Żeby tak łatwo było pewne rzeczy wytłumaczyć klientom. Myślą, że postawili stronę 10 lat temu i jest dobrze bo jest. Pół roku walczyłem z niektórymi o „mobilność”
Nie każdy „dorósł” do pewnych kwestii – patologią polskiego SEO jest to, że „dla kasy” robi się Klientowi to „co chce” – a potem jak przychodzi do „tłumaczenia” to albo kontakt się urywa, albo strona wpada w filtr, albo zwala się wszystko na Google…. A prawda jest taka, że powinno się winić tylko samego siebie – nie wyobrażam sobie prowadzenia Klienta, wiedząc z góry, że to nie ma najmniejszej racji bytu …
Nic dodać nic ująć.
Dobry post, im więcej artykułów, tym więcej kuponów w loterii, jaką często jest seo.