Bardzo ciekawe porównanie stron do … dzieci znalazłem na Twitterze autorstwa … Matta Cuttsa :).
Zobaczmy, co takiego napisał w temacie.
„Strony są jak dzieci. Każdy jest dumny z własnego dziecka i uważa, że jest najlepsze ze wszystkich, ale … tak nie musi być.” Święta prawda – chyba nie wymaga komentarza 🙂
„Strony są jak dzieci.Jak nie potrafisz nazwać ich wszystkich, to nie będziesz potrafić zając się kilkoma z nich.” Tak … Im dłużej prowadzę bloga, tym lepiej wiem, że … może jeszcze jednego dałbym radę, ale na pewno nie „z takim gwizdkiem” – pary nie będzie nigdy więcej niż 100% 🙂
„Strony są jak dzieci. Próbujesz je ukształtować we właściwy sposób, odwracasz się i …zaraz są chore.”Nie raz i nie dwa widziałem dobrą stronę, która pozostawiona sama sobie dostawała różnego rodzaju infekcji – włam na serwer, filtr..
Co sądzicie o takim porównaniu?
Bardzo dobre porównanie. Dlatego lepiej zadbać, aby dziecko miało liczne rodzeństwo. Jak jednemu z nich stanie się krzywda, inne zawsze chętnie pomogą.
OK, ale najpierw wychowaj dziecko. Mam dwójkę, wiem, ile to wymaga czasu 🙂 O kasie nie wspominam, to inny temat.
Chyba przyznasz, że liczniejsza rodzina jest szczęśliwszą rodziną, prawda? 🙂
Tak, ale i wymagającą sporo cierpliwości, pracy i poświęcenia 🙂
Wiesz, nie byłbym w stanie prowadzić drugiego bloga z takim rozmachem, jak ten – więc w kwestii blogów „stać mnie tylko na jedno dziecko” 🙂
Pomijając sytuacje patologiczne – tak to właśnie w życiu jest i każdy ma prawo do decyzji. Natomiast Cutts głosi tutaj tezy zaczerpnięte z chińskiej polityki jednego dziecka.
Abstrahując od tego, kim jest Matt – przyznasz, że ciekawie mu to wyszło? Ale tak odkładając całkowicie emocje na bok i 'zapominając”, że zajmujesz się SEO 🙂
Wypowiedzi Cuttsa nie wzbudzają u mnie żadnych emocji oprócz rozbawienia i czasem politowania 😉 Czy ciekawie mu to wyszło? W kategoriach rozważań filozoficznych pewnie tak 😉 Webmasterzy chyba jednak nie oczekują od Cuttsa wynurzeń filozoficznych. Można dyskutować bez końca i przerzucać się argumentami, a każda ze stron będzie mieć swoje racje. Po drodze jeszcze pojawi się abstrakcyjny temat pod tytułem „jakość witryny”. Na koniec Cutts wpisze nową linijkę do wytycznych „jedna witryna dla jednego webmastera” i dyskusja się skończy 😉 To ich cyrk i mają do tego prawo. Przestali jednak nad tym swoim cyrkiem panować – jak widać, nawet wielkie G. nie potrafi utrzymać tempa rozwoju Internetu – przerosło ich to. Mimo to nadal nie dociera do nich, że Google to nie Internet, tylko jego część. Internet to ludzie, w tym webmasterzy.
Wiesz, najciekawsze jest to, że tak wiele ludzi narzeka, a …. Google ma udział w Polsce około 98%. Moim zdaniem narzeka branża SEO – bo inaczej ludzie znaleźliby sobie alternatywę – np. Binga – nie sądzisz?
Ja nie narzekam. Tak jest i albo się dostosowujesz albo wypadasz z gry. Jak zaczynałem, Google nie było jeszcze na rynku. Kiedy z niego zniknie, płakać nie będę. Mnie tylko śmieszy nieudolne miotanie się ludzi google, „plątanie się w zeznaniach” i próby wmówienia, że czarne jest białe. Można odnieść wrażenie, że ludzie z google nie wiedzą albo udają że nie wiedzą jak działają ich produkty.
Wiesz, jak tak sobie nie myśle o tym, czy coś jest białe czy czarne, to jedno mi przychodzi do głowy – napisac algorytm, który generuje mimo wszystko dobre wyniki – czytałem niedawno porównanie poprawności wyników Google i Binga, chyba 90-kilka procent do 70-kilku dl Google – to jednak nalezy przyznac, że jest to sztuka.
Ale wyniki nie są dobre, nie porawiły się a spamu w topach jest więcej, niż było. Takiej iłości spamu w topach nie było nawet w początkach wyszukiwarki. Śmieć na śmieciu i potwierdzone błędy, z którymi google nic nie robi. Wcześniej rzeczywiście wyniki binga i google różniły się jakością na korzyść google. Gdyby dzisiaj G. zniknęło i wszyscy przerzuciliby się na binga, nikt nie zauważył by różnicy.
Wiesz co, chyba musze napisac jakis wpis na ten temat, bo sorry, ludzie narzekają, ale 1) narzekają pozycjonerzy 2) a nawet jak i inni, to nie zmieniają wyszukiwarki
Moim zdaniem branża powinna skupić się na pracy, a nie na płakaniu – czas dorosnąć.
Żeby była jasność – nie świadczę „usług SEO”. To, że ludzie nie narzekają i nie zmieniają wyszukiwarki nie znaczy, że wyniki się poprawiły. Nie nazywając tego, czy wyniki są dobre, czy złe (bo to kwestia gustu): spam wynikach, „problemy z trafnością” i bugi to fakty. A skala tych problemów jest taka, jak nigdy przedtem.
Zachęcam do lektury najnowszego wpisu – tego o „płakaniu”
Nie bierz tego do siebie osobiście – wpis dedykuje branżowcom…
Znakomity artykuł
Wysle go znajomym. Czekam i więcej newsow Pozdrówka!