Część osób z branży SEO zarzuca mi, że ostatnio mniej piszę teraz o tym, jak optymalizować strony, a bardziej skupiam się na opisywaniu technik, które prowadzą do problemów z widocznością w Google PLUS opisują nieuczciwe praktyki firm SEO. Czy mają rację?
Prowadzę bloga od 2 maja 2009 roku. Blog nie miał, jak inne w tamtych czasach wszystkie inne, skupiać się praktycznie tylko na linkowaniu za pomocą katalogów, precli i systemów wymiany linków (kto „normalny” dzisiaj używa e-weblinka czy gotlinka do pozycjonowania strony swojego Klienta?). Chciałem podejść do tematu w inny sposób – pokazać, że można robić jakościowe SEO i mieć z tego tytułu efekty. Wbrew temu, co złośliwi próbują zdewaluować, to działa – opisywałem wiele case’ów, można popatrzyć na przykład na ten, gdzie pokazałęm, że dobrą optymalizacją można zdziałać wiele)
Musze podkreślić też jeszcze jedną kwestię – ci, którzy formułują takie zarzuty, nie zadali sobie przed tym najmniejszego trudu, aby przejrzeć bazę 1185 wpisów, które pojawiły się od wspomnianej wcześniej daty (powinienem napisać 1186 – ten wpis jest kolejny). Jakby to zrobili to zobaczyliby, jak wiele odpowiedzi na ich pytania znajduje się OD LAT na blogu. Trzeba tylko zadać sobie trochę trudu, aby je odszukać, bo warto – wbrew temu, co wiele osób mówi, Google nie zmieniło podejścia. Wskazówki dla Webmasterów się nie zmieniły – i jak czytam wypowiedzi niektórych osób, także i tych zaliczanych w branży do „celebrytów”, że Google zmieniło podejście do SEO, to mówiąc delikatnie, szlag mnie trafia, że ludzie potrafią dla zaistnienia pisać bzdury.
Za ewidentny dowód na potwierdzenie mojej tezy niech posłuży case – tym razem nie z polskiego „podwórka”. Barry Schwarz, osoba znana w środowisku SEO, napisał jakiś czas temu wpis, który zatytułował: „Google potwierdza, że z Pingwina można wyjść tylko przy odświeżeniu algorytmu”.
To, co jest w nim najgorsze, to wybiórcze traktowanie wypowiedzi Johna Muellera. We wpisie Barry cytuje jedną z nich, zgodnie z którą strona nie wyjdzie z filtra algorytmicznego inaczej niż po odświeżeniu algorytmu. Barry powołuje się na Johna Muellera, który udzielił takiej odpowiedzi na Forum Google,
Niestety zacytował tylko pierwszą, lakoniczną odpowiedź – nie zwracając uwagi na kolejną.
Let me try a longer answer 🙂
In theory: If a site is affected by any specific algorithm or its data, and it fixes the issue that led to that situation, then the algorithm and/or its data must be refreshed in order to see those changes. Sometimes those changes aren’t immediately visible even after a refresh, that’s normal too.In practice, a site is never in a void alone with just a single algorithm. We use over 200 factors in crawling, indexing, and ranking. While there are some cases where a site is strongly affected by a single algorithm, that doesn’t mean that it won’t see any changes until that algorithm or its data is refreshed. For example, if a site is strongly affected by a web-spam algorithm, and you resolve all of those web-spam issues and work to make your site fantastic, you’re likely to see changes in search even before that algorithm or its data is refreshed. Some of those effects might be directly related to the changes you made (other algorithms finding that your site is really much better), some of them might be more indirect (users loving your updated site and recommending it to others).So yes, in a theoretical void of just your site and a single algorithm (and of course such a void doesn’t really exist!), you’d need to wait for the algorithm and/or its data to refresh to see any changes based on the new situation. In practice, however, things are much more involved, and improvements that you make (especially significant ones) are likely to have visible effects even outside of that single algorithm. One part that helps to keep in mind here is that you shouldn’t be focusing on individual factors of individual algorithms, it makes much more sense to focus on your site overall — cleaning up individual issues, but not assuming that these are the only aspects worth working on.
