Zamienił stryjek siekierkę na kijek – case study

Nie od dzisiaj jednym z elementów, na który zwracają uwagę osoby zlecające pozycjonowanie swoich serwisów, jest cena. Z jednej strony jest to normalne – kto z nas lubi płacić więcej niż „trzeba”? Z drugiej jednak strony zbyt duża waga położona na cenę podczas wyboru firmy odpowiedzialnej za usługi optymalizacji i pozycjonowania serwisu może się odbić dużą „czkawką” – czyli spadkiem widoczności strony w Google. To, w jaki Google od paru lat traktuje witryny łamiące tzw. Wskazówki dla Webmasterów (błyskawiczne kary ręczne lub algorytmiczne) szybko doprowadziło do sytuacji, że wiele osób myślących o zleceniu działań SEO zmieniło podejście do promocji swojej witryny w Google i już nie tylko nie oczekują umowy opartej o efekt ale angażuje się mocno w działania promujące ich witrynę.

Jednak nie wszyscy reprezentują ten punkt widzenia – nadal część osób w wyborze specjalisty kieruje się tylko ceną. I specjalnie dla nich napisałem dzisiaj wpis, który dobitnie pokazuje, jak w parę miesięcy „specjalista” jest w stanie „położyć na łopatki” dobrze funkcjonujący serwis.

Wprowadzenie

Zadbana strona, z czystym profilem linków. Co z tego, skoro aktualizacja oferty czy wdrażanie bloga „idzie jak po grudzie”. Właściciel z jednej strony chce mieć efekty, z drugiej nie znajduje czasu na swoją stronę. Serwis w Google ma się dobrze – uchroniony przed takimi „wynalazkami” jak katalogi, precle czy spamszeptanka – na wiele fraz rankuje w TOP10. Warto/należy dodać, że są to frazy ogólne.

Jest tylko jedno ALE – fraza, która, spadła z początku TOP10 na 14 miejsce. Zaczyna to „denerwować” właściciela. Na nic rozmowy i argumenty, że „samo się nie zrobi” – że należy „przycisnąć serwis”, zoptymalizować w treść, pomyśleć o blogu – o promocji marki już nie wspominając. Po pewnym czasie na horyzoncie pojawia się „znajomy – jak informuje Klient „zaczął pozycjonować stronę i podniesie pozycję” – oczywiście za efekt”.

OK !

Analiza przypadku

Z ciekawości przyglądam się domenie co jakiś czas, analizując, co takiego zrobi „znajomy”. Już po paru tygodniach widzę …. a jakże, nowe linki. z exact match’em – wspomnianą wcześniej frazą, pod którą Klient chciał być wyżej niż 14 pozycja.

Co dzieje się dalej?

Fraza po 3 miesiącach wskakuje z 14 pozycji do TOP10 na 7 pozycję i …. znajduje tam do stycznia.

I wówczas, nagle,  następuje spadek – najpierw do drugiej „10”, zaś po 2 tygodnia serwis jest poza TOP50.

„Znajomy” … usuwa w pośpiechu nienaturalne linki – po dwóch miesiącach już ich nie ma.

Niestety, bez efektó – do dzisiaj, w rok od rozpoczęcia linkowania, serwis jest w TOP20

Podsumowanie

Zawsze powtarzałem, powtarzam i będę powtarzał, że

  1. nie można skupiać się tylko na jednej frazie – kończy się to bowiem tak, że o ile przed rozpoczęciem linkowania strona znajdowała się w TOP1 dla 4 fraz, a TOP10 dla 42, to dzisiaj w TOP1 ma ZERO fraz, zaś w TOP10 15- przy czym są to niszowe frazy. Te najczęściej wyszukiwane zaliczyły spadki o kilkadziesiąt pozycji LUB wypadły kompletnie poza TOP100.
  2. nie można „żądać”, aby strona wyświetlała się wysoko pod daną frazę, w sytuacji, gdy serwis praktycznie „nic sobą nie reprezentuje”
  3. nie można oczekiwać pozycji i ruchu bez zaangażowania – firma SEO wszystkiego nie zrobi

Oczywiście serwis dalej się nie rozwija ….

Oczywiście „znajomy” nic nie robi – z nienaturalnych linków się wyleczył, ale, jak widy przy stronie dalej nie pracuje …

Szkoda strony – no ale cóż zrobić. Kiedyś znajomy mi powiedział: „Daj spokój, Sebastian, choćbyś nie wiem, jak dobitnie pewne rzeczy opisał, to wszystkich nie uświadomisz”.

Miał rację !

8 komentarzy do “Zamienił stryjek siekierkę na kijek – case study

  1. Exact match powoduje spadek w rankingu. Pierwszy raz słyszę. To chyba tylko w Polsce takie myślenie jest. Musza być linki exact match, bez tego nie wypozycjonuje sie strony

    1. Bajki opowiadasz, albo mylisz SEO z Adwords.
      Muszą być linki exact match, aby wypozycjonować stronę na daną frazę?
      Dobre … Nic dziwnego, że ludzie mają dalej problemy ze swoimi stronami po zleceniu pozycjonowania …

  2. Dokładnie tak jest jak piszesz. Do tej pory zdarzają się Zleceniodawcy, którzy po dwóch miesiącach potrafią napisać maila w stylu: „Nie jestem zadowolony z wyników, przechodzę do innej firmy którą mi polecił kolega”. To wszystko wynika pewnie z braku wiedzy samym właścicieli serwisów, niektórzy wciąż myślą, że pozycjonowanie to podpięcie linków i czekanie miesiąc lub dwa aż strona wejdzie w TOP 10 i po sprawie.

  3. Podpięcie linków nie wystarcza ale jest bardzo ważne. W USA pozycjonuje sie głownie poprzez linkowanie domeną lub exact match na blogach. Można dodać jakieś wartościowe katalogi tematyczne. Reszta to wartościowa, długa treść i wszystko hula. Ale niestety firmy pozycjonujace w Polsce za dużo kombinują a linkowanie do blogów tematycznych to już ze świecą takich szukać.

  4. Ja nie mam problemu z pozycjonowaniem bo robię to sam dla mojej strony po współpracy z 4 firmami seo. Teraz takie firmy omijam z daleka.

    1. Zgadzam się, że samodzielnie też można pozycjonować – tworzyć treści, pisać bloga, szukać możliwości promocji w Sieci. I to na pewno będzie działać – prędzej czy później przyniesie efekty.
      Firma SEO ma przede wszystkim doradzać, prowadzić Klienta – a nie nawalać linkami, robić spamszeptankę itp. To tak, jakbym chciał sam coś zrobić, powiedzmy … nauczyć się grać w bilard. Przykład dosyć osobisty – jest kij, są bile. Voila ! Otóż … nie – pierwsza cofka wyszła mi po paru tygodniach chyba. Ale dopiero lekcja u mojego znajomego pokazała, jak … cofki są proste. I – że wcale nie trzeba używać siły.
      Myślę, że ten temat rozwinę we wpisie – może nawet jutro.
      Dzięki za inspirację 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *