Do napisania tego wpisu skłoniło mnie problem, który przewija się coraz częściej zarówno w kontaktach z czytelnikami mojego bloga, którzy mają problem z wyciągnięciem ich stron z filtrów, jakie nałożyło na nie Google za pozycjonowanie niezgodne ze Wskazówkami Google dla Webmasterów – chodzi o jakość analiz linków przychodzących.
Temat jest na tyle warty uwagi, że nawet i na Forum Google dla Webmasterów pojawiają się ostatnio pytania, które wskazują na ten sam problem, i brzmią mniej więcej tak: ” Czy to, że firma analizująca linki przychodzące umieściła w pliku disavow domenę google.com czy youtube.com to coś, powinno mnie niepokoić?
Nie da się ukryć, że po tym, jak Google w końcu wzięło się do pracy i zaczęło w iście ekspresowym tempie poprawiać algorytm dla polskiego rynku wyszukiwarek wiele firm z branży nagle stanęło przed dużym problemem związanym z …. Klientami. Wzrastająca świadomość ludzi (w iście ekspresowym tempie, co widzę podczas codziennych rozmów/emaili) w zakresie tego, co szkodzi stronie pozycjonowanej w Google, a co (rzadziej) pomaga oraz to, że linkowanie stało się bardziej wymagające, kosztowne i … niebezpieczne sprawiło, że wiele osób/firm zaczęło rozszerzać gamę swoich usług np. o wykonywanie audytów SEO. Efekty? Jest takie powiedzenie „co nagle to po diable” – do czego to prowadzi opisał niedawno Marek na swoim blogu. We wpisie chciałbym jednak skupić się na innej, popularnej teraz usłudze – jaką jest wyciąganiu stron z filtrów ręcznych.
Kiedyś działania tego typu zaczynały się do użycie LinkDetoxa, który moim zdaniem jest nie tylko przereklamowany ale w dodatku nie wskazuje poprawnie toksycznych linków, co prowadzi do odrzucenia wniosku o ponowne rozpatrzenie strony. Potem pojawił się jego polski substytut, SiteCOndition – ale o czym pisałem także sobie nie radził i on sobie z analizą linków nie radził. Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta – od początku, jak pojawiły się tego typu narzędzia, stoję na stanowisku, że żaden automat nie wykona za nas pracy. Wpis, w którym pokazałem, że do wyjścia z filtra wystarczy usunąć 1,10% linków przychodzących pokazał chyba wyraźnie, że użycie automatu mija się z celem. Tym bardziej, że niektóre naturalne linki wyglądają jak nienaturalne i na odwrót – a to możemy ocenić tylko sami, automat „nie da rady”.
Obydwa narzędzia są jednak (zwłaszcza LinkDetox) były jednak (i są) stosunkowo drogie, dlatego na wysyp ofert z tytułu wpisu trzeba było poczekać – do czasu, kiedy na rynku pojawił się SEO Odkurzacz – moim zdaniem na chwilę obecną najlepsze narzędzie do analizy linków. Po jego rozbudowaniu o nowe funkcje część osób uznała, że jest to dobra rzecz do „dorobienia sobie”. Najdroższa wersja umożliwiająca analizę nielimitowanej ilości domen kosztuje obecnie tylko 449 zł – ale już za najprostszą licencję, za 59 zł (koszt całkowity!), dostaniemy pełnowartościowy soft, za pomocą którego przeanalizujemy w miesiącu dwie domeny.
I teraz przechodzimy do meritum. W sumie po tam szerokim przedstawieniu problemu nie powinno nas chyba dziwić oferta na wyciągnięcie strony z filtra za 99 zł. Jeden Klient i się zwróci, prawda? Niestety, nie do końca – rzeczywistość wygląda jednak inaczej.
Widziałem kilka plików DT po analizie linków za 99 zł – ot zwykłe zebranie domen w plik disavow, w który w dodatku często wrzucane są wszystkie domeny i linki, jakie zostają poddane analizie – razem z facebook.com czy youtube.com czy google.com. Czyli coś co właściciel domeny może sobie zrobić sam – w dodatku za 59 zł 🙂 Uprzedzam też pytanie: „Musiało tam coś być podejrzanego (na domenach google.com czy youtube.com)”. Niestety, ale po analizie linków nie znalazłem tam nic toksycznego.
