Depozycjonowanie stron internetowych jako czyn nieuczciwej konkurencji – uzyskiwanie danych sprawcy

AKGK-logo-kancelarii

W poprzedniej części niniejszej opinii wskazywaliśmy, że praktykę depozycjonowania stron internetowych można kwalifikować jako czyn nieuczciwej konkurencji, w konsekwencji czego podmiot, którego dobro prawne zostało naruszone może domagać się od sprawcy:

  1. zaniechania niedozwolonych działań,
  2. usunięcia ich skutków,
  3. złożenia jednokrotnego lub wielokrotnego oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie,
  4. naprawienia wyrządzonej szkody,
  5. wydania bezpodstawnie uzyskanych korzyści oraz
  6. zasądzenia odpowiedniej sumy pieniężnej na określony cel społeczny związany ze wspieraniem kultury polskiej lub ochroną dziedzictwa narodowego – jeżeli czyn nieuczciwej konkurencji był zawiniony.

By jednak ten rozbudowany katalog roszczeń nie pozostawał iluzoryczny konieczne jest uzyskanie danych naruszyciela, przeciwko któremu będzie można skutecznie dochodzić ich w postępowaniu cywilnym. Jak już powszechnie wiadomo żaden z użytkowników Internetu nie jest anonimowy, jednak okoliczność ta nijak nie ułatwia sytuacji poszkodowanego, który prócz licznych ciężarów dowodowych, o których już wspominano, musi precyzyjnie określić i wskazać sprawcę czynu nieuczciwej konkurencji, za jaki uznaliśmy depozycjonowanie strony.

Opierając się na wnioskach zawartych w poprzedniej części opinii przypomnieć należy, że opisywaną tu praktykę nie sposób uznać za przestępstwo, tym samym nie istnieje możliwość pociągnięcia sprawcy do odpowiedzialności karnej. Skoro tak, to jedyną drogą dochodzenia roszczeń jest droga postępowania cywilnego, a więc wykluczone jest stosowanie art. 218 kodeksu postępowania karnego. Przepis ten zobowiązuje m.in. podmioty prowadzące działalność telekomunikacyjną do wydania sądowi lub prokuratorowi, na żądanie zawarte w postanowieniu, danych niezbędnych do ustalenia zakończenia sieci, telekomunikacyjnego urządzenia końcowego, użytkownika końcowego inicjującego połączenie lub do którego kierowane jest połączenie – jeżeli mają znaczenie dla toczącego się postępowania. Mówiąc prościej, art. 218 k.p.k. pozwala, na potrzeby postępowania karnego, uzyskać m.in. dane takie jak adres IP, imię, nazwisko i adres sprawców przestępstw dokonywanych w Internecie. Jeśli jednak w rozważanym przypadku droga postępowania karnego jest wykluczona to jakie możliwości pozostają poszkodowanym?

Okazuje się, że korzystna sytuacja poszkodowanego, o jakiej można by wnioskować z uwagi na wielość żądań, które może on kierować do sprawcy, nijak nie przekłada się na sprawność i skuteczność ich realizacji. Sprawy o czyny nieuczciwej konkurencji rozpoznawane są w procesie cywilnym i należą do właściwości sądów powszechnych – a dokładniej, jako że w analizowanym przypadku toczyć się będą zazwyczaj między przedsiębiorcami, do sądów gospodarczych. Przepisy procedury cywilnej z jednej strony nie przewidują możliwości analogicznych do określonych w art. 218 k.p.k., z drugiej zaś, co oczywiste, nakazują precyzyjne określenie w każdym pozwie imienia, nazwiska (nazwy) oraz miejsca zamieszkania (siedziby) stron (art. 187 § 1 w zw. z art. 126 § 1 pkt 1 i § 2 Kodeksu postępowania cywilnego). Naturalnie, nie wystarczy samo wskazanie adresu IP czy internetowego „nicka” jako strony pozwanej. Skutkiem braku w tym zakresie, zgodnie z art. 130 § 1 k.p.c. byłoby wezwanie powoda do uzupełnienia pozwu w terminie tygodniowym, a w razie nieuczynienia zadość temu wezwaniu zwrócenie pozwu bez jakiegokolwiek merytorycznego badania sprawy. Jak więc uzyskać dane sprawcy konieczne do wszczęcia postępowania cywilnego i skutecznego dochodzenia swych praw?

Jedyną i prezentowaną tutaj również nie bez wątpliwości możliwością jest procedura określona w Ustawie o ochronie danych osobowych z dn. 29 sierpnia 1997 r. Obowiązujące do dn. 7 marca 2011 r. przepisy art. 29 i 30 wskazanej ustawy stanowiły wprost, że dane osobowe mogą być udostępnione podmiotom prywatnym, gdy w sposób wiarygodny uzasadnią one potrzebę posiadania tych danych, a ujawnienie nie naruszy praw i wolności innych osób.

Obecnie, wydaje się, że konieczne w tym zakresie dane osobowe osoba prywatna może uzyskać od ich administratora na podstawie art. 23 ust. 1 pkt 5, który dopuszcza przetwarzanie danych, gdy jest to niezbędne dla wypełnienia prawnie usprawiedliwionych celów realizowanych przez administratorów danych albo odbiorców danych, a przetwarzanie nie narusza praw i wolności osoby, której dane dotyczą.

PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH to wszelkie wykonywane na nich operacje takie, jak zbieranie, utrwalanie, przechowywanie, opracowywanie, zmienianie, udostępnianie i usuwanie (w szczególności zaś chodzi o operacje wykonywane w systemach informatycznych).
ADMINISTRATOR DANYCH OSOBOWYCH to, generalnie rzecz ujmując, podmiot decydujący o celach i środkach przetwarzania tych danych.

W tym znaczeniu zarówno administrator serwisu internetowego jak też operator sieci jest administratorem danych osobowych (przy założeniu, o którym niżej).

By jednak w ogóle stosować Ustawę o ochronie danych osobowych należy uznać, że adres IP stanowi daną osobową w rozumieniu jej art. 6, czyli jest informacją dotyczącą osoby fizycznej, której tożsamość można określić bezpośrednio lub pośrednio i nie wymaga to nadmiernych kosztów, czasu lub działań. Powyższe stwierdził Naczelny Sąd Administracyjny m.in. w wyroku z dn. 19 maja 2011 r., (sygn. akt I OSK 1079/10), wskazując, że:

„Tam gdzie adres IP jest na dłuższy okres czasu lub na stałe przypisany do konkretnego urządzenia, a urządzenie to przypisane jest konkretnemu użytkownikowi, należy uznać, że stanowi on daną osobową, jest to bowiem informacja umożliwiająca identyfikację konkretnej osoby fizycznej (…) Dlatego też wszędzie tam gdzie numer IP pozwala pośrednio na identyfikację konkretnej osoby fizycznej powinien on być uznany za dane osobowe w rozumieniu art. 6 ust. 1 i 2 Ustawy o ochronie danych osobowych. Odmienna interpretacja byłaby sprzeczna z normami konstytucyjnymi zawartymi w art. 30 i 47 Konstytucji RP.”

Zgodnie z powyższym należałoby więc wystąpić do administratora serwisu (content providera) jako administratora danych osobowych w postaci adresów IP o udostępnienie tych z nich, z których umieszczano linki do strony poszkodowanego i dopuszczano się innych działań składających się na taktykę depozycjonowania. Mając już konkretne adresy IP, kolejnym krokiem byłoby wystąpienie na tej samej podstawie do operatora sieci jako administratora danych osobowych (tym razem w postaci konkretnych informacji dotyczących abonenta urządzenia o uzyskanym już adresie IP – imienia, nazwiska i adresu) o ich udostępnienie.

Wydaje się, że nie stanowi przeszkody w zdobyciu potrzebnych informacji tzw. „dynamiczny adres IP”, tj. przydzielany przy każdym ponownym podłączeniu do sieci. Zgodnie z obowiązującymi uregulowaniami Prawa telekomunikacyjnego operator sieci ma bowiem obowiązek gromadzić i przechowywać wiele danych (wśród nich informacje o adresach IP) przez okres 24 miesięcy. Nieco bardziej skomplikowana sytuacja, rodząca jednocześnie poważne problemy dowodowe, powstanie gdy z jednego komputera, opatrzonego konkretnym adresem IP, korzysta kilka osób – wtedy powód pozbawiony zostaje praktycznie możliwości udowodnienia kto dopuścił się działań zmierzających do zdepozycjonowania cudzej strony.

Prezentowane wyżej uregulowanie jest na chwilę obecną szczątkowe i niejasne – wydaje się, że również z tego względu trudno (ale nie niemożliwe) będzie uzyskać potrzebne informacje od administratorów danych osobowych, co w wielu przypadkach szeroki w teorii wachlarz środków ochrony może uczynić w praktyce jedynie pozornym.

Jednak rosnąca świadomość oraz determinacja osoby, która zdecydowałaby się wytoczyć proces i doprowadzić go do końca sprawia, że nie stoi ona na straconej, jak można byłoby to zrozumieć. Przykład, w którym prawnik wygrał proces o możliwość płacenia 50% za przejazd A4 z Katowic do Krakowa, pokazuje, że wiele zależeć będzie – jak to bywa w w wielu procesach – od determinacji.

———-

Piotr Pietrołaj – pracownik AKGK Kancelaria Adwokacka, student V roku Prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, seminarzysta w Katedrze Prawa Cywilnego. W zakresie jego zainteresowań naukowych pozostają prawo i postępowanie cywilne, ze szczególnym uwzględnieniem odpowiedzialności cywilnoprawnej lekarza i dewelopera oraz prawo Internetu i nowych technologii. 

9 komentarzy do “Depozycjonowanie stron internetowych jako czyn nieuczciwej konkurencji – uzyskiwanie danych sprawcy

  1. Wszystko jak zwykle piękne u prawników przed płaceniem a co w wypadku, gdy korzystamy z usług zagranicznych. Windykacja w Polsce ciągnie się 3-9 miesięcy, jak mamy faktury, umowy, maile. A co dopiero IP w Stanach, UK, Rosji itd W Rosji jak zginiesz w wypadku samochodowym to rodzina odszkodowania nie dostanie bo z ustawy to wina zmarłego.

  2. Jest to zwykłe oszustwo . Pozycjoner w ogóle nie powinien oferować usługi depozycjonowania stron konkurencji.

    1. Ja Ci powiem lepszą rzecz – rozmawiałem kiedyś z prawnikiem i jest to nawet na moim blogu – jak firma oferuje depozycjonowanie, to automatycznie jej pozycjonowanie …. jest depozycjonowaniem.
      Dobre, co nie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *