Po wprowadzeniu Pingwina w życie, pod koniec kwietnia br., coraz więcej osób zaczyna przykładać wagę do jakości linków prowadzących do ich serwisów. Jednocześnie wytworzyła się drobna nisza na rynku SEO, która „odpowiada” za próby obniżenia pozycji w wynikach wyszukiwania konkurencyjnych serwisów, poprzez linkowanie ich nienaturalnymi linkami. Dlatego 29 lipca napisałem artykuł odnośnie wskazówek co do tego, jak zablokować możliwość linkowania swoich stron przez systemy wymiany czy giełd linków, aby wskazać webmasterom sposoby na uniknięcie wykorzystania ich adresu w takim procederze. I niby wszystko stało się jasne…. do czasu.
Natknąłem się dzisiaj na wzmiankę o tym, że system Statlink żąda teraz …. 250 zł za zablokowanie domeny w swoim systemie. Temat mnie zaciekawił, wysłałem emaila do Statlin.pl z prośba o zajęcie stanowiska w tej kwestii. Uzyskałem je w postaci komentarza, który … nie wklejono jednak nie na mojego bloga, a na inną stronę, gdzie pojawiła się wzmianka o owych 250 zł.
Do tej pory nie spotkaliśmy się z depozycjonowaniem przez nas system, jest to po prostu nieopłacalne , ryzykowne że przyniesie to skutek odwrotny . Przypominam że nie można od nas linkować frazami typu sex, viagra itp.
Dlatego użycie statlinka jako systemu depozycjonującego w dobie gdzie w rotacyjnym za 50 złotych można kupić dużo więcej punktów jest bezzasadne.
Po wielkiej nagonce Google na SWL, filtrach na porównywarki itp. dostajemy dziennie mase próśb o sprawdzenie czyli do danej domeny nie prowadzą linki z naszego systemu a także prośba o założenie blokady na linkowanie.
Przy takiej prośbie często musimy weryfikować piszącego, często pisze z maila w darmowej domenie, dodatkowo weryfikacja linków domeny czy ew nie prowadzą do niej linki z systemu. Potem ew blokada domeny. Obsługa tych zapytań dziennie zajęłaby 3-4 godzin.Wybaczcie nie jesteśmy instytucją charytatywną aby spędzać 3 h dziennie bawiąc się w autoryzowanie, prowadzenie korespondencji i blokowanie domen. Dlatego aby ograniczyć zapytania typu sprawdzcie i zablokujcie mi domene :
dzwonkipolifoniczne. mail.tu7.waw.plwprowadziliśmy taką opłątę na dożywotnią blokadę.
Duży zapłaci , dostanie szczegółowy raport o linkowaniu +blokadę, reszta zastanowi się 2 razy zanim puści maila ,,na wszelki wypadek do każdego swl”. Dodam tylko ze WSZYSTKIE osoby które twierdzą że są depozycjonowane przez nas system , ich domeny sprawdzamy za darmo i odpisujemy. Do tej pory nie stwierdziliśmy żadnego przypadku depozycjonowania naszym systemem.
To opłata na odciążenie nas darmową pracą niż zarobek. Dla naszych użytkowników zawsze jesteśmy systemem darmowym.
Adrian Kłos
Jako właściciel domeny, zwłaszcza po wprowadzeniu Pingwina, chcę mieć wpływ na to, kto do mnie linkuje. Żądanie opłaty za zabezpieczenie swojego systemu uważam za bezpodstawne. To system powinien być tak napisany/zarządzany, że taka sytuacja nie może mieć miejsca.
Cieszy fakt, że zgodnie ze słowami admina
sprawdzamy każdy sygnał o depozycjonowaniu i odpisujemy każdemu bez pobierania płatności
A także
O blokady domen zwracają się do nas wyłącznie firmy/osoby które nie korzystają z systemu. Żaden user do nas się nie zgłosił do tej pory, stały user, a nie zarejestrowany, na potrzeby blokady
Wniosek jest taki, że sprawa jest trochę nadmuchana (co nie zmienia faktu, że można zaszkodzić stronie złymi linkami konkurencji)
Postanowiłem sprawdzić, jak wygląda to w dwóch innych, dużych systemach rotacyjnej wymiany linków – e-Weblink i Gotlink. Oto ich stanowisko w tej sprawie.
e-Weblink
Nie planujemy takiej opłaty.
Gotlink
system nie pobiera opłat i blokada jest darmowa, przeprowadzona w sposób automatyczny bez udziału administracji.
Konkluzja?
Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby umożliwienie linkowania w różnego rodzaju systemach domen tylko pod warunkiem wcześniejszego zweryfikowania adresów. W ten sposób i postronne osoby, i admini systemów, mieliby jasną sytuację – mniej email oraz … większy spokój.
Czekam też narzędzie od Google do „unieważniania” linków przychodzących – powinno one raz na zawsze zamknąć temat szkodzenia innym linkami.
A propos ostatniego paragrafu. Niektóre osoby wg mnie słusznie zwracają uwagę na fakt, że jeśli domena dostanie extra kilka (albo kilkadziesiąt) tysięcy linków z SWL, a które miały jej szkodzić, wtedy jak webmaster będzie unieważniał te linki? Będzie siedział i analizował każdy nowy link w GWT a następnie wrzucał go w narzędzie „dewaluacyjne” od wielkiego G? Jakoś tego nie widzę. Pewnie dadzą możliwość ubijania linków grupowo ale to dalej jest kupa roboty. No chyba że samo istnienie narzędzia ma odstraszać innych przed szkodzeniem sobie nawzajem…
Pozdrawiam.
Nagły „strzał” linków powoduje, że Google ignoruje takie linki.
Konkurencja z reguły nie szkodzi przez długi czas, tylko „skokami” lub jednorazowo – opisywałem tez sytuację na blogu, gdzie osoba wyszła z filtra zgłaszając…. że „te linki nie są moje”.
Za dużo mitów narosło wobec szkodzenia konkurencji…
Narzędzie od Google zamknie temat, jeśli będzie rzeczywiście działać, a nie będzie tylko atrapą stworzoną dla świętego spokoju.
Pożyjemy, zobaczymy – na razie go nie ma. Juz niektórzy uważają, że Matt sie wycofa z pomysłu. Przypomnę, że zgodnie z zapowiedzią z początku tego roku SQT „cisnie branżę SEO” całkiem mocno – i nie zdziwiłbym sie, gdyby to nie był koniec. Kaspar zapowiadał w styczniu kilka duzych, widocznych w Polsce zmian. Ja na razie widziałem dwie – Pingwin oraz zawirowania w SERPach „popingwinowe” – które, jak teraz wiemy, są przymiarką do wprowadzenia pierwszego dużego update’u pingwina.
Panowie śmiech na sali , czepiacie się naszych swl gdzie ich wykrycie i ew pociągnięcie do odpowiedzialności jest proste. A co z xrumerami , scrapeboxami gdzie za 20 złotych można ,,BEzpiecznie ” dla linkującego strzelić blasta? Do ich adminów też piszecie i ich straszycie? Moze od tego co realne jest zacznijcie? Widze ze sezon ogórkowy jeszcze sie nie skonczyl 🙂
Blast z xrumera jest ignorowany przez Google – to jest już publicznie znany fakt.
Cała historia nabiera rumieńców.
W tamtym artykule w komentarzach ktoś napisał że inny swl chciał 350zł Sebastianie czy wiesz może coś na ten temat?
@Marcel – nie, nie wiem.
Odpisały mi w trakcie pisania artykułu rotacyjne – e-weblink i gotlink – a to jest najwazniejsze.
Czy ktoś wie może czy istnieje możliwość blokady linkowania domeny w systemie LinkMe?
Było 🙂 – https://blog.seo-profi.pl/jak-zabezpieczyc-swoja-strone-przed-linkami-z-systemow-wymiany-linkow-swlgield-linkow/
Drugim podpadziochem był linkorn.
Takiego czegoś nie powinno być, żerują na ludziach każąc im płacić kolosalne pieniądze, firma może sobie pozwolić ale nie typowy bloger jak ja, swój blog utrzymuje za własne pieniądze nic na tym nie zarabiam.
Ignoruje, ale chodzi tylko w sensie negatywnym? Bo chyba nie we w takim, że nam nie pomogą?:)
Dave, test, który był na Sprawnym nie uwzględniał w moim odczuciu czasu. Linki czasami działają dopiero po pewnym czasie – a tam dorzucono je po niedługim okresie. Jak coś, to te linki tylko uwiarygodniły linki dofollow.
Moim zdaniem linki nofollow nie mają wpływu na pozycje.
Zresztą widziałeś, o jakich pozycjach była tam mowa. Wzrost z 7 do 6 „10” może odbyć się sam.
Algorytm to wiele czynników – testy analizujące jedną rzecz, w dodatku taką, która jest negowana odgórnie – wiesz, dlaczego wprowadzono nofollow – moim zdaniem nie mają sensu.
Po to Google dawało webmasterom możłiwośc obrony przed linkowaniem do złych źródeł, aby za ich plecami dawać jednak linkowanym stronom „kopa”? Przecież to na kilometr „brzydko pachnie”…
Ja myślę, że w erze Facebooka, G+ i setek innych tego typu serwisów dobra stronę może nawet zdobyć setki tysięcy linków w 1 dzień i czemu Google ma je pominąć? Ja nawet wiem – NIE POMINIE i poprawi pozycje.
Możesz podać link Sebastian do testu ze Sprawnego, o którym wspomniałeś? Test z typowym blastem z xrumera czy z linkami nofollow? O nofollow coś chyba Kojotek tam pisał tak?
Tak, to, co pisał Kojotek. O linkach nofollow. Chyba z grudnia zeszłego roku.
Coś media na pewno dają – opisywałem jakiś czas temu test przeprowadzony na Tweeterze. Nie natknąłem się na podobne dla Facebooka czy Google+. jak je gdzieś namierze, na pewno zaraz o tym napiszę 🙂