Prywatne listy precli były do niedawna dobrym sposobem na pozyskanie linków. Bardziej zadbane niż ich publiczne (które przeżyły przed paroma latami swój „złoty wiek”) oferowały większą jakość, a co za tym idzie lepszą jakość linków dla pozycjonowanych stron. Od kwietnia tego roku, po wprowadzeniu Pingwina, już tak nie jest. Google coraz lepiej je wychwytuje – i przy okazji banowania często filtruje domeny z nich linkowane.
Obserwując zachodzące w branży zmiany dziwią mnie wszelkiego rodzaju próby reklamowania/testowania teoretycznie prywatnych precli. Pisze „teoretycznie prywatnych” – ponieważ listy nie są dostępne publicznie, a jedynie dla osób, które wykupią do nich dostęp. A jednocześnie nie są one ogólnie dostępne, czyli publiczne – jak to jeszcze z rok temu było bardzo powszechne. Moim zdaniem jest to całkowicie pozbawione sensu i logiki. Na podstawie obserwacji tego, co dzieje się w SERPach widzę, że Google potrafi dosyć szybko „rozpracować” taką grupę stron.
Dodatkowo opisywanie testów związanych z ich wpływem na linkowane domeny to tylko (przy obecnie panującym poziomie wiedzy z zakresu SEO, gdzie SEO = linki, linki i jeszcze raz linki) szybka droga do spadków w Google, zarówno samych precli, jak i stron nimi linkowanych. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – szybki przyrost linków ze stron o niskiej jakości swoje robi. A nawet jak pierwszy warunek nie będzie spełniony, to drugi już na pewno.
Nic zatem dziwnego, że coraz więcej można znaleźć w Sieci takich komentarzy
Jak widać Google piecze dwie pieczenie przy jednym ogniu. Nie tylko banuje precle, ale i „przy okazji” wysyła do właścicieli stron, które z nich korzystały, stosowne powiadomienia. Dobrze, że łatwo można ściągnąć takie linki – no ale żółta karta w dziale SQT przy danej stronie pozostaje. Nieźle pomyślane – musicie to przyznać.
Warte zwrócenia uwagi jest też to, że Google działa naprawdę szybko.
Wnioski?
Moim zdaniem lepiej odpuścić sobie tego typu systemy. Tym bardziej, że pozyskanie kilkuset linków, z kilkuset domen, za kilkaset złotych w sytuacji, że właściciel za jakiś czas postawi nowe, ponieważ Google stare precle zbanuje, jest – z punktu widzenia budowania solidnych odnośników do witryny – kompletnie pozbawione sensu. Aby takie linki pomogły stronie, do której prowadzą, musiałyby znajdować się na zadbanych domenach. Dodatkowo najlepiej, aby owe domeny „powisiały” kilka lat w Google – a odnowienie kilkuset domen to koszty, przy których takie precle musiałby kosztować osoby zainteresowane umieszczeniem w nich linków nie kilkaset, a kilka tysięcy złotych – co automatycznie sprawiłoby, że chętni na taki system by się nie znaleźli (przy oferowanym poziomie jakości).
Co ciekawe, do takich samych wniosków dochodzą coraz częściej osoby z branży.
I niech ktoś teraz powie, że Pingwin nie spełnił pokładanej w nim roli.Szybkie banowanie takich list, połączone ogólnie z coraz lepszym wychwytywaniem linków pochodzących ze stron o niskiej jakości pokazuje, że Google się przyłożyło „do pracy”. Ciekawy jestem komentarzy po wyczekiwanym już od dawna updacie Pingwina, który już chyba niedługo się powinien pojawić …
Czyli SEO spece mają z każdą aktualizacją coraz większy orzech do zgryzienia, a większość dotychczasowych „sztuczek” kończy swój żywot bądź dostaje się „linijką po rękach” od Google…
Tylko dlaczego śmieciowych wyników na pierwszych stronach nie ubywa a przybywa? Zwierzątka ze stajni Google’a nie skuteczne czy „spece” coraz lepsi?
Z miesiąc temu na zagranicznym blogu ukazała się informacja o patencie, zgodnie z którym Google celowo „miesza w SERPach”, aby wyłapac spamerskie praktyki. Ma to sens i wcale sie temu nie dziwię.
