Bloger Krzysztof Ziółkowski opublikował informację, że firma Sunrise Systems złożyła przeciwko niemu prywatny akt oskarżenia za zniesławienie (informacja 23 maja 2013 r. dostępna tutaj: http://www.forum.optymalizacja.com/topic/177615-sunrise-system-mnie-jednak-pozwal-%3B/). Stąd kilka słów na temat dziennikarstwa, blogowania, naruszania dóbr osobistych i zniesławiania.
Wiem, że ten blog jest głównie o SEO, ale to … przede wszystkim blog, więc tym razem więcej będzie o samym blogowaniu, a mniej o pozycjonowaniu.
Dużo ostatnio słyszy się o końcu tradycyjnego dziennikarstwa, odchodzeniu dziennikarzy do branży PR, czy pracy jako tzw. content disegnerzy. Moim zdaniem dwie główne przyczyny tego zjawiska to fakt, że portale informacyjno-rozrywkowe wyczerpują zapotrzebowane na informację, a komentarze są na sprofilowanych blogach. To głównie blogerzy zastępują tradycyjnych dziennikarzy – takich, którzy mają odpowiednią wiedzę, zbierają informacje i zebrane informacje potrafią ułożyć w całość i sensownie skomentować.
I teraz pytanie: czy zastąpienie dziennikarzy przez blogerów powinno nieść za sobą złagodzenie wymagań odnośnie do tego co i jak można pisać? Czy bloger może więcej niż dziennikarz?
Ja uważam, że nie – i jest to pogląd niezależny od wiedzy prawnej. Chodzi o kulturę wypowiedzi, komentarzy.
Prawo – przepisy kodeksu cywilnego dotyczące dóbr osobistych i kodeks karny w zakresie penalizacji zniesławiania i zniewagi również w zasadzie nie rozróżniają, czy zniesławienia lub naruszenia dóbr osobistych dopuścił się dziennikarz, bloger, internauta, czy ktokolwiek inny. Jeżeli dla przykładu spółka X zostanie nazwana „bandą złodziei i oszustów” to nie ma znaczenia kim jesteśmy – najpewniej doszło do naruszenia dobrego imienia tej spółki (odpowiedzialność cywilna) i jej zniesławienia (odpowiedzialność karna).
Co najprawdopodobniej w tym wszystkim najważniejsze i warte zapamiętania: cywilnoprawna ochrona dóbr osobistych i karnoprawna ochrona przez zniesławianiem i zniewagą ma chronić przed wypowiadaniem zarówno nieprawdziwych oskarżeń, ale również przed wypowiadaniem krytyki w nieadekwatnej formie. Oczywiście nie chodzi o zakazanie krytyki, ale by była ona przedstawiona rzetelnie i z językowym umiarem (jeżeli jest uzasadniona faktami). Zamiast nazywać kogoś np. „bandą złodziei i oszustów” można, jeżeli są ku temu faktyczne podstawy, napisać, że „ma się podejrzenia dotyczące sposoby wykonywania umów przez spółkę”, że „spółka w przekazie marketingowym nie informuje o …”, itd. Problem polega oczywiście na tym, że takie delikatniejsze i poprawniejsze wypowiedzi są nudne. Blog musi być popularny, a ostry język często tę popularność zapewnia.
To, jak będzie się rozwijała scena blogerska w Polsce w dużej mierze zależy właśnie od takich spraw jak ta pomiędzy Sunrise Systems i Krzysztofem Ziółkowskim. Takich spraw nie ma zbyt dużo, bo przedsiębiorcy częściej (słusznie) wybierają drogę marketingową i PR, zamiast sądowej, żeby zminimalizować skutki negatywnych oddziaływań blogera. Zresztą złożenie pozwu czy prywatnego aktu oskarżenia (nawet uzasadnionego) przeciwko blogerowi może przynieść dalsze negatywne skutki PR dla przedsiębiorcy. Jeżeli więc decyduje się on na skierowanie sprawy na drogę sądową, to zdecydowanie powinien pomyśleć o wsparciu PR takiego działania.
