Widoczność strony w Google nie jest już liniowo zależna od ilości dodawanego contentu

Jeszcze nie tak dawno temu przy rozwijaniu serwisów z treścią obowiązywał prosta zasada – im więcej contentu, a co za tym idzie im większe wydatki na rozwój strony, tym większa widoczność strony.

Oczywiście linki miały znaczenie – nowe serwisy, należące do dużych marek, skupiających wokół siebie już istniejące portale, szybciej się wybijały, dzięki mocy ich „starszych sióstr”; jednak algorytm Google zachowywał się w sposób „przewidywalny” – serwis rozwijany zyskiwał stopniowo na widoczności, zwiększając swoją widoczność w wynikach wyszukiwania w sposób ciągły.

Rozwój serwisu nie jest gwarancją wzrostu widoczności

To już jednak przeszłość – obecnie Google tak bardzo dąży do tego, aby mieć nadzór nad SERPami, że jego ingerencje całkowicie zaburzyły naturalny cykl wzrostu widoczności strony w wynikach wyszukiwania; dzisiaj strona zwiększa swoją widoczność w sposób „skokowy”, co niejednego właściciela strony, jak rozmawiam z nimi, przyprawia w najlepszym przypadku o zdziwienie, w najgorszym – o palpitację serca.

Popatrzmy na poniższy wykres, który obrazuje opisany trend; zaznaczono na czerwono na nim linie wsparcia, które wyraźnie pokazują utrzymujący się PRZED i PO updacie stan równowagi

Analizowany serwis jest ciągle rozwijany, liczy obecnie około 500 artykułów, w grudniu było to około 250 – gdyby to był rok 2017, początek 2018 (nie mówiąc o wcześniejszym okresie), to wzrost widoczności serwisu oparty byłby o inną linię wsparcia, zaznaczoną zielonym kolorem

Jest różnica, prawda? 🙂

Liczba wyświetleń bardzo wyraźnie pokazuje niepokojący trend w zachowaniu algorytmu – możesz pracować przy stronie, rozwijać ją, promować, dodawać treści, a Google będzie ją „trzymać na hamulcu” – do czasu kolejnego updatu; a jeszcze dwa/trzy lata temu wykres widoczności byłby postaci liniowej, linia wzrostu widoczności, nakreślona na wsparciach, kierowałaby się ku górze, a początek roku przyniósłby skokowy wzrost.

Obecnie w wielu przypadkach mimo, że dochodzą nowe treści, to widoczność strony jest zależna NIE od jej jakości, ALE od „kaprysów algorytmu”

29 komentarzy do “Widoczność strony w Google nie jest już liniowo zależna od ilości dodawanego contentu

  1. „możesz pracować przy stronie, rozwijać ją, promować, dodawać treści, a Google będzie ją „trzymać na hamulcu” – do czasu kolejnego updatu” – zgadzam się z tym w 100% bo sam to obserwuje na serwisach Klientów. Tak jak pisałem kiedyś – nie zmieni się to chyba do czasu aż w końcu powstanie jakaś konkurencja dla Google.

    A do tego wszystkiego może za pewien czas Google na pierwszą stronę będzie wrzucało już same Adwordsy … wtedy już na 100% będzie widoczna zasada: IM WIĘCEJ WYDASZ NA ADWORDSY TYM TWOJA STRONA BĘDZIE BARDZIEJ WIDOCZNA…chociaż ja dostrzegam to już teraz porównując strony na których uruchamiane są Adwordsy z tymi na których nie są uruchamiane.

      1. Nie wiem, czy się cieszyć, czy nie z tego komentarza 🙂
        PS
        Jutro napiszę, jakie błędy Google ma nadal z przekierowaniami 301 – aż „usiadłem”, jak dzisiaj przeanalizowałem migrację sprzed paru miesięcy ….

  2. No dobra, ale jaka to branża?
    Sezonowość nie ma tutaj znaczenia?
    Mam wielu klientów, którzy mają takie skoki, bo branża jest typowo „weekendowa”.

  3. Ja mam inne zdanie. Cały ten algorytm, którym szczyci się ta korporacja ogranicza się w ostatniej chwili do: „Ty byłeś już wysoko, teraz weźmy twojego niepełnosprawnego brata w twoje miejsce”.

