Spis treści
„Nieśmiertelne TOP10” … Popularny sposób rozliczania się firm SEO za usługi pozycjonowania stron Klientów. Pomimo konieczności ponoszenia coraz większych nakładów i czasu pracy nadal jest to najczęstsza forma rozliczeń między stronami. Inne metody – np. długi ogon, prowizja od sprzedaży czy abonament w dalszym ciągu są w mniejszości. Należy jednak podkreślić wyraźnie, że spora część firm SEO, tych dłużej obecnych na rynku, nie stosują już tej metody…
Oparcie współpracy na TOP10 w przeszłości wynikało z faktu łatwego uchwycenia „mierzalnego” efektu pracy pozycjonera. Inna też była rzeczywistość – przy braku dużej konkurencji (w stosunku do dzisiejszych czasów) w miarę łatwo było wprowadzić witrynę na pierwszą stronę wyników wyszukiwania. Drobna optymalizacja (lub jej brak), trochę linków z katalogów (później z systemów wymiany linków) i efekt w większości przypadków gwarantował zadowolenie obu stronom. Oczywiście działało to bardziej dla prostszych fraz, niż dla tych trudnych – no ale efekt (większy lub mniejszy) był w większości przypadków.
Rynek jednak się zmienia. Duża ilość stron, powiązana m.in. z coraz większą ich złożonością powoduje, że rozliczanie w oparciu stricte za pozycje ma obecnie zdecydowanie więcej wad niż zalet – zarówno dla firmy SEO, jak i dla Klienta.
Rozliczanie w modelu TOP10 oczami Klienta
Zalety
- Płatność za efekt, bez ponoszenia żadnych kosztów przed osiągnięciem, nazwijmy to, dzieła
Wady
- W większości przypadków długi okres oczekiwania na rezultat – firmie SEO nie opłaca się inwestować mocno w przedsięwzięcie, które jest obarczone dużym ryzykiem niepowodzenia. Bądźmy szczerzy – biznes to biznes i nie ma nikogo, kto zainwestowałby spore środki dla wątpliwego efektu. Dotyczy to zwłaszcza trudnych fraz – dlatego obecnie to rozwiązanie stosowane jest dla stosunkowo prostych wyrażeń
- Ryzyko wyboru niewłaściwych fraz – niestety często firmy SEO wybierają je „pod siebie”. W praktyce najczęściej oznacza to, że strona znajduje się w TOP10, jednak nie ma z tego tytułu żadnego ruchu. Lub – ruch jest, ale nie/słabo konwertujący (nie ma sprzedaży, rejestracji w systemie itp.)
- Duże ryzyko filtra – w dobie Pingwina skupienie się tylko na kilku frazach może doprowadzić do ukarania przez Google strony algorytmicznym filtrem. Częste przypadki w wykonaniu młodych firm pozycjonujących, które dążą do celu szybko, bez przemyślenia konsekwencji swoich działań.
Rozliczanie w modelu TOP10 oczami firmy SEO
Zalety
- Prosty model rozliczeń – przy zagwarantowaniu dostępu do panelu monitoringu pozycji łatwo można wyliczyć należność do zapłaty za usługi SEO za dany miesiąc
Wady
- Mało przewidywalny czas osiągnięcia pozycji w długim okresie czasu (w krótkim wszystko jest możliwe, ale nie o to tutaj chodzi).
- Konieczność zainwestowania pewnych środków „z góry”. Nieopłacalne zwłaszcza dla trudnych fraz – umówienie się na efekt trwający rok czy dłużej to często koszty często na poziomie tysięcy złotych. Już przy jednym średnim Kliencie jest to dyskusyjne, co dopiero przy kilku, kilkunastu…
Jak widać, dla obydwu stron to rozwiązanie nie za bardzo się opłaca.
Alternatywy modelu rozliczania opartego o TOP10
Jest ich sporo, do najbardziej popularnych zaliczyłbym:
- Tzw. długi ogon – w sumie też oparty to o TOP10, ale duża ilość fraz to szansa zarówno na szybszy efekt (z punktu widzenia Klienta) jak i pewniejsze źródło zarobku dla firmy SEO (szybciej do TOP10 wejdzie kilka/naście fraz z dużej grupy niż jedna spośród np. trzech)
- Ruch – na podobnej zasadzie jak Adwords rozliczamy się na podstawie ilości wejść na stronę z wyników organicznych. Najlepiej mierzyć go za pomocą Google Analytics, do którego firma SEO uzyskuje dostęp
- Akcja – liczona jako np. zarejestrowanie się nowego Klienta na liście emailingowej. Mierzalność np. poprzez Google Analytics (moduł e-commerce)
- Prowizja od sprzedaży – wymaga ścisłej współpracy obu stron. Wiąże się z większym ryzykiem dla firmy SEO (nie ma wpływu na cenę), jednak przy wzroście wolumenu sprzedaży może się to obydwu stronom opłacać. Mierzalne najlepiej za pomocą moduły e-commerce w Google Analytics.
- Barter – usługi SEO w zamian za usługi/produkty oferowane przez Klienta firmy pozycjonującej
- Inne metody 🙂
- Dowolne hybrydy powyższych metod
Na pewno coraz większe wymagania, jakie Google stawia przed firmami zainteresowanymi zaistnieniem w Google oraz firmami świadczącymi usługi reklamy w wyszukiwarkach sprawia, że każdy ma swój własny sposób rozliczeń – preferowany (Klient) oraz stosowany (firma SEO). To, jaki przyjmie on ostatecznie kształt zależy już tylko od dogadania się obydwu stron.
Aktualizacja 28-09-2024
Na chwilę obecną ten typ rozliczania praktycznie już nie występuje. Nadal można go jednak spotkać, zwłaszcza w gronie pozycjonerów, którzy wchodzą na rynek pracy i próbują pozyskać agresywnie klientów. Biorąc pod uwagę fakt, że na efekty w pozycjonowaniu czeka się dzisiaj długo, to często działania w takim przypadku są bardzo niebezpieczne dla strony klienta. Agresywne linkowanie, upychanie słów kluczowych czy inne techniki niezgodne z regulaminem wyszukiwarki Google to powód dla którego odradzam podejmowanie współpracy w oparciu o takie rozwiązanie.
Nie zgadzam się, że abonament jest mniej motywujący dla firmy SEO. Przede wszystkim zwykle przy abonamencie okres wypowiedzenia jest krótki, w przeciwieństwie do rozliczenia za wyniki. Tak więc niecierpliwy klient może zrezygnować gdy nie będzie widział wyników.
Oczywiście jest pełno agencji które patrzą krótkoterminowo, byleby „wydoić” jak najwięcej z klienta, ale to działanie pozornie opłacalne. Zadowolony klient poleci firmę znajomym, partnerom biznesowym itd.
Według mnie abonament w dobie ciągłego mieszania wyświetlaniem wyników przez Google, jest najbardziej sprawiedliwy dla obu stron.
Ale niezależnie od formy rozliczeń, najważniejsze jest zaufanie obu stron i dialog. Nie tylko agencja wymyśla frazy pod siebie, ale często klient się upiera przy bezsensownych frazach, albo w ramach oszczędności redukuje liczbę fraz, podejmując ryzyko. Grunt to klienta uświadomić i wytłumaczyć mu przynajmniej podstawy tego o co tu chodzi w tym całym gógle 🙂
Masz rację – abonament czy jak go nazywać powinien być w pewnej kwocie. SEO to też know-how – i za bycie na bieżąco Klient powinien płacić 🙂
Poruszyłeś ważną kwestie – krótki okres wypowiedzenia. Dlatego warto jest upewnić się, że Klient wie, czego chce. Niekiedy są to firmy/osoby, które zmieniają firmy SEO „jak rękawiczki”, bo nie ma efektów po np. 2 miesiącach – dla konkurencyjnych branż. Skuteczne 'rozpoznanie terenu” pozwala się przed takimi sytuacjami w miarę uchronić.
