Na blogu Mohera ukazał się dzisiaj ciekawy wpis, będący recenzją giełdy linków tekstowych w treści linkolo.pl. Po lekturze wpisu zastanawiam się, z jakim wyprzedzeniem w przyszłość patrzą się autorzy takich programów? I dlaczego tworzą tego typu programy?
Dlaczego tak napisałem?
Po pierwsze – publiczna reklama tego typu systemów przypomina mi machanie czerwoną płachtą bykowi przed nosem przez torreadora
Po drugie – jakość systemów często pozostawia wiele do życzenia.
Jak napisał Moher w swoim teście, linki w Linkolo są dostępne głównie na następujących serwisach
- precle i generowane automatycznie spamy – ehh te precle, szkoda gadać. Przykład autogenerowanego spamu w obrazku poniżej.
- nie mniej podłe seo katalogi – przy odrobinie szczęście umieścimy link w opisie naszej konkurencji
. Nie wiem czy dodający się do seoków mają świadomość, że w super unikalnym opisie może znaleźć się jutro link konkurencji. Z preclami zresztą jest podobnie.
- RSS’owe autoblogi – chyba nie trzeba nic wyjaśniać.
- fora dla nastolatków – na jednym zaproponowano mi np. frazę jubiler w temacie „gra w skojarzenia”, bogata jednowyrazowa treść postów
- lokalne katalogi firm – i kolejny raz link w opisie innej firmy. No przecież to pachnie kupnym linkiem na kilometr.
Swego czasu miałem okazję przeczytać recenzję giełdy linkolo.pl na Sprawnymmarketingu. Fragment
Po pierwsze, trzeba podkreślić, że twórcy Linkolo to osoby zawodowo zajmujące się SEO, prowadzą w Olsztynie własną firmę świadczącą usługi dla klientów. Obcując z Linkolo na każdym kroku czuć, że twórcy to prawdziwi pozycjonerzy. Tymczasem konkurencja ma w tym zakresie podstawowe braki, potrzebuje wręcz wynajmować konsultantów z forum PiO.
Po drugie, Linkolo sprzedaje znacznie lepsze linki od tych, jakie można nabyć w Prolinku. Posłużę się tu klasyfikacją jaką lata temu przygotował Tomek Frontczak w 16. rozdziale swojej bestsellerowej książki (papier już pożółkł, ale dalej do niej zaglądam). Lista jest zbudowana na podstawie ustaleń Todda Mallicoata, ma już kilka lat, ale w tym zakresie wiele się przez ten czas nie zmieniło. W osiemnastopunktowej liście Tomek rozpisał klasyfikację jakości linków, gdzie na ostatnim miejscu jest link umieszczony w stopce w czarnej dziurze Internetu, a na pierwszym miejscu link naturalny, zawierający w treści słowo kluczowe, otoczony tematycznym tekstem, pochodzący z wysoko rankującej witryny.
O ile „po pierwsze” świadczy chyba o jakiś kompleksach, o tyle „po drugie” polecam porównać z grafiką przedstawiającą przykładowy tekst, w którym system umożliwia umieszczenie linku dla frazy „jubiler”. Jak dla mnie bomba
No cóż, po lekturze recenzji Mohera oraz przypomnieniu sobie recenzji na Sprawnym nasuwają mi się dwie refleksje:
1) Coraz więcej jest recenzji na blogach SEO, które są na takim poziomie, że dziwię się, jak można je zamieszczać. Ja wszystko rozumiem – biznes is biznes itp. Ale są pewne granice, dla których można się sprzedawać.
2) Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że koniec SEO w postaci, jaka jest uprawiana od dawna w naszym kraju, jest bliższy niż dalszy. Co mnie osobiście cieszy – mam dosyć „bylejactwa” i robienia z Klientów idiotów na każdej okazji (co wychodzi przy okazji wykonywanych przeze mnie audytów ich stron)
Na koniec „perełka”, offtopic.
Bardzo ciekawą kwestią jest automatyczna rejestracja użytkowników Kafito.pl w systemie – zapis z regulaminu
Nowy regulamin obowiązuje od momentu opublikowania.
dzięki któremu
Użytkownik wyraża zgodę na przekazanie adresu email i nazwy użytkownika partnerom FHU POŁOMSKI w celu automatycznej rejestracji w Serwisach Obcych
jest niedozwoloną klauzulą i wystarczy, że ktoś zgłosi to do UOKiK, a serwis może mieć problemy.
Pozostawiam to bez komentarza…