Bardzo ciekawy wpis pojawił się właśnie na Google+, autorstwa Kaspara Szymańskiego (Guglarza), który nawiązując do swojej wcześniejszej wypowiedzi o kupowaniu linków
Zespół #Google #Search Quality zajął się kwestią kupowania linków przez popularne polskie witryny i podjął odpowiednie kroki w tych wypadkach gdzie zaistniała taka potrzeba. Mamy nadzieję, że z czasem więcej klientów SWLi przemyśli swoją strategie zdobywania linków.
zaznaczył, że
zanim będzie możliwe pozytywne rozpatrzenie zgłoszenia nie wystarczy zakończyć współpracy z systemami wymiany linków ale należy również usunąć wszystkie linki pozyskane z innych źródeł stworzonych tylko w celu manipulowania PageRank. Dotyczy to m.in. tzw. stron presell i innych “zapleczy” tworzonych ręcznie lub automatycznie oraz spamowania for i blogów.
Należy zwrócić uwagę na jej fragment
należy również usunąć wszystkie linki pozyskane z innych źródeł stworzonych tylko w celu manipulowania PageRank
Co Kaspar miał na myśli?
Zgodnie z powtarzanym od dawna stwierdzeniem, że linki przychodzące nie szkodzą, coraz bardziej przekonuję się do tego, że Google w końcu „w jakiś sposób” jest w stanie namierzyć te linki, które właściciel sam sobie „załatwił”. Nie pytajcie mnie, jak – znając Kaspara nie sądzę jednak, aby rzucał takie stwierdzenie „ot tak sobie”. Od dawna mówiłem, że namierzenie stron biorących udział w tego typu publicznych systemach jest proste – dla wyszukiwarki takie coś to pestka.
Dlaczego do tej pory zatem uchodziło to luzem?
Rację miał zatem chyba Colin, który nie tak dawno w jednym z komentarzy gdzieś na moim blogu napisał, że ich wpływ nie był tak duży na SERPy, jakby to się mogło wielu osobom wydawać – zatem Google, do tej pory, nie zdecydowało się na walkę z tym procederem. Patrząc się jednak na ostatni wysyp różnego rodzaju systemów (co chwilę czytam o kolejnym „systemie”) można dojść do wniosku, że chyba cierpliwość Google się skończyła. A będzie chyba jeszcze ciekawiej – przypomnę, co Kaspar powiedział w ostatnim wywiadzie dla Mensis
Z perspektywy walki ze spamem w wynikach wyszukiwania w Google rok 2012 będzie bardzo interesujący. Mamy zaplanowanych około 500 aktualizacji algorytmów oraz kilka projektów, których rezultaty będą zapewne bardzo widoczne dla użytkowników Google, również w Polsce.
Będzie się działo – czy „w końcu” Google upora się z publicznymi systemami sprzedaży linków? W komentarzu do swojej wypowiedzi na G+ Kaspar właśnie doprecyzował
jeśli ktoś mocno poszalał z domeną będzie miał większy problem
Czekam na odpowiedź na moje pytanie 🙂
Czy chcesz przez to powiedzieć, że w końcu Google potrafi „zorientować się”, gdzie właściciel takiej domeny samodzielnie umieścił linki – np. analizując jego „zakupy” w systemach??
Uprzedzając ewentualne komentarze – moim zdaniem Google jest w stanie „zobaczyć”, czy to „my sobie szkodzimy” – czy też ktoś „chce nas zdepozycjonować”
„jeśli ktoś mocno poszalał z domeną będzie miał większy problem” – to mój tekst 😛
Yes – ostatnio częsciej cytuję, będę wrzucał ksywki, dzięki za uwagę 🙂
„Uprzedzając ewentualne komentarze – moim zdaniem Google jest w stanie „zobaczyć”, czy to „my sobie szkodzimy” – czy też ktoś „chce nas zdepozycjonować””
Jak?
Tego sie nie dowiemy 🙂 Mam po prostu przeczucie. Ponieważ jest to krótką informacja na Google+ zobaczyć trzeba, co dalej będzie sie działo.
Zastanówmy sie logicznie. Google potrafi rozpoznać linki z SWLI. Właściciel strony, która och nie używa widzi, że pojawiają sie dziwne linki w Narzędziach. Prosi Google o ich usunięcie – w ten sposób niejako prosi o nieuwzględnianie ich wpływu na pozycję strony. Skoro tak jest, to konkurencja sobie może, a właściciel śpi spokojnie. Jak dla mnie tak można rozumieć usunięcie linków jako odcięcie sie od ich własności. No ale Google ma spore zasoby i jak pisałem nie wykluczam, że mogą rozgryzc kwestię pochodzenia linków.
Trzeba czekać na dalsze informacje i śledzić wypowiedzi Kaspara – i czytać blogi i fora 🙂
Kiedyś przebąkiwał coś o możliwości neutralizacji działania linków, które nam się nie podobają w narzędziach webmasterów. Już poprawiam mój czarny kapelusz i zacieram łapki… Jeśli to się ziści… ulala 😀
co znow potwierdza to ze google za duzo danych gromadzi i za duzo wie
Przesadzasz. Chodzimy ulicami i nas filmują.
Podobnie w sklepach.Mi to nie przeszkadza. Ale komuś, komu podoba się np. para spodni w sklepie już będzie mówił coś innego…
Zawsze możesz korzystać z trynu prywatnego w przeglądarkach, jak masz jakieś obawy.