Z tym uświadamianiem to też trafna uwaga – wychodze z założenia, że niekiedy trzeba powiedzieć dziękuje niż zgodzić się na coś, z góry wiedząc, że nie będzie można zrealizować nierealnych oczekiwań Klienta…
Plusem abonamentu jest też, że łatwo można podmienić frazy, gdy coś „nie idzie” albo gdy okazuje się, że są nieefektywne. Ewentualnie zdarzają się tez klienci, którzy wybór fraz zostawiają mnie, byleby był jakiś efekt 😉 I tak powinno być, oczywiście pod warunkiem że to nie jest jakaś kosmiczna branża, gdzie niektóre terminy widzę pierwszy raz w życiu 🙂
A z doświadczenia to zwykle to wygląda tak, że najpierw klient bierze umowę z rozliczaniem za efekty, a po jakimś czasie, jak obie strony są zadowolone, to przechodzimy na abonament. I tak tez chyba jest sprawiedliwie 🙂
Słuszna uwaga 🙂
To że Ciebie abonament nie motywuje do działania to Twój problem- mnie bardzo motywuje.
Szczególnie płacony „z góry”. Biorę kasę i zabieram się do roboty. Jestem poważnym człowiekiem, i wiem że klient płaci pieniądze dla mnie jako inwestycje.Inwestycja musi się zwracać. Krytykujesz model top10,lecz obstawiam,że psychologicznie używasz tego modelu.Często z moimi kolegami z branży którzy stosują wybitnie archaiczny model „za efekt” rozmawiam-wygląda to tak-„aby wbić top10 a reszte pier..:)”.Doskonale wiem że pozycje z przedziału 9-10 są niestety nic nie warte.
Na Wyspach czy też w USA,model abonamentowy jest popularny i nikt na niego nie psioczy.
Klient płaci kasę podpisuje umowę-seowiec analizuje,dobiera frazy,optymalizuje i linkuje.Każdego miesiąca szuka nowych szans w SEO dla witryny.
Nie ma modeli idealnych-jeśli ktoś chce zakombinować to oszuka klienta nawet na idealnym dla niego modelu rozliczeń np dobierając mu marnej jakości frazy.
Pozdrawiam
TB.
Psychologicznie nie „wkręcam nikogo” w TOP10 🙂
Bardzo trafne uwagi, dzięki za merytoryczny komentarz.
CPA – cena nie jest jedyną zmienną, na którą pozycjoner nie ma wpływu. Są klienci, którzy narzekają na brak efektów bycia w top10, a nie są łaskawi odpisywać na pytania dotyczące produktów, czekają wyłącznie na klikanie osób niepytających o szczegóły produktu 🙂
Kolejny ciekawy wpis. Ktoś mógłby mi wyjaśnić jak w ogóle system abonamentowy wygląda? Tzn. to że ja płacę regularnie to wiem, ale co robi firma SEO? Sama podejmuje decyzje co zrobić żeby ruch na stronie się zwiększył czy jednak klient ma na to wpływ? Szczegóły, szczegóły poproszę :p.
Takie rzeczy powinna określać umowa. Im strony się lepiej dogadają, tym mniej potem niejasności i niedomówień. Nie wszystko sie przecież podaje „na tacy” – przecież firma nie powie – „musze kupić 5 domen, 2 serwery, wykupić teksty itp. Jak idziemy do stomatologa to nie pytamy się, dlaczego wierci na głębokość 3mm, a nie 1mm. Ktoś mi kiedyś powiedział, że dobry mechanik za naprawienie tego samego przy dociekliwym Kliencie skasuje więcej. Dlaczego ma dzielić się z nim pełną swoją wiedzą, którą zdobywał przez lata? Agencje SEM często robią tak, że prowadzą kampanie linków, klient widzi statystyki, ale nie ma dostępu do ustawień. jest to moim zdaniem jak najbardziej na miejscu – z wyżej przedstawionego powodu. Kolient oczekuje efektów – jak chce być edukowany niech zapłaci więcej 🙂
Dla mnie jakaś część tego abonamentu to ciągłe podnoszenie kwalifikacji – dobrze wiemy, że SEO to nie projektowanie budynków, gdzie normy praktycznie stale są takie same.
