Do napisania tego wpisu skłonił mnie Tomek, który dzisiaj na swoim blogu wskazał przykład tego, w jaki sposób Klienci systemów, nieświadomi skutków używania SWLi/giełd linków, niszczą profile linków swoich stron, narażając je tym samym na filtry w Google.
„Wszystkiemu winna jest promocja”.
Dostaliśmy ofertę na email zamieszczenia bannera, linku, wpisu na blogu za śmieszne małe pieniądze. Oczywiście każdy link jest dofollow z odpowiednim slowem kluczowym Aż szkoda było nie skorzystać.
Mimo, że od czasu wprowadzenia Pingwina (niedawno minęła nam pierwsza rocznica) świadomość Klientów jest coraz większa w zakresie SEO, to jednak nadal znajdują się osoby, które łapią się na „okazje”, a następnie … zastanawiają się, dlaczego ich strona spadła w wynikach wyszukiwania.
Już kilka stron wyciągnąłem z ręcznych filtrów, które znalazły się tam, ponieważ ich właściciel – lub też „specjalista SEO” – do promocji swojej strony zaprzęgnął systemy. Nie wnikam tutaj w szczegóły (ile linków, jakie anchory itp.), prawda często jest brutalna – 2/3 tygodnie używania systemu i radości ze wzrostów, po czym w skrzynce emailowej ląduje powiadomienie od Google o wykryciu nienaturalnych linków prowadzących do strony. Odkręcanie wszystkiego zajmuje kilka miesięcy… Straty idą często w tysiące złotych – spadek ruchu z naturalnych wyników wyszukiwania o niekiedy ponad 95% swoje robi.
Niestety, nie tylko nierzetelna informacja w reklamie, która nie wskazuje na niebezpieczeństwa związane z używaniem SWLi/giełd linków, za to odpowiada. Do braku informowania o niepożądanych skutkach używania systemów (bo są przecież i tacy, co wiedzą, czym ryzykują ich używaniem – do nich wpis nie jest skierowany) dochodzi podejście niekórych twórców systemów, jak Tomasz Wieliczko (e-Weblink), który wyraźnie daje swoimi wypowiedziami do zrozumienia, że tego typu akcje nie świadczą o skuteczności systemu, a jedynie są sposobem na pozyskanie (kolejnej grupy) naiwnych osób, które wierząc w skuteczność SWL zakupią trochę punktów.
Ja dzieki takim pokemonom dobrze żyje, zobacz np pisze sobie artykuł o depozycjonowaniu zaraz pokemony robią afere i idzie reklama w świat że weblinkiem się zajebiście depozycjonuje co mi tylko napędza klientów na pkt a każdy znający sie na rzeczy wie że to bzdura i sposób na depozycjonowanie jest zupełnie inny 🙂
A że „pokemoni” – czyli mówiąc krótko idioci – zrobią swoim stronom „kuku” – to już inna sprawa. Liczy się sprzedaż punktów – tylko.
Jak dla mnie taka wypowiedź jest dowodem na to, że twórców/właścicieli/pracowników SWLi/giełd linków najlepiej w ogóle nie słuchać i nie czytać, bo szkoda na to czasu. Tym bardziej, że jeszcze nie tak dawno Tomasz Wieliczko pisał coś innego w kontekście …. depozycjonowania.
Parokrotnie przeprowadziliśmy prosty test, pozycjonujemy konkurencję jakbyśmy sami się pozycjonowali na 10 może nawet 20 głównych fraz, pozycjonujemy konkurencję swl’em rotacyjnym lub stałym a najlepiej tym i tym, dodajemy do katalogów czyli przeprowadzamy klasyczne pozycjonowanie stron i po 3 miesiącach piszemy spam raport, ewentualnie zadajemy głupie pytanie na grupie google, chociaż spam raport przeważnie większości działa.
Wyłapanie sprzeczności w obydwu wypowiedziach i wyciągnięcie wniosków pozostawiam czytelnikom. A osoby, które nie „siedzą w SEO” i dostają na swoje skrzynki różne „specjalne oferty” dotyczące systemów wymiany czy giełd linków radzę je kasować.
Nie mierz wszystkich jedną miarą. To, że jedna czarna owca jest baranem, nie znaczy, że wszyscy tacy są. Strasznie płytki ten Twój tekst.
Nie mierzę – ale wielu właścicieli firm naprawdę ma z tym „problemy”.
A mój blog jest od tego, aby zwracać im uwage na takie „kwestie”, jak ta poruszona we wpisie.
Jak zaznaczyłem – to nie jest wpis dla osób Twojego pokroju – bo wnioskuję z wypowiedzi, że wiesz, co to SWL i giełda linków 🙂
mierzysz jedną miarą – w tym zdaniu 🙂 „Jak dla mnie taka wypowiedź jest dowodem na to, że twórców/właścicieli/pracowników SWLi/giełd linków najlepiej w ogóle nie słuchać i nie czytać, bo szkoda na to czasu.” Jeden Tomasz, to nie cała „branża”.
Doprecyzuje post, dzięki za zwrócenie uwagi 🙂
nie chętnie chwalę, ale tym razem ma Pan rację…
martwi mnie tylko kwestia depozycjonowania, naprawdę google nie czuje sytuacji i naprawdę to działa, a 301? ratuje 3 litery?
Moim zdaniem bardziej działa dlatego, że jak ktoś ma nieciekawy profil linków, to depozycjonowanie to tylko wzmacnia, a nie psuje.
Jak ktoś ma linki z profili, precli, katów, xrumerów i innych narzędzi – a konkurencja da mu „prezent” w postaci „tego samego” – to bardziej depozycjonowanie postrzegałbym w kontekście „nastania tego, co nieuchronne”…
„co nieuchronne” – dobra uwaga Ciekawe, ale prócz tego niewiele zostaje, nie oszukujmy się, nie we wszystkich branżach możemy nabić linki „ciekawą treścią”, a samo kupowanie linków przecież też jest „złem”…
ajj chyba mi sporo brakuje 🙂 w takim razie muszę jeszcze sporo się uczyć, dzięki za odpowiedź
Tysięczny post! Pozdro 😉
No, jakoś poszło 🙂
Tytuł posta i początek zapowiadał co innego. A tu chodzi tylko o to żeby dokopać Tomaszowi. Cytując klasyka – „Xann jaki jest każdy widzi”, ale żeby poświęcać temu wpis? Bez przesady.
Wpis jest o tym, co jest w tytule.
reszta to tylko „wzmacnia” – i tyle.
Ja nie widzę sprzeczności
Poza tym pasowałoby dodać jedną rzecz. Nie jesteś pierwszą osobą, która mówi, że „Xann jaki jest każdy widzi”. Dziwi mnie jednak to, że i tak każdy z nim gada.
Tak trudno jest mieć własne zdanie i bać się mówić to, co ktoś naprawdę myśli?
A tak klepiecie go po ramieniu, a między sobą obgadujecie – sorry, ja nie potrafię w ten sposób się zachowywać. Mam swoje zasady i trzymam się ich niezależnie od tego, z której strony „wieje wiatr”.
Gośc robi Was w bambuku i jeszcze się z tego śmieje. A wszyscy się ładnie uśmiechają 'do jego gry”.
Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać…
Porównianie e-weblinka do giełd linków, gdzie masz wpływ na to gdzie znajdują się linki jest według mnie mocnym nadużyciem i świadczy tylko o jakości twojej wiedzy bądź niewiedzy.
Odpowiem tak – trzeba czytać ze zrozumieniem.
We wpisie chodziło o coś innego – jasno „stoi w tytule”.
Kto miał skorzystać? jest w treści.
Do kogo nie jest adresowany wpis? – też jest to napisane w treści.
miałeś doprecyzować post i co?
Moim zdaniem już jest OK.
Nie oszukujmy sie – właścicielom systemów nie zależy na tym, aby strony Klientów były wysoko, ale aby punkty się sprzedawały.
na jakiej podstawie generalizujesz? Masz jakieś twarde dowody? Badania? Statystyki? Podziel się źródłem swojej wiedzy. Inaczej proszę o sprostowanie i nie mówienie na podstawie jednego przykładu o całej branży!
Już to widzę, jak właściciele SWLi zaczną pisać w regulaminach, że używanie ich narzędzia grozi wypadnięciem z wyników wyszukiwania – bądźmy dorośli…
Widzę, że nie ma sensu kopać się z koniem, bo Twoja racja jest najTwojsza i szkoda czasu. Mam nadzieję jednak, że choć z naszych rozmów w komentarzach ludzie wyciągną dobre wnioski, że na podstawie JEDNOSTKOWEJ opinii nie ma co wyciągać wniosków dot. CAŁEJ BRANŻY.
Przecież jak raz kupiłem łaciate, które było skwaśniałe, to znaczy, że każda mleczarnia i każdy producent to kutas, który tylko patrzy, jak naciąć klienta…
z pozdrowieniami
Powiem tak – dopóki właściele SWLi będa pozwalili na to, aby można było z ich systemu linkować niezweryfikowaną domene, dopóki będe uważał, że liczą się tylko punkty i kasa, a nie dobro stron, które przez szczeniackie praktyki są linkowane śmieciami.
Nie znam systemu, który uniemożliwiałby linkowanie domeny w sytuacji, gdy osoba, która to robi nie jest jej właścicielem. Teraz każdy może każdemu przywalić – więc nie pisz mi, że „się kopiesz” – tylko uznaj stan obecny.
Umówmy się Panowie (i Panie) że SEO to biznes. Gdybyście byli autorami/właścicielami jednego z SWLi i zarabiali na tym pieniądze, to chcielibyście aby ten system przynosił jak największe pieniądze. Xann jaki jest każdy widzi, E-weblink jak jest też każdy widzi, ale prosze zwrócić uwagę na to, że jako jeden z wielu SWLów na rynku – żyje i ma się dobrze mimo wypuszczania z klatek zwierzaków wyhodowanych przez Google. Dewizą Pana Tomka zawsze było 'nie ważne jak gadają, byle by gadali’ i jak się okazuje w tym wypadku jest to skuteczne. Dla Pana Tomka 'pokemoni’ to klienci którzy napędzają jego system. On na tym zarabia, na tym polega biznes. Nie wiem jak wy, ale jak wybieram mechanika czy innego usługodawce czy nawet produkt, zawsze staram się zaciągnąć opinii o tym/ o kimś kogo szukam. To samo powinno tyczyć się SWLi. Kolejną sprawą – skoro produkt jest z założenia zły i jako jedyny na rynku pobiera opłaty za korzystaanie z niego a wciąż żyje – to też o czymś świadczy. SWLe nawet w dobrych czasach były niebezpiecznym narzędziem, zawsze trzeba było wiedzieć jak z nich w miare bezpiecznie korzystać. Jestem też przekonany, że SWLe do dzisiaj działają w okreslonych warunkach, gdyby nie – to nikt by z nich już nie korzystał tymczasem w weblinku jest 27tys. domen i 19tys użytkowników, z czego 300 (w sumie już nie tak dużo, ale jednak) osób płąci za konta pro. Nie chce bronić Pana Tomka, bo nie mam tego w interesie, ale jak miałbym ocenić jego i np pseudopozycjonera, który bierze odpowiedzialność za domene klienta i potem przez jego brak wiedzy wprawdza klienta w filtr – to Tomasz jest w o tyle lepszej sytuacji, że sprzedaje tylko narzędzia. To Ty masz wybór – kupić narzędzie które może zrobić kuku czy poszukać (droższego i pewnie bardziej czasochłonnego) bezpiecznego narżedzia.
Widać więc, że Google przywiązuje mocniejszą wagę do jakości linków niż do ich ilości przy rankingowaniu strony.
Kij ma dwa końce.
Jako osoba nie pozycjonująca bloga i obserwująca ilośc i jakość wejść z Google bym polemizował 🙂