Czym grozi sprzedawanie linków dofollow, to wiemy. Jest niezgodne z Wytycznymi Google dla Webmasterów. Jeżeli sprzedajemy miejsce na naszej stronie, to powinniśmy sprzedawać ruch, a nie przekazywać „odpłatnie” część mocy swojej strony – bez atrybutu rel=”nofollow” ani rusz. Czy zatem warto?
Od niedawna działa w Polsce giełda wymiany linków o wdzięcznej nazwie Prolink, mocno reklamowana na Dotpay.pl – baner reklamowy widać zaraz po zalogowaniu się do systemu. Jakoś nie zwracałem na to większej uwagi, do czasu, jak przygotowali baner widoczny poniżej (zrzut z jednej strony, na której go znalazłem)
z którego jasno wynika, że serwis sprzedaje linki, które … nie mają atrybutu nofollow (wystarczy sprawdzić). Zacząłem się zastanawiać, kiedy sprawa się wyda, ponieważ było to bardzo odważne działanie – zauważone na niektórych blogach czy Blipie/Twitterze. W dobie nowej odsłony „wojny Google ze spamerami” było to jawne rzucenie rękawicy przeciwnikowi.
No i dzisiaj znalazłem wątek na PiO. Temat: „Prolink – czy ktoś dostał taką PW od Google„? (wieczorem wątek ma już inny tytuł: Czy ktoś dostał taką PW od Google….)
Jak pisze użytkownik o sobie
W wiadomościach dla webmasterów. Nie mam widżetu, linki mam pod menu. Nie mam innego SWL. Poza ProLinkiem mam 2 inne linki sprzedane przez Allegro, wyświetlają się na każdej podstronie.
posiada jeszcze dwa linki kupione na Allegro, zatem po dokładnym wczytaniu się w temat nie ma się rzeczywiście 100% pewności, „co winiło” jednak śledząc odpowiedzi stałych użytkowników
w temacie jest prolink – czyli mniemam że masz prolinka zainstalowanego. stąd zapewne mejl od Gugla. wyczuli, wykukali – teraz bedzie w plecy.
Nie dziwię się – oprócz baneru widać wyraźnie w kodzie, o co chodzi – <img src=”http://prolink.pl/img/widget/buy_button.png” id=”PLButton”>. Gdybym ja pracował w SQT, od razu napisałbym algorytm, który wychwytuje takie rzeczy i automatycznie wymierza karę stronom, które emitują takie banery – a jak widać powyżej także linki – no bo w końcu dopóki nie ma linku, nie ma przewinienia.
Czy to koniec systemu, czy tylko koniec i przegrana w pierwszej rundzie? Czas pokaże – patrząc się na firmy widoczne w stopce strony firmowej Prolink.pl – Alior, Krajowy Rejestr Długów czy Dotpay – na miejscu właścicieli tych serwisów zacząłbym częściej sprawdzać ruch na stronie generowany z wyszukiwarki Google. Rozumiem, że Klientami należy się chwalić – ale przedstawianie na stronie firmowej giełdy linków informacji o tym, kto jest Klientem systemu, czyli de facto kto kupuje linki, to „zaproszenie do działania” pracowników Search Quality Team. Czym to grozi? Wystarczy wspomnieć jedną głośną ostatnio sprawę omówioną np. w artykule Wielka sieć domów handlowych ukarana za SWL-e. Czy mogli tego uniknąć?. Wprawdzie chodzi tutaj o SWL, ale dla Google nie ma różnicy – kupiony link dofollow to link dofollow – niezależnie od tego, czy nazwie się go giełdą czy systemem wymiany linków.
Oczywiście wcale tak być nie musi. Patrząc się jednak na to, jak bardzo Google ostatnio „nie lubi” różnego rodzaju systemów wymiany linków, jak bardzo na znaczeniu spadły SWLe czy xRumer niesie to za sobą pewne ryzyko, które należy mieć na uwadze.