Początek bloga to 1 czerwiec 2010 roku. Wtedy to napisałem około … 100 postów w miesiąc. Pomysłów na wpisy było sporo, pomysł bloga dojrzewał od pewnego czasu – pisało się „z palca”.
Obecnie blog liczy prawie 500 wpisów, co oznacza, że w półtora roku napisałem ich prawie 400, czyli … około 22 na miesiąc. Różnica spora, jednak wychodzi na to, że piszę jeden wpis w jeden dzień roboczy – więc chyba nie jest tak źle 🙂
Po pewnym czasie zdecydowałem się o założenie strony na Facebooku,w celu pozyskiwania ruchu także i stamtąd. Musiałem najpierw coś sobą zaprezentować – chyba nastąpiło to po publikacji na łamach bloga wywiadu z Guglarzem – sto kilkadziesiąt wpisów plus 5-ty chyba z kolei – i na razie ostatni – wywiad z pracownikiem SQT był na to dobrym czasem).
Początki bloga w zakresie „lubienia” nie były łatwe – pierwszą „10-tkę” miałem chyba po paru miesiącach. Ale potem jakoś powoli się rozkręcało – i oto mogę dzisiaj cieszyć się gronem 100 osób, które „lubią” SEO Bloga.
Jest to dla mnie bardzo ważne. Żaden z tych głosów nie został kupiony, są to osoby, które do polubienia strony zachęciłem jej treścią merytoryczną.Do dzisiaj pamiętam, jak jeden z dużych blogów branżowych w ciągu 2 dni zdobył po 1000 „Lubię to”. No i co z tego? Za 10 zł też mogę sobie kupić „1000” fanów. jednak w moim odczuciu jak ktoś chce poważnie prowadzić biznes, to takie coś jest nie na miejscu – zatem dziękuję, nie skorzystam.
To dla osób, które polubiły bloga „się chce” – jak czasem przychodzi brak pomysłów albo myśli w stylu – „a po co ja to w ogóle robię, przecież są fora płatne traktujące o SEO – po co wiedzę rozdawać za darmo?”. Cieszy fakt, że coraz częściej wpisy wzbudzają dyskusję, która jest jednak zawsze merytoryczna. Nie mam w zwyczaju też obrażać się, jak ktoś ma inne zdanie – super, o to chodzi! Potrafię też przyznać się do błędu – jesteśmy ludźmi. tak samo, jak ktoś znajdzie literówke na blogu albo „coś niedziałąjącego” – feedback jest błyskawiczny, dzięki czemu mogę usunąć/poprawić bug’a.
U podstaw założenia bloga legło kilka czynników. Po pierwsze – miał to być (i cieszę się, że po latach nadal jest) blog autorski. bez wpisów gościnnych, blog, który zawiera tylko moje poglądy i moją wiedzę – oczywiście we wpisach, bo w komentarzach jest jej niekiedy więcej niż we wpisie, który one komentują :).
Po drugie – miał to być blog traktujący o SEO w konteście tzw. white hat SEO. Na tym blogu nie znajdziesz „sztuczek” z Xrumerem, nie dowiesz się, ile trzeba punktów, aby skutecznie „dopalić” wpis w katalogu. Dla mnie tego typu praktyki są dobre, ale na krótką metę -= osoba, która poważnie myśli o swoim serwisie i chce kiedyś, aby był on mocny i popularny – musi wziąć się do pracy i zbudować mu solidne podwaliny, na których potem położy dobry merytorycznie serwis. Patrząc się na to, jak wiele osób z tzw. black hat SEO aby utrzymać się w SERPach korzysta aktywnie z przekierować 301, nie dbając zupełnie o swoje strony – jest to dobry kierunek (czasem się zastanawiam, jak często robią to dla stron swoich klientów, no ale to nie moja „broszka”…)
Coś wolno przybywa Googlowych +1 – ale sam sobie jestem chyba winny, ponieważ do tej pory znajdował się ten moduł nad pierwszym wpisem – a nie koło … Facebooka. Zatem tutaj nadal mam 9 osób, już od długiego czasu. Parę dni temu przeniosłem go jednak nad Facebooka – i coś czuję, że teraz powinno się „ruszyć” coś w tym zakresie.
Swoją drogą mam wrażenie, że media społecznościowe są trochę sztucznie rozdmuchane przez Facebooka i Google, podobnie, jak kiedyś swoje 10 minut miała nasza klasa. Tak, wiem, ktoś powie, że to coś innego – jednak ja zapytam go, jak często spędza czas na Facebooku, mając firmę, rodzinę, sprawy życia codziennego? Media społecznościowe to rzecz dobra dla nastolatków i studentów lub osoby, które mają dużo wolnego czasu – nie oszukujmy się jednak, kto polubi zakład pogrzebowy, stronę wysypiska śmieci czy ubojni drobiu? Często rozmawiam ze znajomymi czy klientami, też potencjalnymi – i praktycznie raz na kilkadziesiąt osób ktoś mówi, że zagląda na Facebooka. Większość nie ma czasu.
I chyba wiem, dlaczego tak myślę. Otóż gdyby nie kupowanie „lajków” system by funkcjonował normalnie. A tak handlarze „lajków” napędzają rynek, Klienci kupują martwe dusze – czasem z tysiąca nikt się nie odezwie na tablicy przez dłuuugi czas. No ale kilka tysięcy fanów wygląda lepiej niż 100 – tylko dlaczego 100 generuje większy ruch od tych kilku tysięcy?
Jeszcze raz – dziękuje wszystkim „lubiącym” – w tym roku chcę dojść do 1000 wpisów. Oby tylko czas i zdrowie pozwoliło. Jak macie jakieś pomysły, wrzucajcie je w komentarze – będą pomocne, jak wena się skończy.
Aha – i sorry za małe „spamowanie” w sprawie konkursu – jednak chciałbym was naprawdę zmotywować. Przecież SEO interesuje się tak wiele osób… Zobaczcie, jakie blogi są w czołówce – i sami oceńcie, czy warto, aby mój SEO Blog się tam znalazł przed 19 stycznia godz. 12.00, kiedy skończy się nominowanie do finału konkursu na Bloga Roku 2011 🙂
Udzielanie się na tablicy FB nie jest dla mnie oznaką aktywności jakiejś super wybitnej – nie każdy ma potrzebę się uzewnętrzniać. Ja polubiłem ten blog po to, aby być informowany o nowych wpisach. FB i +1 traktuję raczej jako agregatory treści.
Dla mnie FB to wrzucanie z automatu informacji o nowych wpisach – czyli widzę, że w druga stronę 🙂
A teraz już 108 😉 Konkurs robi swoje, dodatkowo promuje 😀
Tak, zauważyłem. To miłe – właśnie pracuję nad nową szatą graficzną, trzeba zrobić lifting 🙂