Zanim Google zmieniło formularz prośby o ponowne rozpatrzenie jedna rzecz była pewna – formularz miał limit znaków i próba wklejenia zbyt dużej ilości tekstu lub też napisania więcej niż „Google pozwalało” kończyło się na tym, że kursor stawał w miejscu i wiedzieliśmy od razu, co jest nie tak – trzeba było przerobić treść i część jej wrzucić do Dokumentów Google.
Wraz z wprowadzeniem nowego rozwiązania, zgodnie z którym prośbę można napisać tylko wtedy, gdy na domenę nałożona jest ręczna kara, mamy do czynienia z pewnego rodzaju błędem ze strony Google – otóż system pozwala nam pisać ile chcemy, ale w sytuacji, gdy przekroczymy ustalony limit znaków i klikniemy w przycisk wysyłania zobaczymy taki oto komunikat
Można byłoby domniemywać, że mamy do czynienia w takiej sytuacji z chwilowym padem systemu – tak też pomyślałem sobie parę tygodni (miesięcy?) temu, kiedy po raz pierwszy natknąłem się na taką sytuację. Kiedy jednak za godzinę, a potem za kolejną, miała miejsce taka sama sytuacja zacząłem się zastanawiać, czy aby na pewno komunikat mówi nam o „padzie”.
Na pierwszy ogień poszła długość tekstu. Skróciłem RR znacznie, umieszczając długa listę odnośników w dokumencie Google, wstawiłem do nowej wersji RR link do tego pliku, kliknąłem w wysyłanie i … poszło. I wszystko stało się jasne…
Nie natknąłem się na razie na informację, jaki jest limit znaków, które możemy wkleić do formularza prośby o ponowne rozpatrzenie. Nie interesuje mnie to tez specjalnie, muszę przyznać – na pewno można wklejać więcej tekstu niż wcześniej, więc w sytuacji, gdy operuję przy pisaniu RR Dokumentami Google, problem dla mnie nie istnieje.
Uważam jednak, że opisana sytuacja nie powinna mieć miejsca – i albo powinniśmy widzieć licznik znaków, pokazujący nam ile jeszcze ich możemy użyć w treści RR, albo powinno wrócić stare rozwiązanie. Osoba, która pisze RR „od święta” może bowiem zrobić wielkie oczy 🙂
Zgłoszę ten problem do Google, zobaczymy, co z tego wyniknie 🙂
Panie Sebastianie, RR nie czyta żaden człowiek, proszę nie uskuteczniać teorii spiskowych. Na forach podanych jest masa przykładów, dlaczego RR nie czytają ludzie i dlaczego Google zależy aby wiara wierzyła w wersję, że ludzie rozpatrują RR.
Moim zdaniem to jeszcze nie jest teoria spiskowa 🙂 – jest to możliwe, że filtr puści, ale stoją za tym inne czynniki
W RR siedzę od dawna i jeszcze nigdy, przy bardzo złym profilu linków Google nie puściło mi strony za pierwszym razem przez wysłanie pustego RR. Ani póxniej.
Nie mówię stanowczego nie tej teorii – może kiedyś tak będzie ale moim zdaniem jeszcze na to za wcześnie.
Oj Sebastian, bo Ty kurde eseje im piszesz 😉 ja piszę zwykle dwa zdania i też się udaje, czynnik ludzki 😉 tfu ludzki automatyczny 😉 zależy na co trafisz 🙂
Eseje jak eseje – czasem lista domen za długa i trzeba dawac linka do Google Docs’ów 🙂