A że są kwiatki? Może o to chodzi? Ludzie sie burzą, zgłaszają – a SQT ma co robić 🙂
Dzięki za link. Wg mnie, to że ktoś narzeka że mu zbanowało domenę po takiej usłudze to jeszcze nie skreśla takiej bazy. Jeżeli taki spec od seło, wali linki na nową domenę to potem niech się nie dziwi, że mu wszystko leci :). Poczekałbym na wyniki testu z osądem czy też skreśleniem takiej listy.
Masz racje – ale ja dobierałbym ludzi „z głową” – a nie „jak leci”. Bo przez speca „wszyscy cierpią” 🙂
chyra czyli cholera:) coraz więcej rzeczy zostaje człowiekowi do roboty (tylko praca i jeszcze raz praca etc czyli naprawdę tylko czekać aż ludzie sami zaczną wklejać linki:D. To co po tych update’ach pingwina i pandy zostało;)? (a tuż tuż nowy update w drodze)
Moim zdaniem dobrze – branża się przeciści ze „specjalistów” – zawsze tak było, że na początku każdy robił co chciał, a potem się wszystko normalizowało. Ja nie pamiętam – ale zaraz po 1989 roku nie było w Polsce dochodowego, a VAT wszedł też nie od razu. Kto miał wtedy pomysł na biznes, dorobił sie majątku. Inni musza teraz albo pracować, albo .. kombinować. Ale to drugie z reguły ma „krótkie nogi”…
„Dobrze, że łatwo można ściągnąć takie linki (…)” – Sebastian, co masz na myśli? Nie wydaje mi się, żeby łatwo i chętnie właściciel takiego zaplecza (500 precli) usunął wpisy tylko dlatego „bo się oczko odkleiło, temu misiu” 😉 Sam korzystałem z precli (i publicznych i prywatnych i od kwietnia na tych stronach dostałem po głowie. Potem – o dziwo – przez wakacje wszystko wróciło do normy, żeby teraz, 15 sierpnia znowu szoruje brzuchem po dnie. Precle wyłączyłem w jednym przypadku szybko, w drugim sukcesywnie – w obu efekt jest ten sam. O usunięciu linków mogę zapomnieć bo wszystko szło dodawarkami, a właściciele prywatnych zaplecz nie chcą myśleć o takim zabiegu. Choć dziwi mnie, bo mogli by mieć z tego większą kasę niż ze sprzedaży linkowania 🙂
Rafał, mam na mysli to, że jak się z głową coś robi i korzysta ze sprawdzonych źródeł, to nie ma rzeczy niemożliwej. No ale do tego taka grupa precli musiałaby kosztować więcej niz kilkaset złotych (co napisałem we wpisie).
Co do efektu – jak masz inne dziwne linki, to wyłaczenie jakiś grup precli nie pomoże…
Googlersi i osoby powiązane na pewno mają fundusze na wykupywanie dostępów do takich precelków i potem wysyłanie adresów stron należących do takich farm ;]
Precle są złe i nie warto nimi pozycjonować strony. Tylko katalogi stron są najlepsze i najlepiej 5 wpisów dziennie by nie dostać bana 👿
Pytanie jakie – jak te na multikodach, to podziękował – za dużo już widziałem filtrów, w które wpadały strony dodane do „sieci” katalogów.
„I niech ktoś teraz powie, że Pingwin nie spełnił pokładanej w nim roli.”
Pingwin nie spełnił pokładanej w nim roli 🙂
Przyczyna padania takich precli jest w sumie dosyć oczywista, ale niech się każdy sam wysili i pomyśli jak temu zaradzić. BTW. W pewnym kręgu szykowana jest dla Google prawdziwa niespodzianka i tym razem zyski z AdWords spadną 🙁 W końcu Kaspar w którymś z wywiadów powiedział „spamerzy i tak znajdą sposób”. Miał rację.
Masz rację – to taki swoisty wyścig – kto pierwszy do mety – ale tylko etapu, nie wyścigu 🙂
Co do niespodzianki – nie jestem Guglersem, ale … zaciekawiłeś mnie. Możesz coś wysłać na emaila? Bez obaw – u mnie tajemnica korespondencji działa.
Bo to nie są prywatne precle tylko prawie-publiczne 🙂
Ale jakby co to ja mam inne zdanie w tej kwestii 🙂
hej zgred – no własnie, to jest kwestia nazewnictwa 🙂
Wiesz, na pewno wszystko zależy od podejścia – no ale jak coś się oferuje prawie za darmo, to efekt musi byc taki, jak opisałem.
Takie bazy nigdy się nie utrzymają, skoro są dostępne „za kod”.
Zbiera się grupkę ludzi, ustala się z nimi zasady jak mocno blastujemy i jazda. Zaufanie to podstawa.
Otóż to – i to kolejny dowód na to, że będzie trudniej, drożej i …. bardziej wymagało większego zainteresowania się specjalistów SEO tego, co się dzieje naokoło.
Może założę, jak niektórzy już to mają, dostęp odpłatny do artykułów 🙂
W takim razie, jeśli dodawanie do precli jest złe do katalogów też źle, to jak zdobywać linki, aby było dobrze?
Wiadome, że nikt nie będzie czekał, aż ludzie zaczną linkować, bo trwało by to bardzo długo.
No cóż, Google kładzie nacisk teraz (jak nigdy wcześniej) na naturalne linkowanie – a precle i katalogi musisz przyznać, że się do nich nie zaliczają 🙂
Prywatne precle dalej są skuteczne. Tylko takie w zamkniętej grupie bez sprzedaży multikodów czy wpisów – odpowiednio spreparowana strona i site rośnie aż miło.
No tak, ale tutaj jest „otwarcie na zewnątrz” – i to jest moim zdaniem „to, co Google lubi najbardziej”
Tyle się mówi o naturalnym linkowaniu o nie spamowaniu na 2-3 frazy anchorami, tym czasem mamy 2013 luty, moja strona poleciała w kosmos w styczniu (nie była chyba najgorsza, teraz juz troche poprawiłem), jeszcze nie wywnioskowałem do końca za co, ale kandydatura jest że była przeoptymalizowana i mam kilka stron do mnie linkujących które generują za duża ilość sitewide, nie korzytałem z dodawania do płatnych katalogów, raz tylko precle kupiłem, a to pewnie błąd bo trzeba było kupować cały czas 🙂
A na czele w moich frazach stronuy, jedna ma ładny rozkład anchorów szeroki jak ja :), tylko ze ma pełno precli itp z ponad 1000 domen i takie same tytuły na wszystkich podstronach
druga ma linki na tylko 2 anchory i rozkład praktycznie 50/50 – tylko 2 słowa i to większość sitewide bo na 9000 linków ma 250 domen.
A podobno Pingwin dobrze działa. Wydaje mi sie że działa ale z zamkiętymi oczami i po omacku.
Apeluje do Google, walczcie ze spamem ale nie ubijajcie średnio i niewinnych ludzi przy okazji !
i jak coś sie wam nie podoba to ostrzegajcie, nie wszyscy to cwaniaki, niektórzy poprostu sa nieświadomi i niedoinformowani 🙂
Wcale precle prywatne nie są złe ale od pewnego czasu wiadomo, że straciły na mocy w oczach google. Negatywny skutek przynosi jak ktoś się tylko opiera na preclach albo katalogach. Czytałem też gdzieś, że aby prywatne precle były skuteczne to ich właściciele muszą sprawiać dobre pozory. Jeśli automaty googlowskie zorientują się, że są prywatne, wtedy jest niedobrze, bo skrypt tych stron jest stworzony po to by ludzie dodawali artykuły a nie administratorzy.
Co do negacji katalogów, to jest to głupotą, one zawsze będą skuteczne. Nie można im nic zarzucić. Spełniają swoją rolę jako reklama stron, do tego są stworzone i są jako pierwsza forma promocji strony. W katalogach strony poukładane są w kategoriach co zwiększa moc. Podlinkowane są tagami. Może być źle jak ktoś ciągle dodaje do katalogów o PR = 0 a w ogóle nie linków z mocnych katalogów bo szkoda kasy..