W sumie racja. Dzięki za odpowiedź.
Pozdrawiam.
Rozliczanie się za ruch pociąga za sobą niebezpieczeństwo korzystania z różnego rodzaju automatów do nabijania statystyk.
Osobiście preferuję top10 z mocno zróżnicowanym cennikiem w przedziałach 1-3, 4-6, 7-10, który motywuje do pracy.
Do tego dochodzi częsty kontakt z klientem i dyskusje o skuteczności wybranych wyrażeń w oparciu o GWT i Analytics.
Masz rację, nie napisałem o automatach, ponieważ wychodzę z założenia, że zawsze można kogoś okantować.
Wiem, że niektórzy „specjaliści” ich używają…
Co do rozliczenia za TOP 10 to ma ono pewne wady. Przykład: średnia pozycja na pewną frazę wg Narzędzi Google to 41 i utrzymuje się w tych okolicach, natomiast CTR wynosi 7,14%. Jak to wyjaśnić w odniesieniu TOP10? Niby Klient nic by nie płacił, gdybym w ten sposób się rozliczał, bo pozycja jest odległa od progu TOP10, ale zgarnia olbrzymi ruch za nią. Błąd Google…
Wg mnie, zwłaszcza pozycjonowanie lokalne należy rozliczać trochę inaczej, niż zapytania ogólne, ponieważ aktualizacja Venice ostro namieszała w tej kwestii.
@Sławek – zgadzam się jak najbardziej z wcale nie takim złym rozwiązaniem z TOP 10 choć sam wyróżniam jeszcze jedynkę, TOP 1 od TOP 2-3 wg. większości badań zbiera około 2x więcej klików. Ale jak wyżej ktoś stwierdził, w większości przypadków to jest system na DOJENIE Klientów. Później z TOP 9-10 brak efektów i dupa zbita. A tzw. „SEO-wcy” zgarniają miesięczną pulę dochodów ZA NIC. Zupełnie nie rozumiem zresztą idei pobierania stałych opłat za jednokrotnie wykonaną usługę (+ ew. roczny hosting na zapleczu).
W abonamencie (za Tomasz Barankiewicz i koledzy z USA) widzę dobrą opcję budowania współpracy na zaufaniu i obopólnych korzyściach, jednak przynajmniej z początku może ona dotyczyć jedynie fraz niszowych gdyż w Polsce Klient nie zgodzi się na umowę na 12 m-cy bez gwarancji wyników a taka automatycznie odnawialna umowa na 3-mce z abonamentem 500 < x < 1500 zł może być dla Klientów z sektora MŚP bardziej do przełknięcia. Na cięższe frazy umowa od wyników lub po zdobyciu zaufania, abonament na 12-mcy.
Pamiętajmy też o możliwości zróżnicowania stawek w zależności od wybranego modelu rozliczeń.
Sebastianie, całkowicie się z Tobą zgadzam. Czytając później Twój art sam spłodziłem małe co nie co i wnioski te same – http://www.skuteczne-seo.net.pl/modele-rozliczen-z-klientem-jaki-wybrac/
Hej.
Artykuł ciekawy – zastanawia mnie tylko jedna rzecz, z końća artykułu – bo link z anchorem do NKSu to chyba nie jest przypadek? – że Nowa Koncepcja SEO nadal „idzie w exact match’e”
?