    Już po poprzednim update wiedziałem, że tak naprawdę to wszystko będzie działać na tej zasadzie… Poprostu wpuszczają serwisy na kilka miesiecy, potem je wywalają w siną dal i wpuszczają nowe do topów, potem te też wywalają i wpuszczają kolejne z dna i tak się kręci karuzela którą nazywają algorytmem.

    1. Tez to zauważyłem ale w 90% były to witryny nie reklamowane w adwords. Te które się reklamują w adwords i które obserwuje ze względu na moich klientow juz od kilku lat, są bardziej stabilne i nie wylatują po updatach.

  4. 1. Algorytm nie ma kaprysów, tylko Ty go nie rozumiesz.
    2. Nie znasz się na ekonomii, więc uważaj co piszesz. Komunizm a sterowanie gospodarką to nie jest to samo.
    3. Nawet jeśli Google trochę steruje wynikami, to zasadniczo dobrze. Wyobrażasz sobie np. kraj, w którym nie ma banku centralnego, rady polityki pieniężnej kontrolującej stopy procentowe itd. Chciałbyś widzieć na pierwszych 3 stronach w SERPIE np. same wyniki Allegro?

    1. ad 1) Aha 🙂 – daj linka do twojego bloga, chętnie się doszkolę
      ad 2) Komuniści nie sterowali gospodarką? 🙂 – jak tak uważasz, ok, ale z faktami się nie dyskutuje PS Jestem mgr ekonomii – a Ty? Daj linka do swojego profilu np. na LinekdInie
      ad 3) Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę …

    2. 1) algorytm może i nie, ale ten, kto go ustawia już tak.
      2) nie widzę nigdzie mowy o komunizmie, tylko o socjalizmie. jeśli taki z Ciebie znawca ekonomii, to nie powinieneś wrzucać tych pojęć do jednego worka (nawiasem, komunizm nie jest pojęciem z zakresu ekonomii jako takiej)
      3) nie było tu mowy o tym, że to zupełnie źle, że kieruje, tylko w jaki sposób to robi. to nie to samo.

      1. Sorry, za krótko żyłem w socjalizmie, więc mogę coś „uprościć”
        Czy jestem znawcą ekonomii? – teraz zajmuję się SEO, więc na pewno mam mniejszą wiedzę, niż na studiach, kiedy zaliczało się ekonomię o członka RPP 🙂
        Miłego dnia 🙂

  5. Zgadzam się z treścią wpisu i większością komentarzy. Dorzucę kilka swoich groszy odnośnie ostatniej aktualizacji.

    Z moich analiz na obserwowanych kilkudziesięciu domenach wynika, że update prawdopodobnie opiera się głównie na mocy profilów linkowych. Domeny z Trust Flow > 15 i jednoczesnym DR (Ahrefs) > 20 notują w większości wzrosty. Wiele domen z niskim TF sporo straciło. Wysoki DR >30 często z wzrostami, ale tu już bywa różnie, a zależy też od TF. Domeny b. mocno ustawione na linkach, jak zawsze, nie odczuwają aktualizacji.

    Pisałem już, że google coś nie ogrania tematyki medycznej i co kilka m-c robią gruby update w tej branży. Podejrzewam, że te kolejne medical-e im nie wychodzą i 4 czerwca wrócili do korzeni… Za najbardziej wiarygodne domeny uznali te z mocnym profilem linków i basta. Jakość treści najwyraźniej olali.

  6. Steruja wynikami, stwierdzone na podstawie adwordsów, jeden z moich klientów ma 4 strony, zajmuje sie awaryjnym otwieraniem, w danym mieście jezdzi tylko w jeden rejon jednego dnia, bo tam wybija tylka strone z jednym numerem, na durgi dzień w inne miejsce, dziala to na zasadzie nieważne ile płacisz, ważne że każdy klient musi być najedzony bo płacić przestanie. I tak bedzie dopóki google będzie praktycznie monopolistą.. Zresztą widać na przykładzie wyników, jak na pierwszych miejscach po adwordsach wyskakują ogloszenia z olx albo allegro gdzie conntent takiego ogłoszenia jest żaden

    1. Ale coś się poprawiło – przez ostatni czas np. Klient spod Krakowa zauważył, że Google wycięło jego stronę. Ale nie podnosił alarmu, bo … Google wycięło wszystkie gabinety z jego branży. Co było dalej? – po ponad tygodniu strony wróciły, wszystkie – jego oraz konkurencji
      Możliwe, że resetowali algorytm związany z tzw. diversity update – który miał ograniczyć ilość wyświetlanych wyników dla jednej domeny z nieskończonej do maksymalnie dwóch

  7. Dlaczego ta zielona krzywa ma takie nachylenie? Dlaczego nie bardziej płaskie lub pionowe? Jakie argumenty są za tym, że byłby taki współczynnik? 250 artykułów w półtora roku daje około 3 artykułów tygodniowo czyli wpis sugeruje, że 3 artykułu dawałyby nachylenie około 10-15 stopni? Dlaczego nie 30?

    Pozdrawiam

    1. Nie jestem aptekarzem, więc tak to pokazałem – chodzi o trend
      Co do wyliczeń – popatrz na datę – 250 było w grudniu, teraz jest 500, czyli 250 w 5 miesięcy, co daje 50 na miesiąc, czyli prawie 2 dziennie
      Coś źle policzyłeś 🙂

  8. Ciekawy artykuł odnośnie ostatniej aktualizacji pojawił się dziś na blogu Senuto. Zrobili grubą analizę na twardych danych i wychodzi im, że łączy się to z poprzednim updatem z marca. Te domeny co zyskały w marcu w większości zostały uwalone na początku czerwca;-)

    1. Daj linka, aby nie szukać – przyda się innym.
      Odnośnie wpisu – w większości tak jest, przyznaję, sam to analizowałem – no ale to znaczy, ze Google coś źle zrobiło wtedy? I – czy teraz nie będzie za chwilę „update updatu”?
      Nie podoba mi się to ręczne sterowanie – zauważ, że w Bingu wyniki są całkiem, całkiem – czyżby mieli lepszy algorytm od Google? 🙂

          1. Podsumowując, od wiosny coś bardzo niedobrego dzieje się w google. Nie dość, że mają spore problemy techniczne z prostymi jak dla takiego giganta sprawami, to jeszcze wywracają całą swoją politykę jakości do góry nogami.

            Jeszcze jedna uwaga. Szczycą się googlarze, że implementują sieci neuronowe do oceny domen/treści itp. Sieci trzeba umieć używać, bo przeuczenie czy niedouczenie modelu NN jest bardzo powszechne i może powodować generowanie głupot na wyjściu. Taka fluktuacja SERP-ów może na to wskazywać, ale zobaczymy co będzie dalej.

  9. To bardzo zła wiadomość, można się starać i robić wszystko, aby strona była widoczna i nie mieć żadnych rezultatów, to przykre

  10. Jak zwykle ciekawy artykuł. Wbrew sugestii, ilość contentu lub regularność (czy częstotliwość dodawania) nie oznacza automatycznie „rozwoju strony”. Rozwój strony jest wtedy gdy przybywa użytecznej treści a nie pustego tekstu – to zasadnicza różnica. Przecież można mnożyć bezwartościowy content lub duplikować to co pisze konkurencja np. co dwa dni – niby dlaczego takie serwisy miałyby być promowane? Dla Google jest ważne to aby zwrócić użytkownikowi trafny wynik. Przykładowo, jeżeli ja piszę raz na miesiąc fajny artykuł, który dodatkowo jest skrupulatnie aktualizowany odpowiada na pytania i rozwiązuje realne problemy czytelników zawsze będę wyżej od kogoś kto po prostu klepie kolejną „listę 10 porad” co dwa dni w której każde nowe zdanie jest osobnym akapicie. Nie ma co szukać teorii spiskowych 🙂

    1. Bardzo dobry komentarz – obecnie jestem w trakcie „naprawy” starego serwisu – dużo dobrych treści, ale źle stworzonych, bez optymalizacji – efekty (liczę) będą za pół roku plus minus dopiero

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *