Spis treści
Od dawna stoję na stanowisku, że żadne narzędzie do analizy linków nie zastąpi „|ludzkiego oka” – czyli doświadczenia osoby, która linkami zajmuje się na bieżąco. Już w 2014 roku wykazałem, testując jedno z takich narzędzi do analizy linków (nota bene zbierające pozytywne opinie osób „testujących”), sugerowało podjęcie działań odwrotnych do zamierzonych (linki, które w praktyce były złe, narzędzie pokazywało jako dobre – i na odwrót).
Nie wiem, czy ktoś zwrócił uwagę na tweeta Johna sprzed (prawie już roku), w którym potwierdził on moje doświadczenia w tym zakresie – mocno stwierdzając, że jeżeli jakieś narzędzie wskazuje linki jako złe, to Google już je … zignorowało
https://twitter.com/JohnMu/status/1074693069616898049?ref_src=twsrc%5Etfw
Rzecz dotyczyła jednego z najlepiej znanych narzędzi do analizy linków przychodzących – Link Detoxa (którego nie używam, ponieważ w moich testach też nie wypadło swego czasu najlepiej). Oczywiście szybko twórca narzędzia wkroczył do akcji i zaczął go bronić – no ale jak mógł inaczej zrobić?
Tymczasem mijają kolejne lata, ale jedna rzecz nie ulega zmianie – analiza linków przychodzących, zrobiona jakimkolwiek narzędziem bez weryfikacji człowieka, jest stratą pieniędzy dla kogoś, kto za taki raport zapłaci. (a skoro weryfikacja człowieka jest potrzebna, to tym bardziej używanie tego typu narzędzi do analizy linków, mija się z celem)
Konkluzja
Niekiedy zdarza mi się rozmawiać z kimś, kto pyta o koszt analizy linków prowadzących do jego strony i dziwi się, że jest to (średnio) kwota z okolic 1000 złotych. Taka osoba myśli, że przeanalizowanie tysięcy linków, na setkach domen, to chwila, bo „przecież jakieś narzędzie zrobi”. Nierzadko wybiera zatem kogoś, kto za 100 czy 200 złotych zrobi mu analizę „z automatu” i jest szczęśliwym, że zaoszczędził.
Czy aby na pewno?
Kwestia jakości takiej analizy, ściśle związaną z użyciem potem disavow toola, gdzie nierzadko link SEO jest pokazywany jako szkodliwy, a link nieszkodliwy jako … szkodliwy, jest bezdyskusyjna. Jeżeli zaś dodamy do tego fakt, że efekty RZETELNIE zrobionej analizy są widoczne niekiedy nawet i dopiero po roku to widać, jak bardzo trzeba uważać z linkami.
Pytanie czy w ogóle przejmować się linkami dzisiaj i po prostu nie robić swojego? Ja po prostu robię swoje, a linkom pozwalam budować się naturalnie, skupiając się na zoptymalizowanych treściach i stronie.
Bardzo dobry komentarz 🙂
Jak robisz faktycznie tak, jak piszesz, to jeżeli jeszcze faktycznie pracujesz dużo przy stronie, a nie tylko „liczysz, że jakoś to będzie”, to po pierwsze, nie musisz przejmować się aktualizacjami algorytmu (bo one praktycznie zawsze będą po Twojej myśli). A po drugie śpisz spokojnie, bo wiesz, że robisz to, co powinieneś – budujesz markę serwisu
Z mojego doświadczenia Ci, którzy poważnie podchodzą do biznesu, unikają linków z różnych systemów – w tym z tak popularnego teraz (jeszcze) Whitepressa.
Marki nie zbuduje się w miesiąc czy w rok – ale jak ją już zbudujesz to możesz odcinać przysłowiowe kupony 🙂
Ogólnie tak naprawdę korzystanie z wiedzy innych w branży SEO jest nie lada wyzwaniem. Teraz czytam wątek na grupie na Facebooku jak ważne jest linkowanie, że walić z magazynu ile się da byle dobrej jakości i zróżnicowany profil. Że w większości branż bez linkó nie ma szans na walkę o widoczność fraz.
I teraz bądź tu mądry. Ja postanowiłem poświęcić więcej czasu i pracy a nie robić tego. Bo jestem zdania, że warto zastosować tutaj technikę rzeczy niezmiennych w czasie, a dla Google rzeczą niezmienną w czasie jest moim zdaniem wyeliminowanie czynników wpływających na manipulowanie pozycjami w google, sztucznym ich podbijaniem. Dlatego myślę, że w przyszłości linki nie będą miały najmniejszego znaczenia oprócz ruchu direct. A jedynie dobry kontent dopasowany do intencji użytkownika się obroni.
Mądre słowa
PS
Znam branżę od 10 lat – wczoraj wszedłem w dyskusję z jedną osobą, która „odkryła Amerykę” – pisząc „budować topical authority domeny i siłę linkowania wewnętrznego odwzorowując miedzy innymi strukturę artykułów (a także połączenia między nimi w danej tematyce) z Wikipedii”
Na moje stwierdzenie
„Toż to podstawy SEO 🙂 – tylko wymaga full czasu i to powinien robić Klient, nie my – bo to on zna swój biznes najlepiej i wie, co z czym się łączy. Wpuszczenie SEOwca sprawi, że nierzadko optymalizujemy stronę nie pod potencjalnego Klienta”
odpisała
„klient wie jak optymalizować architekturę informacji w swoim serwisie pod SEO? Jak budować semantykę dokumentów i połączenia między nimi w celu budowania topical authority. No chyba żartujesz.”
Jak widzisz, w SEO ludzie niekiedy za bardzo kombinują, zamiast zatrzymać się i pomyśleć chwilę – no ale to młoda branża, młodzi ludzie, którzy chcą świat zawojować – szkoda tylko, że nierzadko kosztem (stron) Klientów …