To może wypowiem się ja jako, klient który został już wpakowany w model rozliczenia ryczałtowego i szczerze już nigdy takiej umowy nie podpiszę… Łącznie kwota jaką wydałem na działania seo + optymalizację (niestety działam na dedykowanym silniku sklepu internetowego, więc optymalizację za każdym razem musiałem zlecać agencji, która tworzyła sklep) wyszła ponad 70000 zł
W ciągu dwóch lat współpracowałem z dwoma agencjami, każda przynajmniej rok pozycjonowała serwis, więc nie można mi zarzucić że byłem nie cierpliwy. Ryczałtowo płaciłem przez te dwa lata średnio 2000 netto miesięcznie i ?
Efektu żadnego, efektem miał być wzrost ruchu do poziomu 1500 użytkowników dziennie, dobór fraz leżał po stronie agencji, za każdym razem uświadamiałem każdą z agencji że jeśli tylko ruch wzrośnie, budżet będzie podnoszony, bo wiem że to jest konieczne jeśli chce się osiągnąć sukces, a nie tylko egzystować. W każdej z agencji na spotkaniu miałem obiecywane cuda wianki, niestety później na każde zapytanie odnośnie braku efektów dostawałem coraz to inne wytłumaczenie. Każda z agencji przedstawiała mi wykresy pozyskanych linków z majesticseo, dziś po ostrej edukacji, wiem że linki które pozyskiwali były bardzo słabej jakości. Ważne jest też to, że działam w takiej branży gdzie 1500 użytkowników to nawet nie jeden 1% potencjału branży. (branża księgarska)
Tak, więc póki w Polsce nie zmieni się podejście agencji, czyli kasować jak najwięcej i jak najdłużej, a później znajdzie się innego frajera to żaden klient nie powinien godzić się na rozliczenie ryczałtowe, a jedynie płacić za efekt. Nie ważne czy efektem ma być wzrost ilości słów kluczowych w top 10, czy też zwiększony ruch. W rozliczeniu ryczałtowym ja jako klient widzę tylko zabezpieczenie agencji że nie straci, a jedynie zarobi. W żaden sposób taka forma rozliczenia nie chroni klienta przed stratą zainwestowanych środków.
Niżej trochę z innej beczki:
Podobnie zresztą było z kampania google zakupy na spotkaniu szczegółowo przedstawiłem swoją branżę, ile obecnie zarabiam na jednym zamówieniu, ile musi kampania generować zamówień, żeby chociaż wychodzić na zero. Tu również na spotkaniu przed podpisaniem umowy wielkie obietnice, wykresy jaki to potencjał branży, szkoda tylko że po za obietnicą że faktura będzie do 6 danego miesiąca, żadna z obietnic nie została spełniona. Dzisiaj również, wiem że agencje leciały w kulki w bazie obecnie mamy ponad 140 tysięcy produktów, a po sprawdzeniu historii zmian na koncie google adwords dana agencja potrafiła w ciągu całego miesiąca podnieść stawkę tylko dla jednego towaru! Wzrost stawki był o 3 grosze.
Dlatego przestrzegam wszystkich, zanim zlecicie jakiejkolwiek agencji jakiekolwiek działania zawsze wymagajcie w umowie zapisu odnośnie efektów. Wierzcie albo i nie, ale są w Polsce agencje, które po analizie strony, kampanii google zakupy, są w stanie jasno określić co realnie mogą osiągnąć i w jakim czasie. Jeśli chodzi o mnie trochę mi to zajęło, ale znalazłem agencję, która jasno określiła że na testy i optymalizację kampanii potrzebujemy tyle i tyle czasu, realnie jesteśmy w stanie osiągnąć to i to. I nie było dla nich problemem, aby w umowie był zapis, że przez pierwsze 4 miesiące pracują za darmo, a po 4 miesiącach analizujemy ich osiągnięcia i wtedy dopiero dostają wypłatę za pracę którą wykonali.