Dzisiaj branżę zelektryzowały komunikaty, jakie Google wysyła od niedawna webmasterom, których prośba o ponowne rozpatrzenie została rozpatrzona negatywnie. Pierwszy wspomniał o nim Damian Lutowski. Potem i ja dostałem go dla jednej domeny – i mogłem się do niego odnieść. Przypomnijmy najważniejsze (moim zdaniem) fragmenty z powiadomienia:
Jeśli nie będziesz mógł usunąć jakichś linków do witryny, możesz skorzystać z narzędzia do zrzekania się linków. Pamiętaj jednak, że zrzeknięcie się linków to za mało, by uzyskać pozytywną odpowiedź na prośbę o ponowne rozpatrzenie zgłoszenia; będziemy jeszcze wymagać dowodu dobrej woli w postaci starań o usunięcie znacznej części sztucznych linków z sieci – gdziekolwiek będzie to możliwe.
Usunięcie linków wymaga czasu. Z uwagi na dużą liczbę otrzymywanych przez nas zgłoszeń oraz by zwiększyć Twoje szanse na uzyskanie pozytywnej odpowiedzi na kolejną prośbę o ponowne rozpatrzenie zgłoszenia, nie będziemy weryfikować kolejnego zgłoszenia z tej witryny przez następnych kilka tygodni. Zalecamy poświęcenie odpowiedniej ilości czasu na usunięcie sztucznych linków wstecznych do Twojej witryny, a następnie ponowne wysłanie prośby.
Pierwszy akapit zwraca uwagę na fakt, że samo dodanie domen do disavow toola to za mało, aby wyjść z filtra – niby rzecz oczywista, niby od dawna o tym się mówi i pisze – nie pamiętam już sam ile razy na blogu o tym pisałem – jak widać jednak nadal sporo osób wychodzi z założenia, że aby wyjść z filtra ręcznego za linki wystarczy zrzec się linków.
To jednak drugi akapit daje najbardziej do myślenia. Od dawna stoję na stanowisko, że to, co robi webmaster, usuwając/próbując usuwać linki do swojej strony, MUSI BYĆ LOGICZNE. Jeżeli ktoś pisze, że usunął 200 linków – i po kilku godzinach od otrzymania powiadomienia o nienaturalnych linkach wysyła prośbę o ponowne rozpatrzenie – to czy to wygląda normalnie? Nawet jeden dzień czy dwa nie jest czasem, w którym „normalny” webmaster robi porządki. Jak jednak odebrać informację zawartą w zdaniu „z uwagi na dużą liczbę otrzymywanych przez nas zgłoszeń oraz by zwiększyć Twoje szanse na uzyskanie pozytywnej odpowiedzi na kolejną prośbę o ponowne rozpatrzenie zgłoszenia, nie będziemy weryfikować kolejnego zgłoszenia z tej witryny przez następnych kilka tygodni.” – czy należy to rozumieć jako swoistą … kwarantannę?
Szok?
Nie – rzeczywistość. Google przez ostatnie lata „stało w miejscu” – powstawały systemy wymiany linków, giełdy linków, sieci katalogów SEO itp. itd. Ludzie tworzyli, tworzyli, tworzyli i … nap… się z Google, że „ma Wytyczne i ich nie egzekwuje”. Przyszedł 3 lipiec 2013 i … COŚ się stało – nagle okazało się, że Wskazówki dla Webmasterów stały się wymagalne. Moim zdaniem ktoś w Google stwierdził, że sprawy zaszły za daleko, Polacy „przegięli”, przekraczając pewną granicę i … czas zrobić z tym porządek. Nie dziwmy się zatem sformułowaniom jakie pojawiły się w nowej wiadomości od Google – zacznijmy promując strony bardziej myśleć i lepiej stosować w realu logikę. I brać „na klatę” konsekwencje. Po prostu.
A jak dostaliśmy filtr niesłusznie? Jeżeli rzeczywiście tak jest – nie bójmy się tego napisać w RR. Wbrew temu, co można przeczytać w Sieci, że jest to niemożliwe, rzeczywistość wygląda z mojego doświadczenia odwrotnie – opisałem jeden przypadek wyjścia z filtra na podstawie „wyjaśnienia sytuacji” nie tak dawno temu na swoim blogu.
Pamiętajmy jednak, aby pisząc RR nie przegiąć – na podstawie własnych obserwacji przy RR’kach widzę, że Google tak jakby miało lepsze dane na podstawie których podejmuje decyzję o tym, czy ukarać stronę, czy tez nie. Pisanie o konkurencji w sytuacji, jak się samemu dodawało do precli/seokatalogów jest, mówiąc delikatnie, nie na miejscu…
Zdjęcie filtra rozciągnie się teraz w czasie.
Tak, zaczyna robić się ciekawie…
Już do jakiegoś czasu robi się ciekawie bo Google nie potrafi poradzić sobie z karaniem winnych różnego rodzaju przewinieniom. Stara się, ale często robi to na ślepo. Ale myślę, że to też kwestia czasu gdy zaczniemy częściej wszyscy korzystać z innych wyszukiwarek jak np. Bing … może ich właściciele w końcu zauważą tę naszą chęć i rozkręcą się lepiej na naszym rynku 🙂
RR rozpatrywane są automatycznie, nikt tego nie czyta, nabijacie się w butelkę jak dzieci Tajlandii. Nie macie logiki. Google musiałoby posiadać biura w każdym państwie, gdzie mamy różne języki. Nie piszcie o translatorze BŁAGAM 😀 Piszcie piszecie piękne RR, tymczasem my wklejamy 50 znaków i to już 10 cofnięty filtr amatorzy SEO 🙂
Przestań pisać takie bajki – no chyba, że używasz tylko weblinka, po filtrze go wyłaczasz, czekasz, aż linki zaczną znikac I po sprawie” – w to, co pisał Xann, jestem w stanie uwierzyć, bo jest to logiczne. Ale nie w przypadku domeny, która ma „sporo za uszami”
Właśnie Wy piszecie bajki, jakiegoś e-weblinka w życiu na oczy nie widziałem. RR pisane było przy usunięciu wybranych linków, może 5%, mądrze i z pomysłem a nie w panice jak Wy wszyscy. RR nie czytają ludzie zaznaczam Wam kolejny raz. Napisz po mongolsku RR to się przekonasz.
A kto pisze, że usuwa się wszystkie? Znajdź mi kogoś, kto usunie wszystkie np. 51.233 linków….
Zgred i Lexy po 10 dniowej analizie 😀 Wyobraź sobie, że 10 stron zostało wyjętych z ręcznego po napisaniu 100 znaków ze spacjami RR, gdzie logika? Wyobraź sobie, że ktoś pisze o rozpatrzenie ładnym językiem kazachskim? Google Translate? Nie 🙂
A jaka jest opinia Xana, bo nie czytałem. Możesz napisać?
„Wyobraź sobie, że 10 stron zostało wyjętych z ręcznego po napisaniu 100 znaków ze spacjami RR, gdzie logika?”
Nie znając domeny nie mogę się wypowiedzieć
„A jaka jest opinia Xana, bo nie czytałem. Możesz napisać?”
Prosta – po tym, jak domena jest linkowana weblinkiem, dostajesz powiadomienie o nienaturalnych linkach. Wyłaczasz weblinka, czekasz miesiąc i piszesz RR
Dla mnie to logiczne, że tak się wychodzi, bo jak domena ma tylko nienaturalne linki z systemu no to po miesiącu wiele z nich zniknęło…