Zarobić milion idąc pod prąd. Jakub Bączek

Zarobić milion idąc pod prąd. Jakub Bączek

Książka, wydana w 2014 roku, bardzo różni się od innych jej podobnych, ponieważ napisana jest naprawdę prostym, w niektórych momentach wręcz mega prostym językiem. Autor nie owija w bawełnę, posuwając się niekiedy do dosadnych sformułowań, opisując swoją drogę, dzięki której tuż po przekroczeniu 30tki był w stanie zacząć korzystać z życia, przechodząc na, jak to nazwał, miniemeryturę.

Każdy z nas (no, prawie każdy), będzie musiał w życiu pracować, ponieważ nie ma cioci w Ameryce, która pozostawiła mu w wielu kilkunastu lat milion dolarów (a może nawet dwa). I dlatego przez całe życie będzie znajdował się gdzieś w przestrzeni, którą wyznaczają dwie osie – oś X, obrazująca czas, oraz oś Y, odpowiadająca za ilość posiadanych pieniędzy.

Przez nasze życie przemieszczamy się od etapu nauki do etapu wolności finansowej, mając po drodze etap poszukiwań oraz etap przedsiębiorczości.

Przyjrzyjmy się im bliżej.

Etap nauki (mało czasu, mało pieniędzy)

To najczęściej studia lub pierwsza praca. Zarabiamy mało, albo i nic, z trudem wiążemy koniec z końcem. Jest nam łatwiej, gdy mamy wsparcie (w rodzinie, bliskich), jednak, w związku z nauką czy pierwszą pracą, i czasu, i pieniędzy, u nas non stop brakuje.

Etap poszukiwań ( dużo czasu, mało pieniędzy)

Najczęściej jest to czas tuż po studiach. Mamy je już za sobą, więc i czasu jest sporo. Jednak szukanie pracy, albo pierwsza, najczęściej mało płatna praca, nierzadko dorywcza, sprawiają, że nie jest łatwo. I mimo, że jesteśmy naładowani wiedzą i energią, to jednak nadal jest trudno (chociaż łatwiej niż w pierwszym etapie) czuć, że się żyje :).

Etap przedsiębiorczości (mało czasu, dużo pieniędzy)

Najwięcej osób zatrzymuje się prowadząc firmę na tym etapie; jest etap swoistych poszukiwań, gdzie szukamy pomysłu na zarobienie takiej ilości pieniędzy, które dadzą nam wolność finansową.

Mało kto jednak potrafi przejść przez ten etap do ostatniego – większość zatrzymuje się na nim, do końca życia pracując w swojej firmie, w której wszystko od nas zależy i gdzie nikt nie podejmie za nas decyzji. Podoba się nam to, gdy wszyscy nas słuchają – jednak z drugiej strony jesteśmy jak ów przysłowiowy chomik w kołowrotku – wyjazd na urlop to wyzwanie, a jak tak to zawsze z telefonem pod ręką i laptopem, schowanym na plaży (jakby ktoś coś od nas ważnego chciał)…

Bardzo duży plus bycia na tym etapie to bycie pomysłowym – to wtedy właśnie wpadamy na, wydające się niektórym szalone pomysły, które potem, po latach, okazują się być tym, co wyprzedziło swoją epokę (mimo, że wszyscy nam mówili, że to nie ma sensu).

Zbyt mało osób wykazuje się kreatywnością, tworząc nowe produkty czy usługi.

Zbyt mało osób wyróżnia się na rynku – po co, lepiej jest dać taniej, wtedy pozyskam klienta w prosty sposób, prawda? Nic bardziej mylnego…

Zbyt często wydajemy dużo na reklamę, bo „inni tak robią” – zamiast skupić się na promocji naszej marki, inwestując w swój wizerunek (jest takie mądre powiedzenie, że połowa pieniędzy wydawana na reklamę jest wyrzucana w błoto; problem jest taki tylko, że nikt nie wie… która to połowa).

Jeżeli udało Ci się jednak przejść przez ten etap, to przechodzisz do ostatniego etapu – wolności finansowej :).

Etap wolności finansowej (dużo czasu, dużo pieniędzy)

Etap wolności finansowej to moment w życiu, kiedy bardziej niż pieniądze zaczyna się dla Ciebie liczyć czas. Firma coraz lepiej sobie zaczyna radzić, pojawia się w niej więcej gotówki. Jednak pojawia się szklany sufit, którego nie możesz przebić – pieniądze są raz lepsze, raz gorsze, ale nie widać wyraźnego trendu wzrostowego.

Co należy zrobić, aby sobie z tym poradzić?

Odpowiedź jest prosta – trzeba ów szklany sufit rozwalić w drobny mak.

Aby to mogło się stać musisz najpierw wzmocnić swój biznes, stawiając go na solidnych fundamentach. Znasz powiedzenie o budowaniu na piasku, prawda? W biznesie jest podobnie – jak postawisz swoją firmę na niestabilnym gruncie, to mimo, że będzie generowała milionowe przychody, to Ty dalej będziesz, jak ów chomik, „gonił” w kołowrotku.

Jeżeli chcesz z niego wyjść, musisz:

  • zdobyć nowe źródła przychodu lub/oraz wzmocnić stare,
  • przestać przesuwać wszystko „na potem”
  • oraz w końcu zrozumieć, że albo nauczysz się delegować zadania, albo na zawsze zostaniesz na etapie przedsiębiorczości, nie osiągając nigdy wolności finansowej.

I na tym właśnie skupia się autor na ponad połowie swojej publikacji. Jeżeli chcesz zobaczyć, jak jego podejście sprawdziło się w polskich – nie amerykańskich 🙂 – realiach, musisz koniecznie przeczytać samodzielnie jego książkę.

Podsumowanie

Nie trzeba mieć świadectwa z czerwonym paskiem, aby osiągnąć w życiu wolność finansową w wieku 30+ lat.

Nie jest konieczne też, aby skończyć studia z bardzo dobry w indeksie (studia nie uczą zawodu, tylko sposobu radzenia sobie w życiu – plus oczywiście podstaw zawodu). Studia powinno się wybierać według autora kierując się zainteresowaniami, a nie perspektywą pracy (rynek przecież ulega zmianom, wystarczy popatrzyć, jak koronawirus go zmienił).

Najważniejsze w życiu to znalezienie czasu na czytanie, studiowanie oraz pogłębianie wiedzy – czego Ci z całego serca życzę :).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *