21 listopad 2011 przejdzie do historii branży SEO – w tym to dniu zakończył się „żywot” najpopularniejszego w naszym kraju (bo darmowego) programu do sprawdzania BL.Można się o tym „przekonać” wchodząc na stronę YSE:
Od 21-11-2011 już oficjalnie Site Explorer stał się częścią Narzędzi dla Webmasterów Bing’a. I nie ma co płakać i narzekać – wszystko się zmienia, trzeba dopasować się do nowej rzeczywistości. Powstaje tylko pytanie – czy to wpłynie w jakiś sposób na działania branży? Czy jest o co „drzeć szaty”?
Przede wszystkim należy przypomnieć, że już od roku zauważano postępujący spadek ilości BL pokazywanych przez YSE. Związane to było z rozpoczętymi pracami w Bing’u zmierzającymi do tego, co zaobserwowaliśmy 21 listopada – integracji YSE z Narzędziami dla Webmasterów Bing’a. Osoby, które siedzą mocno w temacie SEO zaobserwowały to od razu. Inni nadal posługiwali się YSE, dziwiąc się „czasem”, dlaczego strona, do której prowadzi tak mało linków, znajduje się wysoko w SERPACH 🙂 Z reguły zdziwione były osoby, dla których SEO to tylko SWLe i inne „cudowne narzędzia”…
Dzięki zamknięciu strony YSE z pewnością wzrośnie popularność płatnych narzędzi, jak adhrefs, MajesticSeo czy SEOMoz. Dzięki temu osoby nie posiadające zweryfikowanej w Google domeny będą mogły „śledzić” swoją konkurencję, patrząc, skąd ma ona linki. Wygląda to bardzo pięknie – jest jednak jedno ALE.
ALE, o którym się nie pisze, o którym nie piszą właściciele systemów wymiany linków, które to też musiały się dostosować do zmieniającej się rzeczywistości – z tego, co wiem, niektóre z nich np. przeszły na MajesticSeo.
Tym ALE jest to, że można w prosty sposób zablokować dostęp do analizowanej witryny przez prosty zapis w robots.txt. A tym samym uniemożliwić praktycznie w 100% pokazywanie BL do danej strony. Wystarczy dodać prosty zapis w swoim pliku robots.txt
User-agent: Googlebot
Disallow:User-agent: *
Disallow: /
aby grzecznie „powiedzieć” w/w systemom, które korzystają ze swoich robotów: „Sorry, koleś, ale nie jesteś tutaj mile widziany”.
I na nic się zda analizowanie danej witryny pod kątem BL. Jak będzie ona posiadała wspomniany zapis, każdy robot, poza GoogleBotem, „odbije się od ściany” – a osoba sprawdzająca BL zobaczy, że domena na TOP1 ma „tylko 13 linkó”. Pomyśli sobie – „pestka”. Ale to nie będzie pestka…
Cytowany zapis jest, z tego, co wiem, coraz częściej jest stosowany przez osoby zajmujące się reklamą w Sieci. Z jednej strony – po co mają jakieś chińskie boty zżerać transfer i obciążać serwer, z drugiej – „niech konkurencja sama się stara, a nie podpatruje, co robię”.
Dlatego uważam, że „odejście YSE” nic nie zmieni – zwłaszcza wśród tych webmasterów, którzy myślą o swoich witrynach poważnie, bez „zabawy” w jakieś systemy. Nadal będzie liczyła się dobra treść – a nawet bym powiedział, że jeszcze bardziej, co widać po zmianach w algorytmie i zapowiedziach np. Guglarza, jakie pojawiły się i padły w tym roku. Jak i po wstępnych opracowaniach osób „siedzących w SEO”. Niedawno np. Bluerank postawił na jakość serwisu jako jeden z kluczowych czynników, jaki będzie się liczył w 2012 roku. W pełni to popieram. Jeżeli tak się stanie, to co mi po BL, skoro serwis i tak przegra z konkurencją – swoją treścią….
Dokładnie w ten sam sposób można było zablokować robota Yahoo…
Dlatego sprawdzanie BL nie jest skuteczne ma długa metę 🙂
Dokładnie tak jak mówi Paweł, dodam jeszcze, że robot nie ma obowiązku respektować takich zapisów, ani nawet przedstawiać się „po imieniu”.