Odnosząc się bezpośrednio do sprawy Sunrise Systems i Krzysztofem Ziółkowskim, to moim zdaniem, padło trochę zbyt wiele mocnych słów oskarżeń, nawet jeżeli są one uzasadnione okolicznościami. Blogerowi nie pozostaje teraz nic innego jak próbować wykazać, że miał podstawy do krytykowania Sunrise Systems, że robił to w interesie społecznym – chcąc uchronić przedsiębiorców przed działaniami tej firmy, a jego krytyka mieściła się w dopuszczalnych i przyjętych granicach.
A może właśnie internet przesunął granice dopuszczalnej krytyki – i to co było nie do pomyślenia w gazecie uchodzi na blogu?
„co było nie do pomyślenia w gazecie uchodzi na blogu?”
w tym tonie wypowiadały się już polskie sądy
„Sąd uznał też, że blogerzy mogą używać ostrzejszego języka. – Wpisy były zamieszczane na prywatnym blogu internetowym i jest oczywiste, że jak ktoś chce, w sposób prosty, zachęcić innych do czytania jego komentarzy, może w tym celu posunąć się do używania sformułowań dobitnych czy szokujących – wyjaśnił sąd.”
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/bloger-krytykowal-wladze-sad-mial-do-tego-prawo,173925.html
obie strony się odwołały, wyrok SN z dnia 16 października 2012 r. (V KK 391/11)
http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/Orzeczenia3/V%20KK%20391-11.pdf
polecam wczytanie się w uzasadnienie, SN podaje dużo odwołań do fachowej literatury
Czyli… Beerbant ma (wstępnie) spore szanse?
1. Sąd Najwyższy powiedział właśnie, że myślenie iż „w internecie / na blogu można więcej” jest niewłaściwe (przedstawione przez Sąd Okręgowy) i w sposób niedopuszczalny upraszcza tę problematykę. Sugestia Sądu Najwyższego jest raczej taka, że internet nie może rządzić się swoimi zasadami (innymi niż prasa) i nie ma podstaw do zezwalania na dosadniejszą krytykę via blog.
2. W tej sprawie ważnym elementem obrony był fakt, że bloger (zresztą dziennikarz) krytykę kierował przeciwko władzy publicznej. Przyjęte jest powszechnie, że w stosunku do osób publicznych (władzy) można więcej, jeżeli chodzi o krytykę. Dodatkowo, krytykując władzę łatwiej powołać się na działanie w interesie społecznym. Te elementy trudniej będzie wykazać w relacji bloger – biznes.
IV CSK 270/12 – wyrok SN z dnia 18 stycznia 2013 r.
http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/Orzeczenia2/IV%20CSK%20270-12-1.pdf
„Rozważając kwestie bezprawności wypowiedzi nie można pomijać, że została ona zamieszczona na forum internetowym. Właściwości takiego dyskursu i charakter jego ekspresji uzasadniają większe, niż przeciętne, przyzwolenie na ostrzejsze, często skrótowe, dobitne i przejaskrawione opinie, co oczywiście nie usuwa potrzeby udzielania ochrony przed naruszeniami dóbr osobistych przez wypowiedzi nie mieszczące się w dopuszczalnej formule, do których nader często w tym dyskursie dochodzi (por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 8 lipca 2011 r., IV CSK 665/10, OSNC 2012, nr 2, poz. 27 i z dnia 8 marca 2012 r., V CSK 109/11, OSNC 2012, nr 10, poz. 119).
Specyfika tego forum polega przede wszystkim na stworzeniu szerokiej możliwości otwartej oraz nieskrępowanej wymiany poglądów i ocen. Gdy chodzi o oceny, są one obecnie w Internecie tak rozpowszechnione, że dotyczą wszystkich przejawów życia społecznego i możliwych sfer działalności – poczynając od politycznej, przez społeczną, artystyczną, zawodową, do gospodarczej. Swoboda wypowiadania opinii, której znaczenie we współczesnym społeczeństwie ma – pomimo związanych z nią zagrożeń – niezaprzeczalną wartość, uzasadnia powoływanie się na realizację ważnego interesu publicznego lub prywatnego. Chociaż niejednokrotnie trudne okaże się wyznaczenie granicy pomiędzy formułą dopuszczalną, a taką, którą trzeba będzie uznać za niemożliwą do przyjęcia, to na pewno granica ta nie przebiega według wyobrażenia skarżącego.
Gdyby za nim podążyć, należałoby dopuścić jedynie wypowiedzi i oceny pozytywne, odrzucając wszystko, co zawiera elementy krytyczne i negatywne. Taka koncepcja granic wolności słowa jest niemożliwa do obrony, a opinie i sądy krytyczne mieszczą się w ramach chronionego prawem uprawnienia do wyrażenia ujemnej oceny. Należy przy tym podkreślić, że opinie, czyli wypowiedzi wartościujące stanowią wyraz subiektywnego punktu widzenia ich autora, i mieszczą się w granicach dopuszczalnej krytyki, nawet jeżeli jest ona niesprawiedliwa.”
Kris, bo nie rozumiem 🙂 – to w końcu można na forum czy blogu „mocniej atakować” – jak czytam tutaj; czy też nie – jak było w uzusadnieniu innego wyroku SN …
To znane i szeroko komentowane orzeczenie SN, bo dotyczy relacji adwokaci – SN :). A poważnie, to trzeba pamiętać o stanie faktycznym tego orzeczenia – wypowiedź, która padła na forum to: „Odradzam tego adwokata. Kompletnie nie zna się na tym, co robi. Niepoukładany i niekompetentny”. Taka krytyka, moim zdaniem, niezależnie od miejsca wygłoszenia prawie zawsze powinna się wybronić. SN dodał passus o charakterystyce wypowiedzi na forum, żeby jakoś uzasadnić słuszne rozstrzygnięcie. Poza tym mowa jest o forum, a nie blogu. A odpowiadając na Twoje pytanie Sebastian (i moje też), moim zdaniem nie ma jeszcze ani linii orzeczniczej, ani poglądów w doktrynie – to się będzie dopiero kształtować. Moim zdaniem, orzeczenie będą szły w tym kierunku, że blog nie pozwala na ostrzejszą krytykę.
Sebastian, jeśli to co piszesz jest prawdą to w pewnych granicach można użyć ostrzejszego języka.
Jak widać powyżej w orzecznictwach panuje rozbieżność, przez niektórych Sędziów jest to dopuszczalne, a przez niektórych niewłaściwie postrzegane.
samo życie 🙂
Jednak nie należy zapominać, że:
„Właściwości takiego dyskursu i charakter jego ekspresji uzasadniają większe, niż przeciętne, przyzwolenie na ostrzejsze, często skrótowe, dobitne i przejaskrawione opinie, co oczywiście nie usuwa potrzeby udzielania ochrony przed naruszeniami dóbr osobistych przez wypowiedzi nie mieszczące się w dopuszczalnej formule, do których nader często w tym dyskursie dochodzi”
Ludzkim językiem – wg SN z tego orzeczenia dopuszczalny jest ostrzejszy język, jednak (potencjalnemu) pokrzywdzonemu przysługuje prawo do ochrony. Czyli de facto nie możesz wszystkich wulgaryzmów i pomówień tłumaczyć swobodą wypowiedzi.
Jeśli nazwiesz Kowalskiego „obrzydliwym i wrednym kłamcą” to może to być pomówienie, gdyż z kontekstu wynika, że Kowalski kłamie cały czas (co może się mijać z prawda). Ale jeśli napiszesz, że „w kwestii tej konkretnej umowy Kowalski łże jak bura suka” i jesteś w stanie to udowodnić, że faktycznie kłamał, to Sąd może uznać, że nie dosżło do pomówienia, a ostrzejszy ton wypowiedzi już nie będzie taki ostry.
Problematyka pomówień jest bardzo szeroka, i każdy przypadek zazwyczaj inny.
„To znane i szeroko komentowane orzeczenie SN, bo dotyczy relacji adwokaci – SN :)” – jak rozumiem to taki żart sytuacyjny? 🙂
Moim zdaniem – na to orzeczenie będzie się wielu powoływało przy podobnych stanach faktycznych. Jakby nie patrzeć orzeczenia SN wyjaśniają i usuwają wiele niejasności, które powstają podczas praktycznego stosowania przywołanych przepisów, a niektóre z nich można uznać za swego rodzaju precedens.
Wg mnie linia orzecznictwa w niektórych przypadkach będzie dopuszczała ostrzejszą krytykę – jest to związane z różnicą pomiędzy tradycyjnym dziennikarstwem (takim w gazecie) a publikacjami w internecie:
1. Gazeta papierowa – tu komunikacja jest jednokierunkowa. Czytelnik odbiera przekaz, nie ma możliwości dyskusji (chyba, że w wąskim gronie – rodzina, sąsiedzi, znajomi).
2. Internet (szeroko pojęty, internetowe wydanie gazety, forum, blog) – tu już mamy interakcje czytelnika (internauty) z autorem oraz czytelników (internautów) między sobą. Do dyskusji może się dołączyć każdy w dowolnym momencie, w dodatku wiele komentarzy jest pisanych pod wpływem emocji (i przy poczuciu [złudnej] anonimowości).
Wystarczy spojrzeć na miejsca, gdzie komentarze są moderowane – pomimo „cenzury” moderatora i tak wiele wypowiedzi jest bardziej dobitnych. Na taką sytuację wpływa także fakt, że gdyby zastosować pełną cenzurę komentarzy to nastąpiłby odpływ czytelników a autor spotkałby się z zarzutami o ograniczanie swobody wypowiedzi.
Oczywiście nie można generalizować i wrzucać wszystkich przypadków do jednego wora. Czym innym jest burzliwa debata o aferze pokroju Amber Gold a czym innym złośliwe komentarze jednej osoby nawołujące do bojkotu lokalnego sklepiku i oczerniające właściciela (bo się skrzywił podczas obsługi klienta – a może akurat miał skurcz mięsni twarzy?) – ważna jest także motywacja komentującego – czy jego wypowiedź była jakąś osobistą insynuacją czy też działaniem w szerszym interesie.
Dodatkowo dochodzi także problematyka kultury osobistej i zachowań określanych jako moralnie nieakceptowalne oraz odpowiedzialność za słowo. Przed Sądem będzie zatem niełatwe zadanie dogłębnego zbadania każdego przypadku z osobna i wyważenie wyroku tak, aby przy okazji „nie wylać dziecka z kąpielą”, czyli nie nakładać zbędnej cenzury a jednocześnie nie dopuścić do całkowitej samowolki.
p.s. Ja osobiście wybieram wegetarianizm i opuszczam miejsca, gdzie jest za dużo mięsa leżącego w błocie 🙂
Sebastian, wstępnie szanse ma(ją …. obydwie strony)
wynika to z samej konstrukcji art. 212
– oskarżyciela (pokrzywdzonego) obowiązuje udowodnienie, iż sytuacja pomówienia / zniesławienia miała miejsce
– oskarżony ma obowiązek udowodnić, iż stawiane przez niego zarzuty były prawdziwe / służyły ochronie społeczenie uzasadnionego interesu. Jak napisałeś w komentarzu do wcześniejszego artykułu: „Sąd będzie zatem oczekiwał, że to oskarżony wykaże podczas procesu, np. że zarzuty które stawiał oskarżycielowi prywatnemu były prawdziwe.”
Finał będzie zależał od determinacji oskarżonego w udowodnieniu swoich racji.
Ustalmy fakty –> gdyby firmę skrytykował jakiś poseł lub gwiazda TV, sprawa rozeszłaby się po łokciach…
Może faktycznie lepiej sprawę nagłośnić, niech Krzysztof pójdzie do TVN czy innej masówki, wtedy sędziowie wydadzą wyrok „normalny”…
Witam.Ja również poruszam kwestie prawne publikowania w internecie.Zapraszam do przeczytania wpisu http://doctorprogramuj.blogspot.com/2013/03/czy-administrator-forum-internetowego.html
Pozdrawiam
czy już wiadomo coś o wyroku w tej sprawie? rozprawa miała być na początku grudnia i jakoś cisza…
Nie wiem – miałem dostać informację, na razie cisza; znając szybkość działania sądów nie sądzę, abyh za szybko się to skończyło…