Od jakiegoś czasu niektórzy blogerzy zachęcają swoich czytelników do aktywnego komentowania – po przekroczeniu pewnej, określonej w ustawieniach pluginu (WordPress) liczby komentarzy link w podpisie zmienia atrybut – z nie mającego żadnego wpływu na SERPy atrybutu nofollow (ustawienie domyślne WordPressa) na … dofollow.
Czy warto instalować u siebie taką wtyczkę? Moim zdaniem nie.
Po pierwsze – zachęcanie kogoś do komentowania w w/w sposób oznacza, że .. nie pisze się na tyle atrakcyjnie, aby komentować „normalnie”. Może to zabrzmi zbyt mocno, ale dodam od razu, że im dłużej nad tym się zastanawiam, to tym bardziej całą sprawa podpada mi pod …. sprzedaż linków. Pokrętne, ale sami pomyślcie – obiecujemy link dofollow w zamian za tekst. Przecież jest to barter – a czym różni się barter od normalnej sprzedaży – poza forma płatności niczym?
Po drugie – na hangoucie z Johnem Muellerem padło niedawno ważne stwierdzenie: Sygnaturki pozycjonujące na forach mogą być źródłem powiadomienie o nienaturalnych linkach 🙂 Oczywiście dotyczy to przede wszystkim stron o młodym profilu linków, dla których linki z sygnaturek stanowiłyby większość ogółu odnośników. Jednak to stwierdzenie powinno dać do myślenia zwłaszcza właścicielom młodych blogów.
Po trzecie – blogi, które umożliwiają wstawianie linków dofollow w podpisach w komentarzach są wykorzystywane w dyskusjach bardziej przez pozycjonerów, niż przez osoby zainteresowane merytoryczną dyskusją na tematy poruszane we wpisie. W Sieci krążą listy blogów/for z linkami dofollow, które potem są mocno atakowane przez różne systemy – mniej/bardziej automatyczne – w nadziei, że uda się jakoś przemycić na taką stronę odnośnik mający wpływ na kształtowanie pozycji strony w SERPach. Bardzo łatwo wychwytywać potem takie sztuczne dyskusje – ale czy nie lepiej zapobiegać, niż likwidować skutki?
Podobnie ma się sprawa z linkami dofollow z sygnaturek na forach czy też linków dofollow znajdujących się w samych wpisach na forum. Znam parę for, które są wysokiej jakości merytorycznej i cieszą się uznaniem ze strony ich stałych bywalców. Wiem też z rozmów z właścicielami tychże for przez co musieli przechodzić, jak ogłosili wycofanie się z sygnaturek oraz linków dofollow. Byli bardzo atakowani – ale powiedzmy od razu zwykli userzy przyklasnęli takim zmianom, co chyba świadczy samo za siebie. Bardzo ważne – usunięcie możliwości wstawiania linków dofollow na forach podniosło poziom merytoryczności dyskusji.
Nie przewiduję u siebie możliwości umieszczania linków dofollow – i zachęcam wszystkich właścicieli blogów, aby poszli w te same ślady.
PS Sprawdziłem teraz z ciekawości dwa blogi branżowe, które wiem, że wdrożyły swego czasu to rozwiązanie i … nie widzę na nich już tej wtyczki. Czyli mam rację, że lepiej jej nie używać 🙂
Pytanie do Was – czy taka wtyczka „podpada” pod sprzedaż linków?
Trochę nagiąłeś z tym interpretacją:)
Dofollow po określonej liczbie komentarzy wcale nie musi być uważane za sprzedaż linków, zresztą nie wiem jak na to wpadłeś. Raczej jest to systemem premiowania za komentarze. Kto jednak powiedział, że te komentarze muszą być słabej jakości? Wystarczy odpowiednia moderacja i tyle.
Nie wiem ale chyba panuje jakaś paranoja na punkcie nofollow, a to chyba nie o to chodzi.
@Przemek – no, naszło mnie, ale przyznasz, że nagięcie nie jest na siłę?
Pracowałem kiedyś w handlu i wiem z obdukcji, że barter to zwykła forma płatności – jak gotówka, karta, przelew.
No i skoro ktoś mówi – „napisz mi tekst”, ja dam Ci linka pozycjonującego – to czym to się różni od kupna linka na stronie? 🙂
Bardziej ryzykuje właściciel domeny, która to umożliwia – i na to miał wpis głównie zwrócic uwagę.
„No i skoro ktoś mówi – „napisz mi tekst”, ja dam Ci linka pozycjonującego – to czym to się różni od kupna linka na stronie? :)” – Sebastian, ale takie coś jest, pisze o tym każdy szanujący się serwis/blog o SEO i nazywa się… „guest blogingiem” 🙂 To jest właśnie to o czym mówisz, napisz mi tekst a dostaniesz linka i jakoś nie wiedziałem aby guest bloging było uważana za coś złego, a wręcz przeciwnie:) Podobnie sytuacja z komentarzami, piszesz wartościowy komentarz, masz coś w prezencie bo czemu zakładać, że tylko dla tego ludzie będą pisać? Popularna zasada kija i marchewki.
@Przemek – zauważ, że guest blogging powoli wchodzi „na celownik Google”. Na razie chodzi o powtarzanie anchor tekstów w tego typu publikacjach, zwłąszcza prasowych – ale to tylko świadczy o tym, że Google zaczęło się temu blisko przyglądać 🙂
Jeśli wchodzi na celownik to bardzo źle. Rozumiem, że Google walczy ze słabymi katalogami, SWLami itd ale z guest bloggingiem? Dla mnie to już przesada, ponieważ dzięki temu można przeczytać wiele bardzo cennej treści. Wydaje mi się, że nie tędy droga.
Podobnie jest z widżetami, infografikami – w każdym przypadku można przegiąć. Guest blogging guest bloggingowi nierówny…
Sebastian,
daj możliwość linkowania dofollow tym, którzy są w pewien sposób zasłużeni – nie raz i nie dwa wnoszą coś do dyskusji. Internet składa się z linków, więc ich zupełny brak nie jest na pewno trendi. Poza tym link do strony autora komentarza (nawet nofollow) pozwala na poznanie go, zgłębienie jego wiedzy czy kontakt, jeśli czytelnik uzna, że jest tego warty.
Do tej pory moderujesz komentarze, więc masz najlepszy mechanizm antyspamowy na świecie – Siebie!
Pozdrawiam
Łukasz
PS. Nie mam swojej „domowej” witryny, więc w/w funkcjonalność niewiele mi da 😀
Mam to w planach – ale jako link do profilu społecznościowego.
Jest różnica pisać dla zasady przekazywania wiedzy na jakiś temat, a dla linków/anchorów.
Jeżeli ktoś stosuje guest blogging tylko dla linków pozycjonujących to taniej go wyjdzie kupić wpisy w preclach. 😉
Przecież to autor ma zadecydować kto wg niego zasługuje na dofollow, a kto nie. Wolną wolą administratora jest rozdawać linki jak się komu podoba. W moim odczuciu komcie powinny zostać nofollow bo jak ludzie nie chcą komentować to problemem nie jest to jakie linki się daje, a to jak się pisze.
Pod ciekawymi/kontrowersyjnymi tekstami zawsze znajdzie się kilka komentarzy. Druga sprawa, że żyjemy w czasach kiedy „+1” oraz „Lubię to” zastępują powoli komentarz.
Od początku pozbyłem się na kilku blogach nofollow z treści komentarzy. Jednak efektem tego jest wzmożona praca AntySpamów. Niektóre automaty wyszukują strony z dofollow w komentarzach i jak już znajdą – długo nie dają spokoju.
Sebastian zawsze wyolbrzymia pewne rzeczy, a najśmieszniejsze jest to że sam do promocji swojego biznesu i zapewne także stron swoich klientów wykorzystuje takie metody. Ps. Punkt 3 nie jest żadnym argumentem, jeśli admin dba o swoją stronę zabezpieczy ją przed spamerami. Pozdrawiam, Mariusz
„Zapewne” – dobrze napisane.
Nie używam takich metod.
„Nie używam takich metod.”
Pewnie… każdy tak mówi!
To w takim razie jakich metod używasz Sebastianie?
Każdy może i mówi, ale jeden kłamie, inny, nie.
Temat zdobywania linków nie jest tematem wpisu. Jak się kiedyś na taki wpis zdecyduję, to wtedy napiszę 🙂