Dzisiaj każdy mówi o skalowaniu, zatrudnianiu rzeszy ludzi, podejściu międzynarodowym. Tymczasem ta książka prezentuje inne podejście. Skutecznie pokazuje, że firma wcale nie musi być duża czy międzynarodowa, aby skutecznie (ba, bardzo skutecznie!) finansować życie właściciela firmy oraz jego rodziny. I co najważniejsze – bez zapracowywania się na śmierć.
Aby to osiągnąć, trzeba jednak poświęcić „trochę czasu” na wypracowanie marki. Nie dasz rady, będąc małą firmą, zarabiać dużych pieniędzy w sytuacji, gdy Twoje usługi są przeciętne, a klienci non stop mają „pod górkę”. Jeżeli więc szukasz sposobu na magiczne zarabianie milionów, odpuść sobie dalszą lekturę artykułu.
Jeżeli jednak czujesz frajdę z tego, co robisz, a świadczone usługi masz na wysokim poziomie, koniecznie przeczytaj „Firma, czyli Ty”. Zobaczysz, że życie nie musi przypominać chomika w kołowrotku – że możesz mieć czas na hobby, na wakacje wyjeżdżać … kiedy tylko chcesz, a klientów mieć tylu, aby nie martwić się o zlecenia na wiele miesięcy do przodu.
Jest to swoisty przewodnik dla właściciela firmy, który nie ma ciśnienia na jej wzrost. Sam znam takie osoby – są specjalistami w tym, co robią, klientów mają z polecenia. A co najważniejsze – nie maja oporów, aby odmówić współpracy osobie, co do której mają wątpliwości, czy będzie bezproblemowym klientem. Tak, tak – specjaliści nie współpracują z każdym – a już na pewno nie współpracują z „oszołomami”.
To także idealna pozycja dla kogoś, kto jest na rozdrożu – z jednej strony czuje nacisk na skalowalność, ale z drugiej ma wątpliwości, bo tej skalowalności nie czuje. Po lekturze książki, dzięki zapoznaniu się z wieloma przykładami wziętymi z życia, będzie mógł podjąć świadomą decyzję, aby ograniczyć skalę działalności i dzięki temu zdjąć sobie z barków wiele problemów, jakie się pojawiają w miarę rozwoju firmy.
Mała firma nie znaczy, że nie możesz korzystać z pomocy innych. Nie musisz mieć też jednoosobowej firmy – ba, firma, która składa się z paru osób daje jej właścicielowi więcej czasu na ważniejsze kwestie, pozostawiając te mniej ważne zespołowi. .
Zyskujesz jednak na tym, że nie musisz wynajmować wielkiego biura czy zarządzać dużym zespołem. Zatrudniasz innych tylko wtedy, gdy tego wymaga sytuacja (najlepiej jest polegać tutaj na podobnych Tobie osobach, dla których jakość świadczonych usług jest równie ważna jak dla Ciebie).
Aby móc odnieść sukces jako firma jednoosobowa musisz jednak najpierw stać się mistrzem w swoim fachu. Bez tego nie osiągniesz wiele, ponieważ autonomia oraz kompetencje są ze sobą ściśle powiązane. Dopiero wraz ze wzrostem Twojego doświadczenia oraz poszerzaniem siatki kontaktów zaczniesz pozyskiwać coraz lepszych klientów.
Ale to nie wszystko.
Aby odnieść sukces musisz być obeznany w sprzedaży, marketingu, zarządzaniu projektami oraz podtrzymywaniem kontaktów z klientami. Bo tylko dzięki temu będziesz mógł odpowiadając sobie na pytanie: „Co mogę zrobić, aby moja firma była coraz lepsza?” wprowadzać ciągłe ulepszenia w swoim biznesie.
To chyba niezbyt duża cena za to, aby robić to, co lubisz, dostawać za to pieniądze, a dodatkowo mieć wpływ na to, kiedy pracujesz. Tak długo, jak będziesz rzetelnie wykonywać swoje obowiązki i odpowiadał na potrzeby innych, działalność na własną rękę nie będzie napotykała żadnych ograniczeń.
Nawet w czasie kryzysu.
Sukces firmy nie powinien być mierzony kwartalnym czy rocznym wzrostem liczby klientów. Jak się skupisz na strategii, bycia, która opiera się na pozyskiwaniu, czerpaniu zysków i obsłudze klientów najlepiej, jak potrafisz, to zobaczysz, że można mieć firmę, która nie eksploatuje nadmiernie Ciebie ani Twoich pracowników, nie ignorując jednocześnie klientów, a to wszystko przy zyskach z prowadzonej działalności.
To co, chcesz w to wejść – czy dalej zap…., jak ten biedny chomik, w kołowrotku?