Osoby, które używały program aby zarobić na analizie 99 zł „zapomniały/nie zwróciły” uwagi tylko na jedną rzecz – jest to narzędzie wspomagające analizę. Możemy zdefiniować sobie, i owszem, reguły, zgodnie z którymi program wskaże nam linki zakwalifikowane podejrzane – jednak nic nie zastąpi „ludzkiego oka”. Skoro do wyjścia z filtr wystarczy usunąć JEDEN procent linków to nie ma co się dziwić różnym dyskusjom, na które trafiam w Sieci, w których ludzie piszą, że już robią np. trzecie podejście do Google i mimo, że „załatwili sprawę” wszystkich toksycznych linków, to jednak Google nadal odrzuca ich wnioski o ponowne rozpatrzenie.
Odpowiadając na pytanie postawione w tytule wpisu powiem, że moim zdaniem nie jest możliwe zrobienie rzeczowej analizy w tej cenie. Kto za 99 zł będzie analizował linki po kolei oraz pisał RR do skutku – bo nierzadko trzeba pisać co najmniej dwa razy prośbę o ponowne rozpatrzenie, zanim Google zdejmie ze strony filtr ręczny? No chyba, że ktoś podejmuje się wyciągnięcia strony z filtra celem „spróbowania” czy „nauki”. Nie wiem jak wy, ale ja unikam jednak np. warsztatów samochodowych, w których mechanicy uczą się naprawiać samochody.
Strata 99 zł to jest jednak nic w stosunku do tego, co może spotkać stronę, dla której DT został zrobiony nieudolnie. Dodanie dobrej domeny do disavow tool, nie mówiąc już o dodaniu wielu dobrych domen, niesie za sobą znacznie bardziej poważne konsekwencje. Jakiś czas już temu opisałem bezmyślny (moim zdaniem) test, jaki jedna osoba znana zagranicą w branży zrobiła na swojej domenie, wgrywając do DT …. wszystkie domeny widoczne w Narzędziach dla Webmasterów.
Pierwsze strzałka pokazuje wgranie pliku DT. Druga – update Pingwin 2.0. Trzecia, ostatnia – usunięcie pliku DT. Spadek ruchu widać wyraźnie – zwłaszcza na końcu wykresu.
Myślę, że ten wykres, pokazujący praktycznie zanim ruchu na stronie z wyszukiwarki, bardziej przemawia do wyobraźni niż konsekwencja stracenia 99 zł…
Jest wolny rynek i jeśli wykonawca podejmuje się tego zadania za 99 zł i uważa, że na tym zarobi to nie widzę problemu. Kwestia tego jak cenimy swój czas.
Jakby za tym szła jakość, to bym rozumiał 🙂
Jeśli przykładowo to był filtr ręczny i otrzymał pozytywne rozpatrzenie to ma na to dowód, że zadanie wykonał. A już inna kwestią jest jakie linki usunął i jak później będą wyglądać pozycje.
>>>Jest wolny rynek
To akurat nie miejsce na dyskusje publiczne, ale wolnego rynku to na pewnie nie mamy. Rzd kontroluje ponad 40% pkb, a reszt przez tony przepisów. Z wolnym rynkiem to ma to niewiele wspólnego.
Nie rozumiem jednej rzeczy. Wrzucił plik DT, czyli usunął linki rosły mu wejścia i nagle usunął DT i spadły mu pozycje? Dziwne
Ja to widzę tak
Linki w DT to zalecenie dla Google, a nie akcjomat – Google może, ale nie musi się zastosować do tego, co jest w DT
– Cyrus wgrywa plik – ponieważ ma stronę o wysokiej reputacji, to nic się nie dzieje
– Ale przychodzi Pingwin, który jest innego zdania – strona zaczyna lecieć
– przerażony Cyrus usuwa plik – ale proces trwa dalej i Google dewoluuje dalej domeny – więc strona leci coraz niżej
I tyle
Rozsypała się strona pod chromem Wersja 35.0.1916.114 m
Jeszcze dwa dni temu było ok.
Dziwne. .. Dzięki za info.
Sebastianie, generalnie schemat dla tych tanich odfiltrowywań jest taki, że zgłasza się wszystkie odnalezione domeny i pisze RR-kę. Znam przykład jednej z firm, gdzie zaaplikowano właśnie taki system odfiltrowywania. Nie dopytywałem się czy kupili usługę z allegro za 99zł czy innego miejsca, w każdym bądź razie w disavow było dużo dobrych domen.
W kontekście tego co wyszło po teście Cyrusa jest to najgorsze co można zrobić …
Jedyne co wyszło w tym teście to to, że disavow to jedna wielka ściema – wgranie pliku nic nie dało a późniejszy spadek nie jest w ogóle związany z jego usunięciem ale tylko i wyłącznie z działaniem pingwina. Obawiam się jednak, że jesteś zbyt zapatrzony w Google żeby to dostrzec i dopuścić do siebie myśl, że jednak nie wszystko co oficjalnie mówią jest prawdą a ich narzędzia i algorytmy są dalekie od doskonałości.
„Obawiam się jednak, że jesteś zbyt zapatrzony w Google”
Lubię, jak ktoś tak pisze 🙂 – zastanawiam się zawsze, jak można dojść do takich wniosków np. na podstawie tego wpisu 🙂
Aby mieć swoje zdanie wystarczy mieć odwagę je mieć – a nie powtarzać to, co inni mówią.
Sprawdź, co pisałem lata temu – a potem odnieś to do tego, co jest teraz. Ja patrzę się strategicznie na różne tematy – inni, zarzucający mi np. to, co Ty – na miesiąc do przodu. Tym się różnimy….
Wielu „krzykaczy” było moimi „wielbicielami” – po nich już został tylko kurz, a ja nadal „trwam”. Pomyśl nad tym, zanim napiszesz mi, że jestem w kogoś „zapatrzony” 🙂
Do takich wniosków można dojść na podstawie nie jednego wpisu ale całokształtu twórczości na tym blogu, z którego można się dowiedzieć jedynie jakie Google jest wspaniałe i jak wspaniałym specjalistą jest autor tego bloga, wychwalaniom nie ma końca 🙂
Ps. odniosłeś się do mojej drobnej złośliwości, a całkowicie zignorowałeś główny sens mojego wpisu.
Trwaj dalej 🙂
Hm…
Powiem tak – skoro nie podoba Ci się blog to po co go czytasz? 🙂 Ja nie potrafiłbym nabijać się z czegoś i tracić na to czas – w branży jestem znany z tego, że mam swoje zdanie. Dla mnie ktoś, kto narzeka, że coś jest BE, a i tak tego używa, jest pieniaczem. Jak mi się coś nie podoba, unikam tego – trzeba zachowywać się dorośle, a nie jak dziecko w piaskownicy.
Kiedyś często, a teraz tylko czasem uśmiecham się, jak wzmianki o blogu znajdą mi Brand24 czy Sentione :).
Blog, co powtórzę po raz enty osobom, dla których SEO to tylko linki, jest dla pewnej grupy docelowej. W/w pokazuje, że także i osoby o Twoim podejściu go czytają. Dlaczego?
Domyśl się 🙂
ehhh no i kolejny raz nie odniosłeś się do tego co napisałem odnośnie Disavow…
Nie będę się domyślał czemu inni czytają, być może tak jak ja zwyczajnie przeglądają planetę od czasu do czasu w wolnej chwili. Pudelka też czasem przeglądam 😉
@krzych – ale do czego; że to ściema?
Disavow używam tylko, jak strona ma wyjsć z filtra za linki.
Algorytmiczne zaś filtry to inna bajka – efekt wyjścia może być trojaki – spadek ruchu, wzrost ruchu, bez zmian. NIGDY nie będziesz wiedział, czy to algorytm złapał linki, czy też zadziałało disavow – wbrew temu, co mówi część osób z branży.
Pudelek powiadasz? 🙂 – no cóż, moje poglądy na SEO są inne; zauważ, jak ludzie zmieniają podejście do Google i … jakości. A potem poszukaj wstecz w przeszłości, kto o tym pisał 🙂
Spoko, nie obrażam się – sporo osób już próbowało mi dopiec, ale się im nie udało. Najlepsze jest to, że o wielu z nich nie słychać już w branży, a kiedyś byli głośni – więc pytanie, kto jest pudelkiem 🙂
Grunt to mieć swoje zasady niezmienne – OD LAT !
Sebastian – dzięki za wzmiankę o SentiOne! 🙂
Będzie dłuższa, tylko się zbiorę – może w ten weekend 🙂
A to i ja klasycznie już podziękuje 🙂