Przytoczę po polsku jej najważniejsze fragment
- Nie zawsze zmiana (=wyjście z filtra algorytmicznego) jest widoczna od razu po odświeżeniu algorytmu. W praktyce bowiem na stronę nie działa tylko jeden algorytm. Zdarzają się sytuacje, w których strona jest mocno dotknięta przez jeden algorytm i jej właściciel nie zobaczy zmian w widoczności przed wejściem w życie updatu.
- W praktyce wygląda to tak, że poczynione ulepszenia na stronie – zwłaszcza te znaczne – potrafią przynieść widoczne efekty jeszcze przed updatem algorytmu. Należy mieć na uwadze to, aby nie skupiać się tylko na jednym czynniku – ale do strony podchodzić kompleksowo.
Dodam, że jak już mówimy o cyklach to od dawna wiadomym jest, że Google pracuje nad przyspieszeniem odświeżania cykli
All that said, we do realize that it would be great if we could speed the refresh-cycle of some of these algorithms up a bit, and I know the team is working on that. I know it can be frustrating to not see changes after spending a lot of time to improve things. In the meantime, I’d really recommend – as above – not focusing on any specific aspect of an algorithm, and instead making sure that your site is (or becomes) the absolute best of its kind by far.
i w tej materii zostały poczynione postępy – nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia od Google co ile odświeżany jest obecnie Pingwin, poza zapowiedziami poczynionymi zaraz po wdrożeniu jego ostatniego updatu („teraz odświeżanie będzie następować szybciej”). Z obserwacji jednak mam wrażenie, że mówimy o okresach miesięcznych.
Reasumując
- właścicielom stron sugeruję mniej czytać, a więcej pracować przy stronach
- osobom zajmującym się SEO – to samo; wpis Barry’ego został podlinkowany przez jedną osobę, która napisała kilka dni temu na ten temat. Nie podam linka, ponieważ strona już nie istnieje – co dobrze pokazuje, że dzisiaj zamiast skupiać się jak nigdy wcześniej nad stronami ludzie wolą pisać bzdury licząc .. no właśnie na co?
Osobiście już nie mogę czytać „celebrytów”. Obserwuję ich, owszem. Ale jak widzę, jakie niektórzy z nich (ostatnio coraz częściej) piszą głupoty, jakie chore wnioski wyciągają to mi się słabo robi. Tobie kibicuję od dawna i przyznam, że jesteś dla mnie jedynym autorytetem wśród bardziej znanych ludzi w branży. Niestety w Polsce jeszcze długo chyba nie będzie się przykładać wagi do naprawdę wartościowego SEO a będzie to tylko kombinowanie jak zrobić coś łatwiej, szybciej i bardziej do d… Pozdrawiam.
Nie pisz proszę takich rzeczy, bo zaraz pojawi się komentarz, że to moja opinia pod innym nickiem 🙂
Co do Polski – sporo się zmieniło. Część branży robi Adwords teraz, część szkolenia. SEO wymaga teraz takiego nakładu czasu, że niestety dla Klientów koszty z nim związane są coraz wyższe.
Obserwuję też inną tendencję – osoby, które dostały filtr raz, a nie daj Boże, kilka razy, wiedzą, że „droga na skróty” nie popłaca – tym bardziej, że dzisiaj skrótem można szybciej dojśc do celu, ale jak zostaniemy „nakryci” to konsekwencje dla strony potrafią być znacznie bardziej dalekosiężne niż jeszcze przez kilkoma miesiącami – a mówić o czasie rok czy dwa lata wstecz.
Czyli takie rzeczy mogę pisać tylko w prywatnym mailu :)?
Ja osobiście pozycjonowaniem zajmuję się od stosunkowo niedawna, bo od niecałego roku i od samego początku kierunkiem, jaki sobie obrałam było bardziej White SEO. Od początku powiedziałam sobie, że będę się rozwijać w kierunku dobrego pozycjonowania i dobrego SEO, bez spamowania, bez chodzenia na skróty. Wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że to działa, tak najzwyczajniej w świecie.
Współpracuję z kilkoma firmami i osobami z różnych firm, czasami patrzę jak oni działają, wchodzę np. w Majestic a tam profil linków składa się z chińskich znaczków. Po co? Kiedy takie cięższe ale fajne metody naprawdę działają, bycie fair też naprawdę działa. Nie trzeba wcale najczęściej zaspamować połowy internetu żeby wejść w TOPy. No, ale może za mało działam w branży, czy coś.. 😉
Pozdrawiam
Marta, tylko to zajmuje długi czas – jak z marką. Aple nie zawojowało świata „szeptanką” czy „preclami” – konsekwentnie budowało swoją markę. Przykład jest mega ciężki, ale pokazuje, że jak ktoś ma wizję i się jej trzyma konsekwentnie, to sukces jest w zasięgu ręki.
Nie każdy ma na to ochotę – my wolimy zrobić coś szybko – bez patrzenia na konsekwencje. No ale przecież w normalnym świecie. otoczeniu biznesowym, też są takie firmy.
Blog nie jest do nich skierowany – nie każdego przekonasz do tego, że lepiej pracować i zarobić pierwszy milion niż go ukraść….
Jeszcze pozwolę sobie napisać, zauważyłam, że znów fajny artykuł, znów ciekawe spojrzenie, znów jedziesz po naszych celebrytach i znów jesteś słabo oceniany. Nie rozumiem skąd ta tendencja. Ok, te metody działają. SWL działa. Ale te strony i tak w końcu dostaną filtr. Ale może to nie jest tak źle, w końcu potem i ja mam robotę, bo te strony z tych filtrów wyciągam ;-).
Przyzwyczaiłem się – nie prowadzę bloga dla wąskiej grupki osób, ale dla własnej przyjemności oraz tych osób, które łapią się na obietnice bez pokrycia czy też korzystają z rozwiązań, które prowadzą do filtra prędzej czy później.
Co z tego, że Ty czy ja potem te strony musimy uzdrowić – patologie trzeba tępić w zarodku, a nie zajmować się konsekwencjami, jakie ona niesie.
Plus za nagłówek. Racja, wiele osób nadal pisze o tym samym, sam też ostatnio (nie mówię za innych) byłeś nieco irytujący rozgłaszaniem co i jak robią oraz że jest to nie wiadomo jakie złe ale masz kilka dobrych artykułów. Ogólnie każda metoda która działa jest ok i każdy temat, który coś wnosi również. Prolink dostał, swle dostały ale da się z nich jeszcze wyciągnąć mnóstwo wartości. Każdy ma swoje poglądy i doświadczenia. Nie ma sensu ich na siłę dobijać skoro wiadomo, że to nadal działa.
Wracając do tematu, tak jak napisałem wcześniej, plus za nagłówek, warto skupić się na własnych stronach niż kolejny raz czytać coś co wiadomo już od dawna i brnąć wciąż do przodu. I tak, czytać nadal celebrytów i tych mniejszych, jeżeli wnoszą i pokazują coś co ma znaczenie, a resztę można traktować jako ciekawostkę w wolnym czasie.
@Łukasz,
muszę byc irytujący, bo moi czytelnicy oczekują ode mnie, że pokażę im, czego unikać – lub też jakie niebezpieczeństwa kryją za sobą pewne rozwiązania.
BTW – nie wiem, czy zauważyłeś, ale nagle wiele osób zaczyna wyszukiwać to, co inni robią źle – tzn. co może zaszkodzić Klientom. Myślę, że jakiś wpływ na takie zachowanie „prospołeczne” – co tylko pokazuje, że warto to nadal robić.
Jak wspomniałem we wpisie – mam sporo wpisów i nie będę pisał 5 razy o tym samym. Ludzie nie używają już praktycznie katalogów czy precli, „szeptanka” też szybko potrafi zaprowadzić do filtra – właściciele stron, wbrew temu, co mówi czy myśli wiele osób, doskonale znają już meandry pozycjonowania i potrafią sami świetnie ocenić, czy gra jest warta świeczki.
Oczywiście mówię o tych, którym zależy na jakości – bo do nich skierowany jest blog.
Słuszny tytuł „celebryto” Sebastianie 🙂
Cieszę się, że się rozumiemy 🙂
Wybacz, zgodnie z tytułem, nie czytałem wpisu.