Zgodnie ze słowami Matta Cutts’a, jakie pojawiły się 5 października na Twitterze
Weather report: expect some Panda-related flux in the next few weeks, but will have less impact than previous updates (~2%).
czeka nas niedługo kolejna „poprawka” Pandy – która jednak tym razem będzie miała mniejszy niż ostatnia wpływa na SERPy – bo jedynie około 2% wyników wyszukiwania zostanie nią dotknięty.
Czy to oznacza, że Panda „zrobiła już swoje”? Jedno jest pewne – patrząc się na sygnały, jakie płyną ze strony właścicieli serwisów np. „poradnikowych”, które często posiadają podobne porady jak ich konkurencja (które to serwisy niekiedy wręcz „podbierając” sobie nawzajem zawartość) – a jednocześnie nie będących „w oczach Google” „otwartych na media społecznościowe” (brak komentarzy, brak na stronach np. przycisków Google +1) – Panda odcisnęła na takich serwisach swoje piętno.
Teraz, aby takie serwisy myślały o powrotach na szczyt, muszą one zacząć wyglądać inaczej niż typowe „blogi” – Google po prostu coraz więcej wymaga od serwisów. Dla algorytmu nie liczy się tylko to, aby strona miała duży site i linki – teraz coraz bardziej liczy się coś, co jeszcze do niedawna znajdowało się całkowicie „w cieniu PageRank’u” – tzw. reputacja strony. Samymi linkami się „tego nie zrobi”…
SEO zaczyna mi coraz bardziej przypominać „normalną branżę” – branżę, w której liczy się coraz bardziej to, co charakteryzuje dojrzałe i dojrzewające dziedziny naszego życia – rzetelne podeście do pracy, zgodnie z zasadą „bez pracy nie ma kołaczy”. Nadal dla wielu osób SEO to tylko SWLe i Xrumer – ale odchodzi to w przeszłość – zwykłe kombinowanie nie daje już takich rezultatów jak kiedyś…
Nadal jednak wiele firm SEO, nawet dużych agencji, tworzy strony swoim klientom niezgodne z Wytycznymi Google dla Webmasterów. To pokazuje, jak trudnym rynkiem jest branża SEO i jak wiele wymaga ona od firm, które w niej działają.